Reforma sądownictwa może być jedną z najtrudniejszych. Dotykamy materii, która nie była ruszana od czasów Polski Ludowej. Funkcjonowanie polskich sądów obywatele oceniają niezwykle negatywnie. Zaręczam, że ta reforma będzie przeprowadzona tak, by obywatele poczuli, że wymiar sprawiedliwości jest po ich stronie – mówi „Gazecie Polskiej” premier Beata Szydło.
Jak interpretuje Pani sygnały, które płyną do nas z Komisji Europejskiej? Można odnieść wrażenie, że są one sprzeczne: raz przyjazne, raz wręcz wrogie. Czy to celowa gra ze strony KE? Czy też ścierają się w jej obrębie różne frakcje?
Sytuacja jest złożona. Z pewnością KE podzieliła się, jeśli chodzi o stanowisko względem Polski. Część członków KE chce zakończyć ten temat. Chcą porozumienia. Należy zresztą przypomnieć, że KE działa na podstawie nie do końca zdefiniowanego mandatu. Procedury, jakie zostały względem Polski wszczęte, nie wynikają z europejskich traktatów, lecz z wewnętrznych uregulowań Komisji. Dziś taką procedurę wszczęto wobec Polski. Ale wyobraźmy sobie, że za moment można ją wszcząć wobec Wielkiej Brytanii, Francji etc. Mam wrażenie, że właśnie nad tym zastanowili się członkowie KE i zrozumieli, że posunęli się za daleko. Inna kwestia, że my możemy – i w tej chwili jest to dyskutowane – się odwoływać. Nie sposób przewidzieć, jak w takim wypadku zachowa się Trybunał Sprawiedliwości.
Istnieje jednak także druga, i to całkiem spora, grupa osób w Komisji Europejskiej, która jest zainteresowana tym, by sprawę Polski jeszcze bardziej podgrzewać. Prezentowany przez tę grupę punkt widzenia jest coraz bardziej dostrzegalny w UE: mamy problemy, kłopoty instytucjonalne i kryzys migracyjny, z którego nie umiemy wyjść. Znajdźmy więc kozła ofiarnego, na którego zrzucimy nasze kłopoty. Najlepiej, by były to kraje Europy Środkowo-Wschodniej, które są stosunkowo młodymi członkami UE, mają inne niż my – stara Unia – poglądy na wiele spraw. Więcej – te kraje burzą ład i święty spokój, jaki sobie wypracowaliśmy. To jest takie właśnie myślenie.
KE odwraca w ten sposób uwagę od prawdziwych problemów, takich jak wspomniany kryzys migracyjny. Są także politycy, którzy chcieliby zawęzić grono krajów decyzyjnych w UE do kilku, resztę pozostawiając z boku.
A Frans Timmermans?
Gdy rozmawialiśmy, powiedziałam bardzo wyraźnie, że to, co dzieje się wokół Trybunału Konstytucyjnego, to wyłącznie nasza, polska sprawa. Pan Timmermans się z tym zgodził, powtórzył to zresztą na późniejszej konferencji prasowej. Poinformowałam także, że Polska nie dopuszcza do siebie żadnego ultimatum czy jakichś cezur czasowych. Jeżeli prowadzimy dialog z Komisją Europejską, to robimy to dlatego, że chcemy. Nie zaś dlatego, że musimy. Uważam zresztą, że sytuacja w Polsce jest elementem szerszych rozgrywek, wpisujących się w dyskusję o kształcie Unii Europejskiej. To jest, moim zdaniem, dziś najważniejsze zadanie dla Komisji Europejskiej: odpowiedzieć sobie na pytanie, dokąd zmierza Unia i co zrobić, by ta wspólnota była silniejsza. Tym bardziej że rośnie grupa tych, którzy chcą budować nastroje antyeuropejskie w krajach UE.
W ostatnim czasie opinia publiczna żyje nie tylko tym, co dzieje się wokół TK, lecz także ujawnianymi przez ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego informacjami o inwigilacji. Jeśli dodamy do tego ujawnione przez „Gazetę Polską” informacje o najprawdopodobniej nielegalnych działaniach SKW, to wychodzi nam łącznie kilka tysięcy obywateli poddawanych represjom.
Jestem głęboko przekonana, że każda władza ma obowiązek rozliczenia się z tego, co i jak robi na każdym etapie swojej działalności, a już na pewno – na końcu kadencji. Dlatego też podjęliśmy decyzję, że przedstawimy w sejmie informacje w sprawie poczynań poszczególnych ministerstw. Co do informacji przekazanych przez ministra Kamińskiego, to one faktycznie nie mieszczą się w głowie. Widać było zresztą, jak do wielu posłów PO, zwłaszcza tych nowych, dopiero teraz dociera, że taki proceder miał miejsce. Oczywiście jest wiele materiałów, które nie mogą być ujawnione. Niemniej jednak to, co można ujawnić, ujawnimy.
Zarówno Donald Tusk, jak i Ewa Kopacz nie powołali ministrów-koordynatorów ds. służb specjalnych, więc sami ponosili odpowiedzialność za to, co się dzieje. Czy więc wobec nich będą wyciągnięte konsekwencje?
Każdy, kto sprawuje władzę, musi ponosić odpowiedzialność za to, co robi. Ale także za to, czego nie robi. Za zaniechania. Dlatego tutaj ta odpowiedzialność jest bezdyskusyjna. Będziemy podejmować decyzje w tej sprawie. Na razie minister Kamiński przygotowuje jeszcze bardziej dogłębną ocenę sytuacji. Sejmowe wystąpienie ministra Kamińskiego to nie koniec tej sprawy. Podobnie jest zresztą w wypadku innych ministerstw. Wciąż napływają do nas kolejne informacje, pojawiają się nowe fakty. Te sprawozdania mają więc cały czas formę otwartą.
A co z jednym ze sztandarowych postulatów PiS, jakim jest reforma sądownictwa? W tej chwili środowiska sędziowskie wręcz wypowiadają posłuszeństwo parlamentowi w związku ze sprawą TK.
Faktycznie okazuje się, że są to środowiska bardziej lojalne wobec siebie nawzajem niż wobec interesu Polski, który przecież powinien być nadrzędny. Ale my jesteśmy konsekwentni i się nie cofniemy. Reforma sądownictwa może być jedną z najtrudniejszych. Dotykamy materii, która nie była ruszana od czasów Polski Ludowej. Funkcjonowanie polskich sądów obywatele oceniają niezwykle negatywnie. Zmiany są społecznie oczekiwane i bardzo potrzebne.
Skąd wziąć tę nową klasę sędziów?
Wierzę w determinację ministra Zbigniewa Ziobro. To trudna reforma, ale jest już dość zaawansowana. Myślę, że jeszcze w tym roku uda nam się zacząć ją wdrażać.
Czy będzie jakaś weryfikacja sędziów ze względu na ich przeszłość? W Sądzie Najwyższym mamy sędziego, który skazywał ludzi na dwa lata więzienia za żarty z władzy ludowej.
Zaręczam, że ta reforma będzie przeprowadzona tak, by obywatele poczuli, że wymiar sprawiedliwości jest po ich stronie.
Całość wywiadu w tygodniku „Gazeta Polska”
Źródło: Gazeta Polska
#reforma sądownictwa #sąd #Beata Szydło
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Złotnicka,Katarzyna Gójska-Hejke