"Wołodin - wątpię, żeby nie znał historii, ale on prawdopodobnie zdaję sobie sprawę z tego, że to Rosja będzie musiała zapłacić za zbrodnie, których dopuszcza się na Ukrainie, i to sumy wielokrotnie większe" - tak skandaliczne żądania przewodniczącego rosyjskiej Dumy Państwowej Wiaczesława Wołodina wobec Polski skomentował Paweł Jabłoński, wiceszef MSZ.
W przestrzeni publicznej pojawiły się doniesienia nt. ostatniej wypowiedzi - w zasadzie kuriozalnych żądań - jakie przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin formułuje pod adresem Polski. Mowa o odszkodowaniu - od Polski dla... Rosji. Nie byle jakim, bo Wołodin domaga się z tego tytułu 750 miliardów dolarów. I tu pojawia się zasadnicze pytanie - za co? Zdaniem kremlowskiego polityka, tyle nasz kraj jest winien za "wyzwolenie spod faszystowskiej okupacji". A czy to nie było czasem tak, że z jednej okupacji, wpadliśmy pod drugą...? Cóż, widocznie nie tylko nasz zachodni sąsiad próbuje budować historię na nowo - według własnego "widzimisię'.
Pieniądze, o których napisaliśmy wyżej, to jednak nie wszystko. Zdaniem Wołodina, Polska "powinna zwrócić Rosji zarówno odzyskane terytoria po II wojnie światowej, jak i środki wydane na nie w latach wojny i powojennych". Przedstawiciel reżimu pokusił się również o stwierdzenie, jakoby nasz kraj istniał "tylko dzięki Rosji".
Goszczącego dziś na antenie Radia ZET, Pawła Jabłońskiego, wiceministra spraw zagranicznych, zapytano o właśnie te żądania Kremla wobec naszego kraju. „Trudno zaszczycać tego rodzaju bzdury oficjalną odpowiedzią” - skwitował na wstępie polityk.
"Mogę powiedzieć tyle, Wołodin też wątpię, żeby nie znał historii, ale on prawdopodobnie zdaję sobie sprawę z tego, że to Rosja będzie musiała zapłacić za zbrodnie, których dopuszcza się na Ukrainie, i to sumy wielokrotnie większe"
Przypominając fakty historyczne, wskazał, że to właśnie "Polska utraciła po II wojnie światowej ogromną część swojego terytorium na rzecz Związku Sowieckiego", dodając, że "dzisiaj tam są inne państwa, nikt w Polsce tego nie kwestionuje".
Jego zdaniem, to "Rosja podważa granice i to Rosja będzie płacić za to, co zrobiła na Ukrainie, nie Polska".
Wiceszef MSZ przyznał jednak jasno, że należy spodziewać się samych najgorszych rzeczy, jeśli chodzi o stronę rosyjską. Dodał, że "będą padały pewnie bardzo ostre słowa".
"Być może nawet podwyższą nam tę kwotę. Może nawet 10 razy tyle"
Wiceminister spraw zagranicznych przypomniał ponadto, że globalnie mamy zamrożone w tej chwili ok. 300 mld rosyjskich rezerw i aktywów.
Te pieniądze muszą być przeznaczone na pomóc Ukrainie, odbudowę Ukrainy, pomoc państwom, które Ukrainę wspierają. To się wydarzy