Najwyższa Izba Kontroli alarmuje: choć program oczyszczania kraju z potencjalnie rakotwórczego azbestu przyjęto w Polsce na lata 2009–2032, to przy obecnym tempie realizacji proces ten zajmie jeszcze ze dwieście lat.
Polska jest jedynym europejskim państwem, które przyjęło program całkowitego usunięcia azbestu. Jak dotąd jednak ta szczytna inicjatywa pozostaje na papierze. Owszem, stworzono odpowiednie ramy prawne i zaangażowano środki finansowe z budżetu państwa. Ale tempo usuwania azbestu jest znikome. Wciąż nie ma także pełnej inwentaryzacji jego zasobów.
Lody o smaku azbestowym?
Co jest nie tak z azbestem? Twórcy pokontrolnego raportu NIK-u przypominają, że jest on zaliczany do substancji o udowodnionym rakotwórczym działaniu na człowieka. Niebezpieczne dla ludzi jest wdychanie włókien zawieszonych w powietrzu: „Zagrożenie to jest często bagatelizowane ze względu na mikroskopijną wielkość włókien (niewidoczne dla oka ludzkiego) oraz długotrwały i utajony rozwój choroby”.
Obecnie największym problemem jest zanieczyszczenie powietrza spowodowane stosowaniem wyrobów azbestowych i emisji włókien na skutek korozji płyt azbestowo-cementowych. Kontakt z rakotwórczym materiałem grozi nam poprzez istniejące instalacje grzewcze, klimatyzacyjne, wentylacyjne oraz za pośrednictwem materiałów budowlanych (ścianki działowe, płytki PCW) znajdujących się we wnętrzu budynków mieszkalnych lub użyteczności publicznej (szkoły, przedszkola, szpitale).
Azbest towarzyszy budownictwu od dawna. Niska cena i odpowiednie właściwości mechaniczne sprawiały, że stosowany był jako wzmocnienie w eternicie. Ta ostatnia nazwa nie powstała przypadkiem – pochodzi od łacińskiego słowa „aeternum”, czyli wieczność. Azbestowo-cementowe materiały budowlane miały być wieczne. Ale mogą być też na tyle szkodliwe, by wysyłać ludzi do wieczności. Eksperci Instytutu Medycyny Pracy przypominają jednak, że wyroby azbestowe nie stanowią zagrożenia dla ludzi i środowiska, gdy są nieuszkodzone i nieskorodowane. Niebezpieczeństwo uwalniania się do środowiska włókien azbestu zwiększa się w wypadku uszkodzenia struktury zawierających go materiałów lub gdy są one nieumiejętnie usuwane.
Od czasu gdy program usuwania azbestu wszedł w życie, zutylizowano zaledwie 6,6 proc. zawierających go wyrobów. Ale – uwaga! – wydano na ten cel ponad 43 proc. środków przeznaczonych na cały okres trwania projektu. Albo mamy do czynienia z wielką niegospodarnością, albo źle oszacowano środki potrzebne do realizacji tej inicjatywy, albo też… „lody są kręcone”. Lody o smaku azbestowym.
NIK podkreśla, że w tym tempie azbest w Polsce będzie obecny jeszcze przez 196 lat. I to jest wariant optymistyczny, gdyż w obliczeniach uwzględniono jedynie ilości szkodliwego materiału wprowadzone do Bazy Azbestowej, która wciąż nie obejmuje wszystkich wyrobów azbestowych wymagających usunięcia.
Polska w pigułce
Niestety, sposób realizacji antyazbestowego projektu wiele mówi o działaniu naszych instytucji. Spójrzmy: gdy powstawał program, szacowano, że w Polsce ilość użytkowanego azbestu sięga 14,5 mln ton. Mimo to Ministerstwo Gospodarki wciąż nie dysponuje rzeczywistymi danymi na ten temat. Dlaczego? Otóż jeszcze w czasach rządów Platformy Obywatelskiej, do końca 2012 r., miała powstać Baza Azbestowa zawierająca pełne dane o faktycznej ilości wyrobów do usunięcia. Do końca października 2015 r. do bazy wprowadzono zaledwie 5,3 mln ton istniejącego w środowisku azbestu, a zatem niespełna 37 proc. Brak wciąż solidnych informacji zarówno o lokalizacji, jak i stanie technicznym wyrobów zawierających azbest. Wedle niepełnych danych najwięcej azbestu pozostającego do unieszkodliwienia jest w województwach: mazowieckim, lubelskim, łódzkim i wielkopolskim.
Nieco inaczej rozkłada się azbestowa geografia Polski, jeżeli spojrzeć na dane dotyczące pilności usunięcia rakotwórczych materiałów. Najwięcej tego typu niebezpiecznego materiału zalega wciąż w województwach mazowieckim i lubelskim. Fatalna sytuacja jest też w: kujawsko-pomorskim, podlaskim, wielkopolskim i warmińsko-mazurskim.
Ponadto urzędnicy NIK-u alarmują, że choć Ministerstwo Gospodarki w latach 2009–2014 wydało 14,3 mln zł na dofinansowanie lokalnych programów inwentaryzacji wyrobów azbestowych, to nie przyniosło to spodziewanych efektów. To naprawdę jeszcze jeden przykład tego, że w Polsce sporo rzeczy wciąż nie działa tak, jak powinno: „Elektroniczny System Informacji Przestrzennej nie spełnia swojej podstawowej funkcji, jaką miała być koordynacja i monitorowanie realizacji programu. Nie osiągnięto żadnych z założonych wskaźników dotyczących tempa usuwania azbestu”.
Gminne śmieci, szpitalny azbest
Można raz jeszcze zapytać, co się stało z kilkunastoma milionami ministerialnych środków wydanych na program usuwania azbestu i dlaczego rzeczony system nie działa tak, jak powinien. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli realizację projektu w znacznym stopniu utrudnia rozproszenie obowiązków, zadań i kompetencji w wielu aktach prawa oraz niejednolite definicje pojęć (lub ich brak): „W efekcie zarówno właściciele terenów, na których znajduje się azbest, jak i organa administracji publicznej mają wątpliwości, co należy do ich obowiązków i w jaki sposób mają się z nich wywiązać. Ponadto charakter programu, którego postanowienia nie mają mocy obowiązującej w stosunku do samorządów, nie pozwala osiągnąć zamierzonych w nim efektów”. Czyli instytucje centralne swoje, samorząd swoje – a azbestowi nigdzie się nie spieszy.
Bardzo dobrze widać też, jak opieszałe i ślepe bywają polskie lokalne instytucje. I to nie jest metafora. W Zwierzynie (woj. lubuskie) nielegalne składowisko odpadów, w tym azbestowych, znajdowało się na niezabudowanej działce położonej ok. 700 m od... siedziby urzędu gminy. Inne przykłady trącą groteską. Otóż dopiero w wyniku działań kontrolerów NIK-u Starostwo Powiatowe w Łodzi uporządkowało zaplecze… Szpitala Chorób Płuc w Tuszynie. Znajdowały się tam porozrzucane i połamane płyty cementowo-azbestowe. Składowano je w okolicy placówki zdrowotnej bez jakiegokolwiek nadzoru. A warto dodać, że azbest jest przyczyną chorób, takich jak pylica azbestowa i międzybłoniak opłucnej (nowotwór złośliwy). Wiele się mówi o patologiach w służbie zdrowia, ale „azbestowe klimaty” w okolicach szpitala chorób płuc to już nadto czarny humor.
Problemem jest niegospodarność i prawno-instytucjonalny bałagan wokół programu. To właśnie III Rzeczpospolita na co dzień: składa się z mnóstwa drobnych kantów, o których mało się mówi, bo są nieistotne dla mainstreamowych mediów. A przecież z tego typu instytucjonalnych drobiazgów rodzi się niewydolność naszego państwa. Azbest najpewniej przeżyje kolejne pokolenia Polaków. Więcej – niektórych wciąż będzie odsyłał do wieczności.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#budownictwo
#azbest
Krzysztof Wołodźko