Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

4,5 roku więzienia za spowodowanie tragicznego pożaru

Na karę 4,5 roku więzienia Sąd Apelacyjny w Gdańsku skazał 62-letniego Eugeniusza S., oskarżonego o spowodowanie pożaru w 2019 r. w kamienicy w Inowrocławiu, w którym zginęła 31-letnia kobieta i jej trzy córki, w wieku 3 miesięcy oraz 4 i 5 lat. Wyrok jest prawomocny.

pixabay.com

"Sąd nie uwzględnił obu złożonych apelacji" - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Malak.

W październiku 2020 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Eugeniusza S. na 4,5 roku więzienia. Nakazał też oskarżonemu zapłatę łącznie 140 tys. zł zadośćuczynienia dla czworga bliskich ofiar.

Apelację od wyroku sądu niższej instancji wnieśli prokuratura oraz obrońca oskarżonego.

Prokuratura domagała się zakwalifikowania czynu Eugeniusza S. jako "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, które miało postać pożaru" i wymierzenia najwyższej kary, jaką przewiduje ten zarzut tj. ośmiu lat więzienia.

Wymierzając wyrok, bydgoski sąd zmienił kwalifikację prawną czynu na "sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego mieniu wielkich rozmiarach i nieumyślne spowodowanie śmierci czterech osób", za które kodeks karny przewiduje karę do pięciu lat pozbawienia wolności. Obrońca zaś w swojej apelacji stwierdził, że kara dla Eugeniusza S. jest zbyt surowa.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, apelacja prokuratury nie miała "żadnych rzeczowych argumentów", które mogłyby podważyć ustalenia i ocenę dowodów podjęte przez sąd niższej instancji.

"Kara 4 lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności nie może być uznana za karę, która jest rażąco surowa. Wręcz odwrotnie. W przedmiotowej sprawie zagrożenie było do pięciu lat pozbawienia wolności. Gdyby apelacja wnosiła i zarzucała rażącą niewspółmierność i łagodność, sąd by rozważał podniesienie tej kary do pięciu lat, czyli do maksymalnej. Albowiem przyznanie się przez oskarżonego, co było okolicznością łagodzącą przez sąd niższej instancji, w odczuciu sądu odwoławczego było tylko takim przyznaniem się na potrzeby tego postępowania. W czasie procesu przed Sądem Okręgowym oskarżony próbował pomniejszyć swoją odpowiedzialność karną"

- powiedział sędzia Malak.

Do tragedii doszło wczesnym popołudniem 28 października 2019 r. na poddaszu kamienicy w Inowrocławiu (Kujawsko-Pomorskie).

Jak wykazało śledztwo, pijany Eugeniusz S. nie zachował wymaganej ostrożności i pozostawił bez należytego dozoru włączone palniki kuchenki gazowej podczas przygotowywania posiłku. Doszło do zapalenia garnka, a następnie powstania pożaru i rozprzestrzenienia się tlenku węgla poza kuchnię i poza jego mieszkanie.

W następstwie doszło do śmierci kobiety i jej trzech córeczek. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną ich zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, która była spowodowana zatruciem tlenkiem węgla i niedotlenieniem organizmu.

W czasie procesu przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy Eugeniusz S. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Mówił, że był pod wpływem alkoholu i po włączeniu palników zasnął. Korzystał z kuchenki zasilanej na gaz z butli, a prąd czerpał z nielegalnego przyłączenia do sieci, bo miał odcięty dopływ z powodu niepłacenia rachunków. Oczekiwał na lokal zastępczy, bo miał orzeczoną eksmisję - też z powodu niepłacenia należności. Oskarżony przeprosił rodzinę zmarłych i mieszkańców.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Pomorskie

Dominika Pazdyka