W rozmowie z Katarzyną Gójską prof. gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, przypomniał, że koronawirus jest chorobą całkowicie nową. "Jeszcze trzy miesiące temu niewiele wiedzieliśmy o biologii tego wirusa oraz skutkach klinicznych, jakie wywołuje zarażenie nim człowieka" - wskazał. - Dzisiaj nasz wysiłek powinien pójść w stronę taką, aby korzystając z różnego rodzaju narzędzi, chociażby ProteGO Safe, doprowadzić do sytuacji, że będziemy kontrolować i ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa w populacji - dodał.
Oceniając to, co się dzieje dzisiaj w Polsce musimy patrzeć przez perspektywę strategii walki z tą epidemią, jaką przyjęliśmy dla Polski. Przypomnę: byliśmy pierwszymi, którzy wprowadzili społeczną kwarantannę (izolację) po to, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Zupełnie inną ścieżką poszli Niemcy, czy np. Szwedzi. U nich cały czas ten poziom osób zarażonych utrzymywał się na wysokim poziomie, to z kolei powodowało, że te społeczeństwa nabywały (drogą naturalną) odporność
- mówił pytany o sytuację pandemiczną zarówno w Polsce, jak i w Europie prof. gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. Wskazał przy tym, że odporność w tych krajach nie jest "rewelacyjnie wysoka w porównaniu z Polską", ale jednak "jest wyższa".
W momencie, kiedy znieśliśmy wszelkiego rodzaju obostrzenia, jest rzeczą naturalną, że skoro nie mamy odporności naturalnej - bo izolowaliśmy się, staraliśmy się za wszelką cenę nie doprowadzić do tego, aby ktoś z nas chorował - istnieje ryzyko tego, że będzie pojawiać się coraz większa liczba osób, które będą identyfikowane jako osoby zarażone koronawirusem
- stwierdził gość Katarzyny Gójskiej.
Najważniejszą kwestią, wskazał gen. Gielerak, jest to, abyśmy trzymali poziom zarażeń w ryzach. "Mamy obowiązek to kontrolować" - dodał.
Jak przypomniał dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, koronawirus jest chorobą całkowicie nową. "Jeszcze trzy miesiące temu niewiele wiedzieliśmy o biologii tego wirusa oraz skutkach klinicznych, jakie wywołuje zarażenie nim człowieka" - wskazał.
Dzisiaj wiemy więcej i wiemy również, zestawiając go z jego poprzednikiem (Sars-CoV-1), że najpewniej warunki atmosferyczne, pogodowe (mamy lato) nie spowodują, tak ja to miało miejsce u poprzednika, że zniknie on z naszej przestrzeni. Widać wyraźnie, że pojawiają się ogniska zarażenia, gdzie wirus ma szanse przetrwać
- wskazywał.
Co możemy zrobić? "Musimy tę sytuację kontrolować i po naszej stronie - rządzących ale również i obywateli - jest dbanie o to, żeby transmisja wirusa pomiędzy ludźmi była na jak najniższym poziomie" - powiedział.
Nie jesteśmy w stanie doprowadzić do jesieni do sytuacji takiej, w której 60 proc. populacji nabędzie odporności (zarazi się - przechoruje lub nie). To jest niemożliwe. Statystyka i czas nam to wykluczają. A zatem alternatywą jest stosowanie strategii tzw. sztucznej odporności zbiorowej: identyfikacja osób zarażonych, kwarantannowanie, izolacja. Dzisiaj nasz wysiłek powinien pójść w stronę taką, aby korzystając z różnego rodzaju narzędzi, chociażby ProteGO Safe, doprowadzić do sytuacji, że będziemy kontrolować i ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa w populacji
- dodał.