Policja dwukrotnie zatrzymała organizatorów akcji „German Death Camp”, którzy jeżdżą po Niemczech z podświetlanym billboardem mówiącym o niemieckich obozach koncentracyjnych. Na chwilę "aresztowano" baner, po kilkudziesięciu minutach zakończono „rutynową kontrolę” pojazdu.
Fundacja Tradycji Miast i Wsi zorganizowała mobilny, podświetlany billboard mówiący o niemieckich obozach koncentracyjnych. We środę wyruszył w podróż do Niemiec, Belgii i Wielkiej Brytanii, by edukować kłamców, którzy nie przyjmują prawdy o obozach zagłady.
Ok. godz. 13 w czwartek dotarł przed siedzibę niemieckiej telewizji publicznej ZDF w Moguncji. Jak relacjonują na Facebooku współorganizatorzy akcji, tego samego dnia organizatorów dwukrotnie zatrzymała policja. Funkcjonariusze mieli mówić o „rutynowej kontroli”. Wypytywali o trasę przejazdu i zgłoszenie protestu. W rozmowach pośredniczył relacjonujący akcję dla TVP Info dziennikarz Cezary Gmyz.
- Chłopaków w busie złapała niemiecka policja. Przeszukali ich dokładnie i sprawdzili samochód. Nie mieli się do czego przyczepić więc puścili dalej i kazali opuścić miasto grożąc bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. Oczywiście nikt miasta nie zamierza opuszczać - poinformowali organizatorzy na swojej stronie.
Obecnie organizatorzy udają się do Wiesbaden. Później odwiedzą m.in. Bonn, Brukselę i Londyn.
Akcję zauważyły brytyjskie, a nawet serbskie, media. To zapewne nie koniec...
Źródło: niezalezna.pl
#niemieckie obozy koncentracyjne #Fundacja Miast i Wsi #policja #Niemcy #GermanDeathCamp
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
MP