"Zaledwie 30 lat temu, odzyskaliśmy pełną suwerenność, wolność i niepodległość i chcielibyśmy móc dalej rozwijać nasz kraj" - stwierdził po spotkaniu z szefem NATO, prezydent RP. Andrzej Duda powiedział, że zagrożenie militarne, to ostatnie czego chcą Polacy. Przekazał jednak, że w trakcje rozmowy z Jensem Stoltenbergem poruszony został temat jeszcze większego zwiększenia sił na wschodniej flance Sojuszu, nie tylko w Polsce, ponieważ zagrożenie jest coraz bliżej. Jak stwierdził, rosyjskie wojska, po ćwiczeniach i tak zostaną na Białorusi, zmieni to architekturę bezpieczeństwa całej Europy.
Na początku konferencji po spotkaniu Andrzeja Dudy z Jensem Stoltenbergem, szef NATO zapewnił, że Sojusz nie pozwoli na to, aby Rosja dyktowała, kto może stać się jego członkiem. Jak stwierdził, zachęca Rosję do rozmów, jednak nie może być ustępstw w głównych założeniach wspólnoty.
"NATO nie może zgodzić się na kompromis dotyczący głównych zasad chronienia wszystkich sojuszników i wolności wyboru własnej drogi przez każdy kraj. Omówiliśmy również wspólne oświadczenie Rosji i Chin, gdzie po raz pierwszy Chiny, wspólnie z Rosją, wzywają NATO do zaprzestania przyjmowania nowych członków. Jest to próba odebrania suwerennym narodom do ich własnych wyborów"
- ocenił Stoltenberg.
Jak dodał, "musimy respektować suwerenne decyzje, a nie wracać do sfer wpływów, w których wielkie mocarstwa mogą mówić innym krajom co te mogą, lub czego nie mogą robić".
Następnie głos zabrał Andrzej Duda. Prezydent zaczął od przypomnienia o swoich ostatnich spotkaniach z przywódcami m.in. w Pekinie. Następnie przekazał, że podczas rozmowy z szefem generalnym NATO została poruszona kwestia większego wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu, ponieważ zagrożenie jest coraz bliżej.
"Wszyscy widzą co się dzieje. Rosja zwiększa swoją obecność militarną w naszej części Europy. Cały czas przybywają kolejne jednostki rosyjskie, zarówno w pobliże granicy rosyjsko-ukraińskiej, ale i na Białoruś, tam mają odbywać ćwiczenia, ale wszyscy z obawą patrzymy na to, że w istocie obecność rosyjska zmieni architekturę bezpieczeństwa w naszej części Europy, w sytuacji, jeżeli te jednostki, po zakończeniu ćwiczeń wrócą do swoich macierzystych garnizonów , ale na Białorusi pozostaną. Można wtedy powiedzieć, że Rosji przybędzie kolejny okręg wojskowy i w efekcie ta granica militarna, pomiędzy Sojuszem, a Rosją zwiększy się o kolejne 1,2 tys. km."
- przekazał Duda.
Jak stwierdził, NATO absolutnie nie może się wycofywać, ponieważ jest sojuszem obronnym i nigdy nie przejawiało agresji wobec Rosji. "Dlatego my Polacy, z pełną odpowiedzialnością jesteśmy w Sojuszu. W naszym interesie jest to, żeby był pokój i spokój, żeby (...) nie dochodziło do żadnej eskalacji militarnej w naszej części Europy. My chcemy żyć w spokoju i się rozwijać" - powiedział Andrzej Duda.
"Nie tak dawno, zaledwie 30 lat temu, odzyskaliśmy pełną suwerenność, wolność i niepodległość i chcielibyśmy móc dalej rozwijać nasz kraj (...) zagrożenie militarne jest ostatnią rzeczą, jaką Polacy by chcieli. Dlatego zależy nam na tym, aby Sojusz pokazywał, że w przypadku, gdzie którekolwiek z państw NATO zostałoby zaatakowane, to Sojusz będzie stał razem. O tym będzie przesądzało, w moim przekonaniu, zwiększenie tej defensywnej obecności Sojuszu na wschodniej flance."
- przekazał Andrzej Duda.
Prezydent zwrócił również uwagę, że wschodnia flanka NATO powinna zostać wzmocniona nie tylko w Polsce, ale całej jej rozciągłości. Andrzej Duda przekazał też, że zasugerował szefowi NATO, żeby podczas najbliższego szczytu Sojuszu, powinny odbyć się rozmowy także z prezydentem Ukrainy oraz prezydent Gruzji.
"Po to, żebyśmy im pokazali, że nie zostawiamy ich samym sobie. Zawsze byli lojalnymi sojusznikami Sojuszu Północnoatlantyckiego, trzeba pokazać, że Sojusz o nich pamięta. To są kwestie dzisiaj bardzo ważne, także dla wiarygodności Sojuszu"
- stwierdził prezydent.
Prezydent w trakcie odpowiedzi na pytania dziennikarzy przekazał, że liczy na to, że inne państwa Sojuszu, nie tylko USA, wyślą swoje wojska do Polski.
Szef NATO poinformował, że Sojusz rozważa dłuższe pozostawienie sił na wschodniej flance, jednak zależy to od konsultacji dowódców.
"Jeżeli Rosja chce mniejszej obecności sił NATO niedaleko swoich granic, to otrzymuje zupełnie coś innego"
- stwierdził Jens Stoltenberg.