– Dobrze, no to jeszcze raz. Dwa piwa poproszę – zamówił Fabian.
– Dla nas trzy – dodaliśmy.
I teraz miało nastąpić najtrudniejsze.
– Proszę do każdego dolać sprajta – wypalił Fabian.
Barman popatrzył na nas krzywo, ale powstrzymał się od komentarza. Dolał sprajcik do każdego piwerka.
– A słomki? – spytaliśmy.
– Nie przesadzajcie – warknął barman. – Powinniście już odejść.
Nieco speszeni wróciliśmy do stolika. Rozstawiliśmy szklanki z piwerkiem przed frendami. Maryna wyciągnęła z torby butelkę wody.
Kolektyw przypatrywał się szklankom z wyraźnym rozrzewnieniem.
– Ostatni smak wolnego świata – zadumał się kolega gej.
– Pamiętam, jak dobrze smakowało za czasów Bronka – Alex wpadł w nostalgiczny nastrój.
– Teraz mimo wszystko też nie jest najgorsze – Fabian upił pierwszy łyk. – Spróbujcie sami. To drink, który trudno zepsuć.
– Ale okoliczności to potrafią – burknął kolega gej. – Kiedyś smakowało lepiej.
Moglibyśmy taki dyskurs prowadzić jeszcze godzinami i nikt by się nie znudził, a na końcu oczywiście osiągnęlibyśmy kompromis. Nie było nam to jednak dane.
Niepostrzeżenie z cienia wyłoniły się bowiem dwie postacie. Obie były ubrane w długie skórzane płaszcze z postawionymi wysoko kołnierzami. Na głowach mieli kapelusze, a pod nosami pyszniły się im olbrzymie, bujne wąsiska.
– Dobry wieczór – przywitała się pierwsza postać ze złowieszczym uśmiechem, całkowicie zaprzeczającym treści pozdrowienia.
– Szczęść Boże – dodała druga, wyższa postać.
Rozpoznaliśmy znajomych siepaczy Kaczafiego, którzy kiedyś odebrali nam holenderki.
– O nie! Po co tym razem przyszliście? Co chcecie nam zabrać? – załkała Jagoda.
– Możecie nas zamknąć, ale nigdy nie zabierzecie nam wolności! – buńczucznie zawołał Alex.
– Czyżby? – zainteresował się niższy siepacz. – Chcesz spróbować?
– Tak się tylko mówi – speszył się Alex. – Poza tym mam przy sobie zaświadczenie o dysleksji, nie wolno mnie dyskryminować! – wyjął z kieszeni papier i wręczył siepaczowi.
Ten nawet nie sprawdził zaświadczenia Alexa. Zwinął papier w kulkę i celnie rzucił do stojącego obok kosza.
– Nie będziemy tego przedłużać – powiedział w końcu niższy siepacz. – Oddajcie piwo.
– Nie… to znaczy tak, oczywiście – gorliwie zgodził się kolega gej. – Siadajcie, częstujcie się. Czujcie się zaproszeni. Co tam u was słychać? W domu wszyscy zdrowi?
– Mielibyśmy to pić? Nie żartuj. Od tego klata się sama depiluje. Pokazać wam, jakie mamy porządne męskie klaty? Nie takie sucharki jak wy – spojrzeli na nas z politowaniem.
– Właśnie zdelegalizowaliśmy piwerko ze sprajtem – wyjaśnił drugi siepacz. – Jeśli od teraz wypijecie choćby malusieńki łyczek, zostaniecie skierowani na Kurs Bycia Prawdziwymi
Mężczyznami.
– Co się robi na takim kursie? – zdziwił się Alex.
– Pierwszego dnia pije bardzo dużo piwa bez sprajta – wyjaśnił
siepacz. – A potem polowania, rybołówstwo, wojna – rozmarzył się.
– A co ze mną? – Jagoda poczuła się niesprawiedliwie pominięta.
– Twoja obecność w tym miejscu w oczywisty sposób nas obraża. Przyzwoita kobieta powinna siedzieć w domu z dziećmi, a nie szwendać się po lokalach w takim szemranym towarzystwie. Ile ty masz lat, dziecko?
– Dwadzieścia sześć… – Jagoda się zarumieniła.
– To powinnaś mieć już troje dzieci. Przynajmniej – siepacz z niedowierzaniem pokręcił głową. – Co to się porobiło.
– Ej, ale ręce precz od mojej macicy – zaprotestowała nasza frendziara. – Proszę nie traktować mnie jak inkubator.
Siepacze przyjrzeli się jej niemal ze współczuciem.
– Wyrośniesz z tego – pocieszył ją jeden z nich.