Richard Allan, wiceprezydent ds. polityki Facebooka w regionie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki, napisał list otwarty, w którym tłumaczy m.in. dlaczego doszło do blokady konta Marszu Niepodległości na Facebooku, a także broni pracownicy polskiego biura - Sylwii de Weydenthal – list opublikował portal dorzeczy.pl
- Strona Marszu Niepodległości została usunięta z naszej platformy po publikacji szeregu postów naruszających nasze Standardy Społeczności w zakresie mowy nienawiści.(...) Decyzja o usunięciu takich treści jest trudna, ale w przypadku plakatów promujących Marsz Niepodległości stało się tak ze względu na umieszczony na nich symbol Falangi, który jest zakazany na naszej platformie z powodu historycznych odniesień do mowy nienawiści – tłumaczy w liście Allan.
Facebook zecydował się jednak odblokować stronę Marszu Niepodległości.
Ponieważ jednak Marsz Niepodległości jest legalnym, zarejestrowanym wydarzeniem, zdecydowaliśmy się zezwolić na udostępnianie plakatów mimo tego, że zawierały symbol Falangi
– czytamy w oświadczeniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Reduta Dobrego Imienia bada działania Facebooka w Polsce
-
Mamy świadomość jak istotna jest ta strona dla tych, którzy chcą wspólnie świętować Narodowe Święto Niepodległości Polski – pisze Allan dodając-
Mamy nadzieję, że dzięki temu ludzie odpowiedzialni za treści udostępniane na stronie będą szanować nasze Standardy Społeczności.
Przedstawiciel Facebooka wyjaśnił w liście jak działa system kontroli jakości i
kto jest odpowiedzialny za usuwanie treści z Facebooka na terenie Polski.
Nasze zespoły pracują w wielu lokalizacjach na całym świecie, aczkolwiek menedżerowie nadzorujący obsługę zgłoszeń z Polski pracują w naszej międzynarodowej siedzibie w Dublinie. Nasi pracownicy w warszawskim biurze nie są odpowiedzialni za weryfikację czy usuwanie treści
– pisze Allan.
Facebook stanął też w obronie uczestniczki marszów KOD-u, Sylwii de Weydenthal, która jest pracownicą polskiego biura Facebooka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tajemnica cenzury Facebooka wyjaśniona?
Nie jest ona szefem warszawskiego biura, nie jest też odpowiedzialna za naszą działalność biznesową w Polsce. Nie jest także odpowiedzialna za naszą politykę dotyczącą treści czy sposób, w jaki jest egzekwowana. Na co dzień pracuje z wieloma polskimi przedsiębiorstwami, które chcą wykorzystywać Facebooka, aby trafiać do nowych odbiorców i rozwijać swoją działalność. Wszyscy nasi pracownicy mają pełne prawo do własnych przekonań i poglądów politycznych, które w żaden sposób nie mają wpływu na profesjonalizm, z którym wspierają rozwój polskiej gospodarki
– czytamy w oświadczeniu.
Źródło: dorzeczy.pl
#cenzura #Facebook
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Marek Nowicki