Na porodówkach brakuje położnych, a fundacja Rodzić po Ludzku apeluje do Ministerstwa Zdrowia, by ze względu na ryzyko stanów lękowych i depresji wywołanych pandemią kobietom w ciąży i w połogu udzielić dodatkowego wsparcia - czytamy w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".
Gazeta zauważa, że odwołanie porodów rodzinnych to efekt zaleceń krajowego konsultanta w dziedzinie perinatologii prof. Mirosława Wielgosia. Jak jednak dodaje, ostateczna decyzja zależy od dyrektora placówki.
Cytowany przez "GW" małopolski konsultant ds. położnictwa i ginekologii prof. Hubert Huras mówi: "wstrzymaliśmy porody rodzinne i odwiedziny. Po naradzie z ordynatorami oddziałów położniczych w regionie uznaliśmy, że innego wyjścia nie ma".
Według gazety, szpitale, aby wesprzeć rodzące kobiety oferują pomoc psychologiczną, ale jedynie przez telefon lub przez internet, bo ze względu na pandemię na oddziałach mogą przebywać jedynie pacjentki i personel medyczny.
"GW" zaznacza, że fundacja Rodzić po Ludzku wystąpiła z apelem do Ministra Zdrowia, by nie zapominać, że kryzys wywołany pandemią wpłynie negatywnie na rodzące kobiety.
- Panuje chaos, a on wpływa na kobiety przygotowujące się do porodu. W tej sytuacji nasilą się stany lękowe i depresje poporodowe. Ministerstwo musi myśleć, jak wspierać rodzące, by nie zostały same
- mówi cytowana przez "GW" prezes fundacji Rodzić po Ludzku Joanna Pietrusiewicz.