Dubaj, Pekin, Mexico City, Bangkok – to nie miasta, które znajdują się w ofercie ekskluzywnego biura podróży, ale lista służbowych delegacji Magdaleny Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W sumie w ciągu ostatnich dwóch lat pani prezes na wyjazdach spędziła 155 dni roboczych. Oczywiście wszystko za publiczne pieniądze.
Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej w ciągu ostatnich dwóch lat gościła w 18 krajach w ramach 26 wizyt zagranicznych. Jak możemy dowiedzieć się z odpowiedzi na interpelację posła Macieja Małeckiego z PiS,
prezes Magdalena Gaj w sumie aż 155 dni spędziła w podróży. W tym czasie odwiedziła
Chiny, Meksyk, Sri Lankę, Burkina Faso, Tajlandię, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, a także kraje europejskie: Szwajcarię, Czarnogórę i Hiszpanię. Często z szefową UKE podróżowała również wiceminister cyfryzacji i administracji Małgorzata Olszewska, dublując kompetencje i jednocześnie zwiększając koszty delegacji. Ile kosztowało to podatników? To wiedza zastrzeżona, nawet dla posłów i dziennikarzy. Rzecznik UKE podkreśla tylko, że pani prezes mieści się w… ustalonym przez Sejm budżecie UKE. –
Jawność kosztów funkcjonowania państwa to standard europejski. Ukrywając te koszty, urzędnicy łamią podstawowe prawo demokracji: prawo do jawności życia publicznego – twierdzi poseł Maciej Małecki, który sprawę podróży urzędników po świecie nazywa absurdalną. Poseł złożył kolejną interpelację do premiera Donalda Tuska. Przygotowuje także wniosek o kontrolę NIK.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz