Tłumy przybyły na otwarcie wystawy „Żołnierze Wyklęci. Niezłomni Bohaterowie nienazwanego powstania” w Muzeum Wojska Polskiego.
- Być tutaj, otwierać tę wystawę – to jest honor i obowiązek. Po latach represji, mordów, łajdactw dawna władza skrupulatnie i metodyczne zacierała ślady, spychała Żołnierzy Niezłomnych w niepamięć. Naszym obowiązkiem jest przywrócić tych ludzi, ich czyn, ich postawy do narodowego panteonu chwały. Chcemy ten legat przekazać naszym dzieciom, naszym wnukom. To jest obowiązek państwa polskiego – mówił podsekretarz stanu w MON prof. Wojciech Fałkowski.
Dyrektor MWP Zbigniew Wawer zwrócił uwagę, że dzięki zestawieniu życiorysów żołnierzy Podziemnej Armii i ich oprawców widać dobitnie, jak wielkimi bohaterami byli ludzie walczący o wolną Polskę. Zaapelował też o dary dla muzeum jakiekolwiek pamiątki po Żołnierzach Wyklętych. Lata przemilczeń i próba wymazania pamięci o wojsku podziemnych spowodowała, że MWP prawie nie posiada żadnych eksponatów związanych z tym okresem.
W imieniu kombatantów i ich rodzin wystąpił Witold Mieszkowski, syn komandora Mieszkowskiego, który powiedział:
„Ja jestem szczęściarz. Szczęściarz dlatego, że mój ojciec komandor Stanisław Mieszkowski został odnaleziony przez prof. Szwagrzyka i zidentyfikowany. Ale solidaryzuję się z tymi wszystkimi osobami, którzy jeszcze nie odzyskali szczątków swoich bliskich”.
syn komandora Mieszkowskiego nad gablotą poświęconą ojcu, fot. Tomasz Łysiak
Witold Mieszkowski przytoczył fragment listu, który napisały rodziny Żołnierzy Niezłomnych, a który został złożony na ręce premiera Jana Olszewskiego, 23 kwietnia 1992 roku, u zarania III Rzeczypospolitej. Proszono w nim o postawienie przed sądem osób, które były odpowiedzialne za morderstwa, ekstradycję zbrodniarzy żyjących jeszcze poza granicami kraju, publiczne napiętnowanie winnych oraz ustalenie miejsc pochówków i ekshumacja żołnierzy. Niestety, jak mówił syn komandora, w czerwcu był zamach stanu i rodziny nie doczekały się na spełnienie tych próśb.
- Zwracam się teraz do młodych – wydobądźmy te szczątki! Jest tutaj z nami prof. Szwagrzyk. Zrobimy to panie profesorze! Wszystkim! – łamiącym się ze wzruszenia głosem zakończył Witold Mieszkowski.
Z kolei dr Rafał Leśkiewicz z IPN podkreślił, że fenomen Żołnierzy Niezłomnych był czymś wyjątkowym na skalę europejską, gdyż w innych krajach Europy Środkowej nie było takiego masowego ruchu po II wojnie światowej. Przypomniał też tę zawstydzającą prawdę, że jeszcze dzisiaj wiele tysięcy tych żołnierzy nadal czeka na rehabilitację przez polskie sądy.
fot. Tomasz Łysiak
- Bohaterowie, których pokazujemy na wystawie: rotmistrz Pilecki i generał Fieldorf wciąż leżą w bezimiennych dołach śmierci, po 26. latach od Okrągłego Stołu – mówił prezes Fundacji „Łączka” Tadeusz Płużański.
- Dzisiaj otwieramy wystawę w szczególnym dniu, w rocznicę zamordowania generała Nila. Ten bohater narodowy, żołnierz wielu wojen został powieszony przez komunistów, zawisł na stryczku – dodał Płużański i podkreślił, że na wystawie jest też pokazana druga strona – oprawcy, którzy mordowali, torturowali, zabijali strzałem w tył głowy. Powiedział, że jeden z nich, Jerzy Kędziora, wciąż jeszcze żyje, ma się dobrze, gdyż III Rzeczpospolita nie wymierzyła oprawcom należnej im kary, a bohaterów w sposób godny nie upamiętniła.
fot. Tomasz Łysiak
- Dopiero teraz mamy wreszcie czytelny sygnał, że dzisiejsze państwo polskie nie będzie już honorowało komunistycznych zbrodniarzy, tzw. >>ludzi honoru<< jak Jaruzelski czy Kiszczak. Państwo polskie oddaje dziś hołd bohaterom, tym którzy za Polskę walczyli i składali swe życie w ofierze – powiedział Płużański.
Wystawę została przygotowana wraz z Fundacją „Łączka” i Instytutem Pamięci Narodowej. Zaprezentowano na niej sylwetki ośmiu Żołnierzy Niezłomnych: generała Fieldorfa, pułkownika Kasznicy, rotmistrza Pileckiego, majora Łupaszki, majora Dekutowskiego, majora Kontryma, komandora Mieszkowskiego i porucznika Rodowicza.

fot. Tomasz Łysiak
Są też informacje dotyczące ich katów i oprawców. Niezwykle cenną i przejmującą stroną ekspozycji są pamiątki, dokumenty i przedmioty osobiste ze zbiorów rodzinnych oraz oryginalne dokumenty z Instytutu Pamięci Narodowej. Po raz pierwszy zaprezentowano też oryginalne dokumenty z Centralnego Archiwum Wojskowego. Na drugiej sali można zobaczyć zdjęcia autorstwa Piotra Życieńskiego, pokazujące groby odkopane na „Łączce” przez prof. Szwagrzyka.
Źródło: niezalezna.pl
Tomasz Łysiak