Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Czarna propaganda Kremla

Na Łotwie przedstawiono nową koncepcję rozwoju mediów publicznych. Zmiany są wywołane długoletnią wojną propagandową prowadzoną przez Kreml na Litwie, Łotwie i w Estonii. Tylko rosyjskojęzyczna telewizja Pierwszy Kanał Bałtycki ma ponad 4 mln widzów.

kremlin.ru; creativecommons.org/licenses/by/3.0/deed.en
kremlin.ru; creativecommons.org/licenses/by/3.0/deed.en
Na Łotwie przedstawiono nową koncepcję rozwoju mediów publicznych. Zmiany są wywołane długoletnią wojną propagandową prowadzoną przez Kreml na Litwie, Łotwie i w Estonii. Tylko rosyjskojęzyczna telewizja Pierwszy Kanał Bałtycki ma ponad 4 mln widzów. To dużo, biorąc pod uwagę, że region zamieszkuje zaledwie 6 mln osób.

Według raportu łotewskiego kontrwywiadu (SAB) z 2011 r. jednym z głównych zagrożeń dla bezpieczeństwa i stabilności Łotwy jest ofensywa dezinformacyjna Kremla, prowadzona za pomocą rosyjskojęzycznych mediów. „Celem tej polityki jest dyskredytacja Łotwy, m.in. poprzez donosy o odrodzeniu się faszyzmu w kraju i fałszowanie historii. Poza tym jest stawiana teza o celowym charakterze dyskryminacji rosyjskojęzycznej ludności na Łotwie” – czytamy w oświadczeniu SAB.

Potwierdza to były dziennikarz rosyjskiej gazety „Komsomolska Prawda”, Estończyk Oleg Samorodnij. Jesienią 2011 r. Samorodnij wydał książkę, w której opisał wojnę propagandową Kremla w krajach bałtyckich na podstawie swoich doświadczeń. Według niego m.in. „KM” oraz rosyjskojęzyczna telewizja Pierwszy Kanał Bałtycki (PBK) szerzą kremlowską wizję rzeczywistości na Litwie, Łotwie oraz w Estonii. Cel – przywiązać miejscowych Rosjan do mediów kontrolowanych przez Kreml i Władimira Putina.

Proces powstania PBK opisało Centrum Bałtyckiego Dziennikarstwa Śledczego „Re: Baltica”. Stacja została uruchomiona w 2002 r. na bazie głównej telewizji państwowej Rosji Pierwszy Kanał, wcześniej ORT. PBK ma dziś wysoką oglądalność na Litwie, Łotwie i w Estonii. Około 4 mln widzów, którzy śledzą kanał, stanowi ponad 60 proc. ogółu ludności we wszystkich krajach bałtyckich.

Jak zauważa „Re: Baltica”, zyski PBK są najniższe na Litwie, bo Rosjanie stanowią tam tylko 5 proc. ludności. Wyższe przychody uzyskuje w Estonii, gdzie kierownictwu PBK tylko w latach 2009–2011 udało się zarobić prawie 0,5 mln euro na kontraktach z władzami Tallina. Centralą PBK jest jednak Łotwa. Szefem stacji jest tam Rosjanin Oleg Sołodow, który w latach 80. XX w. przybył do Rygi z rosyjskiej Ufy i w latach 90. był objęty śledztwem ws. oszustw finansowych.

Największym sukcesem propagandowym, który odniosły w ostatnich latach rosyjskojęzyczne stacje telewizyjne w krajach bałtyckich, był wybór burmistrzów dwóch stolic – Tallina i Rygi. Przy wielkim wsparciu PBK w 2009 r. stanowisko mera estońskiej stolicy zachował przedstawiciel cieszącej się poparciem rosyjskiej mniejszości Partii Centrum (KE) – Edgar Savisaar. Natomiast burmistrzem stolicy Łotwy w tym samym roku, po raz pierwszy w historii, został Rosjanin, przedstawiciel prorosyjskiego Centrum Zgody (SC) Nil Usakov, który wcześniej przez wiele lat pracował dla rosyjskich mediów. Podczas kampanii wyborczej w 2009 r. Usakov pojawiał się w PBK niemal codziennie. – Myślę, że decyzja o wsparciu tego lub innego polityka nie jest podejmowana ani w tallińskim, ani w ryskim biurze telewizji. Te decyzje są podejmowane w Moskwie – uważa Oleg Samorodnij.

Łotwa postanowiła to zmienić. 8 stycznia br. w Rydze została przedstawiona nowa koncepcja mediów publicznych, opracowana na przykładzie Finlandii. Nowoczesne technologie mają doprowadzić do poprawy oferty medialnej i zwiększenia zaufania odbiorców. Kwestia mniejszości rosyjskiej ma się znaleźć w centrum uwagi, by osłabić oddziaływanie rosyjskojęzycznych mediów. Nowe Łotewskie Media Publiczne (LSM), łączące telewizję, radio i internet, mają powstać do 2018 r.W krajach bałtyckich odbywa się ciągła, niedostrzegana przez Polskę ofensywa rosyjskiej propagandy, odwołującej się do sentymentu z czasów ZSRS. Z perspektywy Polaków wydaje się to absurdalne – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” były wiceprezes fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Rafał Dzięciołowski. Tymczasem, jego zdaniem, z perspektywy ludzi mieszkających tam nie jest to już takie oczywiste. – Z sentymentem wspominają ZSRS, poczucie przynależności do wielkiego mocarstwa. Jest to platforma do budowania wspólnoty, a tym samym i kapitału politycznego – podkreśla Dzięciołowski. – To, że od naszych bliskich sąsiadów dochodzą podobne wieści, powinno być sygnałem dla Polski. Musimy wyciągnąć wnioski i podjąć rywalizację kulturową o ten obszar. Na razie Polacy wywiesili białą flagę – zaznacza.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Olga Alehno