Polska Agencja Prasowa zapytała senatorów X kadencji, którzy po raz pierwszy zasiadają w Senacie, a wcześniej przez kilka kadencji byli posłami, o różnice między pracą w obu izbach. Dwaj senatorowie Koalicji Obywatelskiej mocno skrytykowali pracę w Senacie. To prawdziwy sygnał ostrzegawczy dla marszałka Tomasza Grodzkiego.
Antoni Mężydło przekonuje, że jeśli chodzi o organizację pracy, Sejm jest znacznie lepiej zorganizowany.
- W Sejmie jest harmonogram, w Senacie nie ma. W Sejmie można zadawać pytania przez określony czas, w Senacie nie ma ograniczeń
- mówi.
Podkreśla, że byli posłowie chcieli wprowadzić limity czasowe do regulaminu Senatu, ale spotkało się to ze sprzeciwem starszych senatorów. Mężydło dziwi się zwłaszcza tym senatorom, którzy niegdyś byli europosłami, ponieważ w Parlamencie Europejskim czas na wypowiedzi czy pytania jest przestrzegany jeszcze bardziej rygorystycznie niż w Sejmie.
- Chodzi o to, żeby nie tracić czasu, bo najgorsze są przestoje
- przekonuje Mężydło. Dodaje, że jego negatywne wrażenia jako nowego senatora niweluje tylko to, że "w Senacie jest misja do wykonania".
Krytyczny pogląd na organizację pracy Senatu ma także senator Paweł Arndt.
- Nie wiadomo kiedy są głosowania, kiedy kolejny punkt, jak ktoś jest zainteresowany jakimś punktem, to musi czekać i czekać, nie wiadomo, czy ten punkt będzie we wtorek, w środę czy w czwartek
- wymienia.
- Koledzy tłumaczą, że taka jest tradycja Senatu i tak powinno być. Ja jestem jednak człowiekiem zorganizowanym i wolałbym wiedzieć, co kiedy nastąpi
- przekonuje.
Dodaje, że sugerował takie zmiany w regulaminie, by np. w pewnym momencie zamykać listę mówców, bo czasem jest tak, że kogoś nie ma na sali, a potem przychodzi i zapisuje się do głosu.
- Sugerowałem coś takiego, ale koledzy uważają, że Senat musi się cechować dużą wolnością słowa
- zaznacza.
- Może przyzwyczaję się do tego trybu
- mówi.
Zdaniem Arndta, praca w Sejmie jest również bardziej absorbująca niż w Senacie, a ustawy analizowane bardziej wnikliwie, choć, przyznaje, w ostatnich latach to często nie miało miejsca. Dodaje zarazem, że jego wrażenia mogą się brać z tego, że w Sejmie przez lata zasiadał w komisji finansów, która jest komisją pracującą najwięcej.
- Jako były członek komisji finansów zdziwiłem się, że Senat ma tylko 20 dni na prace nad ustawą budżetową. Jest to dla mnie mało zrozumiałe, bo na zwykłą ustawę ma 30 dni
- kończy senator Koalicji Obywatelskiej.
Te słowa powinny dać dużo do myślenia marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu. Nie tak dawno wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział na briefingu w Senacie, że izba wyższa parlamentu stała się miejscem wojny, krytyki i agresji. Kiedy jednak teraz o niedociągnięciach mówią jego klubowi koledzy, to niewykluczone, że powinno spotkać się to z większą refleksją.