W nocy z piątku na sobotę, przed jednym z bloków na warszawskim Ursynowie, spłonął samochód należący do znanego artysty Pawła Piekarczyka. Czy to było podpalenie? Sprawę wyjaśnia policja. Warto jednak pamiętać, że około roku temu, dokładnie w tym samym miejscu, zdemolowano inny samochód należący do barda.
W nocy z piątku na sobotę (12/13 kwietnia), na parkingu przed blokiem na warszawskim Ursynowie spalił się samochód należący do Pawła Piekarczyka. Okoliczności bulwersującego zdarzenia wyjaśnia policja, która wszczęła postępowanie. Według informacji, jakie muzyk uzyskał telefonicznie, sprawą zajmuje się komórka pracująca nad przestępstwami przeciwko życiu.
Jak bard Strefy Wolnego Słowa powiedział portalowi Niezalezna.pl, samochód "ponad wszelką wątpliwość był sprawny".
- Mniej więcej dwa tygodnie temu odebrałem go z warsztatu po dużej naprawie. Samochód – Chevrolet Suburban z 1996 roku – był kolekcjonerski, był realizacją moich wieloletnich marzeń i szczególnie o niego dbałem. Po naprawie przejechałem około 600 km i miałem wrażenie, że chodził jak szwajcarski zegarek, taki z dawnych czasów
- opowiada Paweł Piekarczyk.
Na razie nie wiadomo co się stało. Samozapłon, podpalenie... To mamy nadzieję dokładnie wyjaśni policja.
Natomiast warto pamiętać, że roku temu, na tym samym parkingu, zdewastowany został inny samochód należący do Piekarczyka.
Dokonano wówczas kradzieży radia, ale auto tak mocno zdemolowano, że pojawiły się wątpliwości, czy to jedynie włamanie. Samochód bowiem zniszczono dużo bardziej niż było to konieczne do wyjęcia radia.
- Gdy wówczas zadzwoniłem na policję zgłosić włamanie do auta i kradzież radia, dyżurny nie chciał mi uwierzyć, bo takie rzeczy już się w zasadzie nie zdarzają i ostrzegł, że za nieprawdziwe zgłoszenie jest kara
- wspomina Piekarczyk.
Bard Strefy Wolnego Słowa poinformował nas, że w ostatnim czasie otrzymywał za pośrednictwem mediów społecznościowych groźby, które zgodnie z prawem można uznać za karalne.
Jeden z internautów - pod zamieszczonym przez Piekarczyka postem upamiętniającym zdobycie Moskwy przez Polaków w 1611 roku - napisał między innymi:
„...Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze. Kiedyś zapewne Cię tam w tej Twojej Warszawie dojadę :-). Jesteś rusofobem, homofobem, rasistą i grubą obleśną świnią”
Piekarczyk mówi, że podczas przesłuchania w sprawie pożaru samochodu, które zaplanowane jest na wtorek, przedstawi również i te zdarzenia. .
W ostatnim czasie muzyk był aktywny w mediach społecznościowych, gdzie m.in. zdecydowanie opowiadał się przeciwko strajkowi nauczycieli oraz występował z krytyką lobby LGBT, a także przeciwko działaniom Koalicji Europejskiej.
- Nie mam pewności, że sprawa pożaru ma związek z groźbami i z moją działalnością publiczną, tym niemniej nie można całkowicie wykluczyć takiej możliwości. Ale autorom ewentualnych gróźb bądź tym, którzy chcieliby mnie skłonić do zmiany postawy, powiem: jaki byłem - taki będę
- mówi portalowi Niezalezna.pl bard.