Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Magister bulterier. Następca Wachowskiego, czyli autorytet salonów

Kariera Jerzego Stępnia w III RP wybuchła z opóźnionym zapłonem z jednego tylko powodu: w katolickiej prasie nieopatrznie wspomniał on o procesie biskupa Czesława Kaczmarka i niechlubnej roli

Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Kariera Jerzego Stępnia w III RP wybuchła z opóźnionym zapłonem z jednego tylko powodu: w katolickiej prasie nieopatrznie wspomniał on o procesie biskupa Czesława Kaczmarka i niechlubnej roli w nim Tadeusza Mazowieckiego. Artykuł mało kto przeczytał, poza feralnym czytelnikiem, który doniósł. Kto nie pamięta stopnia bufonady „autorytetów” namaszczonych przez Adama Michnika w latach 90., ten nie zrozumie, że za takie złamanie tabu karano infamią na długie lata. Stępień musiał ukorzyć się, pokutować i czekać na zmiłowanie - pisze najnowsza „Gazeta Polska”.

Jerzego Stępnia w początkach III RP zgubiło prawdopodobnie to, że pochodzi on ze Staszowa na Kielecczyźnie, a biskup Czesław Kaczmarek był kieleckim biskupem diecezjalnym. Dlatego zwiedziony lokalnymi uwarunkowaniami nie zrozumiał grozy swojego czynu. Notabene w tym, co napisał, nie było ani słowa nieprawdy…

Magister Stępień profesorem

23 października 2016 r. Jerzy Stępień odwiedza na zaproszenie Komitetu Obrony Demokracji Opole. Maria Misztal relacjonująca spotkanie ze Stępniem w „Gazecie Wyborczej” tytułuje swą relację: „Prof. Jerzy Stępień: >>Obserwujemy w Polsce początek rewolucji<<”. W treści tekstu redaktor Misztal nazywa Stępnia profesorem aż… 11-krotnie.

To chyba rekord, ale magistra Stępnia z uporem nazywają profesorem także program „Tak jest” Andrzeja Morozowskiego w TVN24, program Onet Rano Jarosława Kuźniara, tygodnik „Newsweek” Tomasza Lisa, radio TOK FM, „Fakt”, „Polska The Times” czy serwis Koduj24.

Ten medialny awans na profesora, mimo braku choćby doktoratu (Stępień po studiach prawniczych odbył aplikację sądową i w 1973 r. został sędzią Sądu Powiatowego w Kielcach), najbardziej wyraziście pokazuje, że pokuta dawno się skończyła. Bo ów awans mocno przypomina hagiograficzne kampanie z lat 90., kiedy to profesorem z mianowania Salonu został Władysław Bartoszewski.

„Czemu Pan rozmawia z tymi ch…mi?”

W jaki sposób zdobywa się taki status? Być może pewną wskazówką może być tu dla nas zawiadomienie, jakie 4 lipca 2016 r. w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy złożył profesor (w tym przypadku prawdziwy) Karol Zaradkiewicz. Jeśli potwierdzi się jego prawdziwość, czyni ono ze Stępnia istnego bulteriera establishmentu.

W dokumencie tym czytamy:

„7 grudnia 2015 r., podczas uroczystego pożegnania odchodzących sędziów Trybunału Konstytucyjnego, były prezes, sędzia w st. sp. Jerzy Stępień, ujrzawszy, że rozmawiam z nowo wybranymi sędziami Ciochem, Morawskim, Muszyńskim i Pszczółkowskim (w obecności odchodzącego sędziego TK prof. Marii Gintowt-Jankowicz), przywołał mnie i zapytał: >>Czemu Pan rozmawia z tymi ch…mi? To są marionetki, uzurpatorzy<<, zaś po złożonych przeze mnie wyjaśnieniach stwierdził, że >>zna takich karierowiczów jak ja<<, że >>ustawiam się pod nową władzę<<, i że >>jak przyjdzie nowa władza później, to zobaczę<<”.


Jerzy Stępień zaprzeczył tym zarzutom, przynajmniej częściowo. W TVP Info powiedział:

„Nie kierowałem żadnych wulgaryzmów pod adresem sędziów nowo wybranych. To jest po prostu nieprawda. Natomiast użyłem dość mocnego słowa pod adresem pana Zaradkiewicza, ale ja tego nie będę komentował. Niech on to sam powie, bo może to dla niego byłoby bardzo przykre, gdybym publicznie ujawnił, co powiedziałem”.


Stępień za Wachowskiego

Czy były prezes Trybunał Konstytucyjnego może angażować się w politykę? – Paradoksalnie absolutnie ma do tego prawo. Tyle że jeśli tak ostro wypowiada się były prezes TK, to musi się liczyć z tym, że podważa legitymizację Trybunału jako instytucji niezależnej. I stawia w innym świetle spór pomiędzy nim a władzą wykonawczą – uważa politolog prof. Rafał Chwedoruk.

Krytycznie ocenia on zapowiedzi wytaczania przez Stępnia procesów. – Jeśli Jerzy Stępień wypowiada się w sposób podobny do polityka czy publicysty, musi liczyć się z tym, że spotka się z odpowiedziami udzielanymi w podobnym tonie – stwierdza Chwedoruk.

Dowodem na to, jakie siły postawiły na Stępnia, jest też fakt, że 21 września 2016 r. został on nowym szefem Fundacji Instytut Lecha Wałęsy. Zastąpił na tej funkcji Mieczysława Wachowskiego, który zrezygnował z tego stanowiska. Wachowski ogłosił, że powodem rezygnacji z funkcji prezesa były problemy zdrowotne. – To wybitny człowiek i niekwestionowany autorytet – powiedział o Stępniu Lech Wałęsa.

Całość artykułu w najnowszej „Gazecie Polskiej”

 



Źródło: Gazeta Polska

#III RP #Mieczysław Wachowski #Jerzy Stępień

Piotr Lisiewicz