Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niech plusy nie przysłonią nam minusów

Rok od wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości upłynął pod znakiem „Dobrej zmiany” w wielu obszarach życia Polaków.

Rok od wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości upłynął pod znakiem „Dobrej zmiany” w wielu obszarach życia Polaków. To jednak rok, z którego partia Jarosława Kaczyńskiego musi wyciągnąć wnioski, jeśli nie chce, by okres jej rządów był jedynie epizodem.

Widok Lecha Wałęsy, który miota się przy Grzegorzu Schetynie i ogłasza, że „będzie pomagał Platformie”, może budzić jedynie uśmiech politowania. Jest to jednak doskonała ilustracja sytuacji, w jakiej znajduje się dzisiejsza opozycja, rok od zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. Rozmieniony na drobne kapitał polityczny Wałęsy, wespół z jego udowodnioną agenturalną przeszłością, każe stawiać pod znakiem zapytania zdrowy rozsądek Schetyny, który właśnie wciągnięcie Wałęsy na sztandar uznał za dobre posunięcie w rocznicę wyborów, w których jego ugrupowanie poniosło sromotną porażkę. Jeśli dodamy do tego woltę, jakiej dokonali posłowie PO ze Stefanem Niesiołowskim na czele, widać doskonale, w jakim momencie jest Platforma. O jej ułomnej siostrze, Nowoczesnej, szkoda mówić. Otoczony nerwowymi posłankami Ryszard Petru ze statecznego ekonomisty pokazywanego w serwisach informacyjnych stał się człowiekiem memem, który w zasadzie każdego dnia przyprawia internautów o wybuchy śmiechu. Obie partie walczą o życie.

Wieczna wojna z PiS‑em
Wyczerpywanie się paliwa, które początkowo dała opozycji (przygotowana jeszcze przed wyborami) sprawa Trybunału Konstytucyjnego, spowodowało jednak gwałtowne poszukiwanie kolejnej płaszczyzny sporu. Tę dał obywatelski projekt zaostrzenia ustawy o dopuszczalności przerywania ciąży. Widok tysięcy kobiet protestujących przeciwko nieistniejącym w projekcie Ordo Iuris zapisom był dla wielu osób zaskoczeniem, podobnie jak fakt, że pomimo wycofania projektu i opowiedzenia się za dotychczasowym kompromisem, nie zakończyło to manifestacji. To jednak pokazuje, że mnożenie konfliktów, szczególnie na płaszczyźnie ideologicznej i tożsamościowej, będzie już stałym elementem działania opozycji – tej parlamentarnej, jak i tej spoza parlamentu (partia Razem). To medialnie i politycznie najprostsze. Z tym jednak konserwatywny rząd w liberalnej Europie i takich czasach musiał się liczyć.

Jest „oczywistą oczywistością”, że przeciwko rządom PiS‑u będzie realizowana taktyka „tysiąca Wietnamów” – liczba rozpalanych konfliktów będzie rozszerzona do granic możliwości, tak aby utwierdzić Polaków w przekonaniu, że przeciwników władzy jest mnóstwo. Pokazał to poniedziałkowy żenujący w swojej formie protest nielicznych zwolenniczek aborcji na życzenie, który choćby w TVN24 przedstawiono jako kolejną falę rewolucji kobiet. Pokazała to „wojna o Trybunał”, rozpisana przez opozycję na wiele miesięcy. Wojnę, w której sięga się po narzędzia nacisku spoza naszego kraju, chcąc oczywiście pokazać, że „cała Europa jest przeciw PiS‑owi”. Nie pomaga w tym oczywiście Donald Tusk, kreujący się w Brukseli na „przyczajonego tygrysa”, który chce wrócić do Polski jako zbawca, i nie dość, że nie reprezentuje stanowiska zbieżnego z Warszawą, to działaniami, takimi jak spotkania z Mateuszem Kijowskim, wpisuje się w „chór przerażonych PiS‑em”.

Plus kontra minus
Niewątpliwie największym sukcesem rządu Beaty Szydło są „plusy”, a zwłaszcza program Rodzina 500+, który dał oddech milionom Polaków. Latem plaże nad Bałtykiem zapełniły się dziećmi, które często nie miały dotychczas okazji ujrzeć morskich fal. Trudne chwile, jakie przeżywają choćby firmy oferujące krótkoterminowe pożyczki, świadczą o tym, że wielu z naszych rodaków odczuło „Dobrą zmianę”. Jeśli dodać do tego drugi sztandarowy projekt budowy tanich mieszkań na wynajem – Mieszkanie+, jest szansa, że po zakończeniu kadencji PiS‑u Polakom będzie żyło się choć trochę lepiej.

Dodajmy do tego zakaz odbierania dzieci biednym rodzicom, politykę historyczną, zmiany w armii, obronę terytorialną, plany dywersyfikacji dostaw energii czy przekopu Mierzei Wiślanej – owszem, plusów jest sporo. Ale…

Na szczególną uwagę zasługuje jednak brak konkretnych wyników tzw. audytu rządów Platformy. Hucznie przedstawiony w maju, nie dość, że nie zakończył się spektakularnymi działaniami i wyciąganiem odpowiedzialności, to przyćmiły go nierozsądne decyzje personalne (także w spółkach skarbu państwa), zakończone dymisją ministra skarbu Dawida Jackiewicza i (szczęśliwie) zapowiedzią systemowych zmian w tym zakresie. Można było tego jednak uniknąć. W poczekalni reform wciąż jest m.in. obniżenie wieku emerytalnego, odtajnienie zbioru zastrzeżonego i aneksu do raportu WSI (to kompetencja prezydenta). Czekają wyniki komisji śledczej Amber Gold i wyjaśnienie afery reprywatyzacyjnej. Od realizacji tych postulatów będzie zależało, czy władza pokaże swoją skuteczność.

Tysiące Wietnamów przed PiS‑em
Na razie PiS utrzymuje przewagę w sondażach, jednak nie powinno mieć powodów do optymizmu (pomijając fakt, że optymizm u rządzących generalnie jest niewskazany). Należy nieustannie przypominać te wyniki badania opinii, które Bronisławowi Komorowskiemu dawały zwycięstwo w pierwszej turze wyborów. Partia rządząca musi także wystrzegać się swojego największego mankamentu – rozedrgania w komunikacji, nieustannego pędu części polityków przed telewizyjne kamery oraz do mediów społecznościowych i zachowywania się, jakby wciąż byli w opozycji, czyli tam, gdzie pewne publicystyczne wypowiedzi uchodziły płazem (i uchodzą opozycji dzisiejszej). Rzeczniczka PiS‑u nie może kazać wszystkim „puknąć się w głowę”, a  Sądu Najwyższego nazywać „grupą kolesi”. Nawet jeśli ci ostatni są nimi w istocie, dowieść mają tego fakty, nie opinie. I tak dalej. Partia rządząca nie może też być chórem solistów grających na siebie, co obserwujemy nazbyt często. Polacy dali mandant Prawu i Sprawiedliwości i podtrzymują go, nie będzie tak jednak mimo wszystko. „Dobra zmiana” musi być zmianą realną.

Przed partią Kaczyńskiego kolejne trzy lata rządów. Jeśli chce ona, by nie przyszła po nich zmiana, której twarzą będzie radykalna lewica lub popłuczyny po Platformie, powinna wyciągnąć wnioski z dotychczasowych 12 miesięcy. Jedno jest bowiem pewne – łatwiej nie będzie. Z „tysiąca Wietnamów” odpalono dopiero kilka.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#polityka #Beata Szydło #rząd #PiS

Wojciech Mucha