W piątek o 9.00 w Sądzie Najwyższym odbędzie się ponowne liczenie głosów z komisji, w których nieprawidłowości uznano za zasadne. Pod budynkiem zebrały się dwie grupy protestujących - prorządowi aktywiści z dawnego Komitetu Obrony Demokracji, a po drugiej stronie m.in. Kluby Gazety Polskiej.
Obawiamy się, że może dzisiaj dojść do zamachu stanu, do sytuacji, w której tłem może być to zgromadzenie, a politycznym, przestępczym działaniem ma być wyniesienie dokumentów z Sądu Najwyższego przez część pracujących w nim prawników
– tłumaczył Robert Bąkiewicz w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Dodał, że to mógłby być przyczynek do tego, by uznać, że wybory prezydenckie były nieważne i podważyć wygraną Karola Nawrockiego.
Gra na przekręcenie wyborów
W rozmowie z portalem Niezalezna.pl zauważył, że przekaz prorządowych i liberalnych mediów jest nastawiony "na urabianie opinii publicznej do tego, żeby ewentualne przestępcze działania wyglądały na takie, które są uprawomocnione pewnymi wątpliwościami, czy wręcz pewnością, że doszło do fałszerstw wyborczych".
Przyszliśmy tutaj manifestować pokojowo i zgodnie z prawem. Natomiast w sytuacji, w której prawo przestaje obowiązywać, a istnieje prawo siły uważamy, że mamy wręcz obowiązek, by bronić polskiej konstytucji oraz Polski jako państwa prawa i wtedy możemy używać różnych metod na przykład uniemożliwiać dokonanie przestępstwa, zatrzymać przestępcę na gorącym uczynku przekazując go służbom
– powiedział Bąkiewicz.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jesteśmy zdeterminowani, by bronić Polski - podsumował.
Dodał, że ze strony manifestujących pod gmachem Sądu Najwyższego członków organizacji drugiej strony można spodziewać się prowokacji lub próby konfrontacji. Podkreślił, że "ci ludzie czują się tutaj kompletnie bezkarni i będą mogli przekraczać granice prawa".