GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Buntownicy nie bez powodu

Może to właśnie młodzi buntownicy, zamiast emigrować, zdecydują się zostać w Polsce, by próbować ją zmieniać...  

Może to właśnie młodzi buntownicy, zamiast emigrować, zdecydują się zostać w Polsce, by próbować ją zmieniać...
 
W maju ukazał się kolejny numer miesięcznika idei „Nowa Konfederacja”, którego temat przewodni brzmi „Młodzi apatyczni, młodzi wkurzeni”. Zawarte w nim teksty stanowią dobry punkt odniesienia w dyskusji, czy mamy dziś do czynienia z buntem młodego pokolenia. A może publiczna aktywność części młodszych roczników Polaków stanowi jedynie wyrazisty, ale niewielki punkt na mapie powszechnej bierności, apatii i „tumiwisizmu”? Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Jak wskazuje Stefan Sękowski w tekście „Róbmy politykę”: „Według badania Eurobarometru z 2014 r. zaledwie 2 proc. młodych Polaków angażuje się w działalność polityczną – wypadamy na tym tle gorzej niż reszta Unii Europejskiej [...]. Przerażająco brzmią dane raportu CBOS »Młodzież 2013«: 72 proc. uczniów najstarszych klas szkół średnich nie potrafi zdefiniować własnych poglądów politycznych”.

Sygnały zmian

A jednak w ostatnim czasie młodych jest coraz więcej w przestrzeni publicznej. Bardzo różne są powody ich działań. Na Uniwersytecie Warszawskim na początku maja odbyły się studenckie protesty, dla których pretekstem było wprowadzenie nowego regulaminu uczelni, którego ustalenia uderzały po kieszeni studencką brać. Ale wystąpienia mają szerszy kontekst i wiążą się z długofalową działalnością Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej: to przekonanie studentów i młodej kadry naukowej, że polskie szkolnictwo wyższe jest tragicznie niedofinansowane, a jego neofeudalna struktura czyni młodych zakładnikami profesorskich koterii. Jedno i drugie jest niestety prawdą.

W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z protestami wśród nieco starszych roczników. Na ulicę wyszli „frankowicze”, czyli ludzie z pokolenia kredytu na mieszkanie, których uderzyły po kieszeni niekorzystne dla nich zmiany w kursie franka szwajcarskiego i uznali, że w tej sytuacji państwo zobligowane jest do pomocy. To ludzie, którzy skończyli już studia, pracują od dobrych kilku czy kilkunastu lat, ale wciąż są „na dorobku”. To ludzie, których wcześniej nierzadko nie raził rodzimy model społeczno-gospodarczy, bo mimo zaciągniętego kredytu radzili sobie finansowo. Ale tylko do czasu.

Stąd wspólny mianownik dla protestów studentów i wystąpień „frankowiczów” – bolesne zderzenie z faktem, że w III RP bardzo łatwo dojść do ściany, jeśli nie należy się do wąskiej grupy beneficjentów transformacji. A wyłącznie o własnych siłach nic nie da się z tym zrobić. To smutny, choć realistyczny wniosek: Polacy z młodszych pokoleń, nawykli do indywidualistycznych strategii przetrwania, organizują się i zaczynają tworzyć wspólnotę dopiero w sytuacji zdecydowanego zagrożenia swoich interesów.

Kilka lat temu symbolem „buntu młodych” stał się płonący w trakcie Marszu Niepodległości samochód TVN‑u. Młodzi narodowcy, młodzi kibice – to kolejny fenomen współczesnej Polski. Ich radykalizm i aktywność wciąż nie są politycznie dość jasne – nikomu nie udało się zbić na nich kapitału politycznego. Z pewnością stanowią najbardziej wyraziste grupy pośród Młodych Zbuntowanych z Mniejszych i Większych Miast. Więcej nawet – dzięki swoim wszechobecnym tożsamościowym vlepkom, olbrzymim transparentom na stadionach, dzięki pomocy udzielanej „wyklętym weteranom” i dzieciakom z domów dziecka – są symbolem Młodych Zbuntowanych. To oni tworzą najbarwniejszy miszmasz postaw społecznikowskich, patriotycznych i chuligańskich, połączonych nierzadko z nierozsądną dla mnie wiarą w narodowy szowinizm.

Wymowne informacje dotyczące najmłodszych pokoleń Polaków przytacza Piotr Trudnowski w artykule „Od subkultury do polityki” z majowego numeru „Nowej Konfederacji”. Wynika z nich jednoznacznie, że w grupie wiekowej 18–24 lata częściej dochodzą do głosu opinie bardzo źle widziane przez mainstream. Mamy tam choćby największy odsetek osób kwestionujących zasadność wprowadzenia stanu wojennego (CBOS, „Polacy o Wojciechu Jaruzelskim”, czerwiec 2014 r.). W tej grupie zaznacza się niższe niż w większości pozostałych poparcie dla obecności Polski w Unii Europejskiej (CBOS, „10 lat członkostwa w Unii Europejskiej”, kwiecień 2014 r.).

Okazuje się także, że wśród najmłodszych badanych aprobata dla homoseksualnych związków partnerskich jest mniejsza niż w grupach 25–34 lata, 35–44 lata i 45–54 lata (CBOS, „Stosunek do praw gejów i lesbijek oraz związków partnerskich”, luty 2013 r.). Ponadto, jak wskazuje Trudnowski, „wśród najmłodszych Polaków znalazło się najwięcej respondentów zgadzających się z dość nieprecyzyjną deklaracją, że »Islam stanowi zagrożenie« (CBOS, »Postawy wobec islamu i muzułmanów«, marzec 2015)”. Poza tym młodzi w wieku 18–24 lata z największą aprobatą patrzą na obecność krzyży w budynkach publicznych, lekcje religii w szkołach i w największym stopniu (wraz z osobami po 65. roku życia) akceptują zajmowanie przez Kościół stanowiska wobec ustaw uchwalanych w Sejmie (CBOS, „Boskie i cesarskie. O stosunkach między państwem a Kościołem (ami)”, kwiecień 2015 r.)”. Nawet jeśli jest to młodzieńcza moda na prawicowy radykalizm, to znamienne, że te informacje stanowią tabu w polskiej debacie publicznej. O radykalizmie młodych i jego przyczynach rzadko kto ma ochotę rozmawiać na poważnie.

Różne drogi

Bunt dokonuje się nie tylko na prawicy. W maju, w Warszawie, powstała nowa lewicowa formacja polityczna, partia Razem, odżegnująca się zdecydowanie od „lewicowości” a la Sojusz Lewicy Demokratycznej i „lewicowości” Janusza Palikota. Znaczną część twórców i sympatyków Razem stanowią ludzie z bardzo różnych środowisk lewicy, w większości z młodszych pokoleń. Stawiają oni przede wszystkim na kwestie społeczno-gospodarcze i ekspercki program, w którym nie ma miejsca na górnolotne zaklęcia, ale jest bardzo dużo o konkretnych bolączkach wielu grup zawodowych i warstw społecznych III RP, wraz z pomysłami na rozwiązanie tych problemów, nawiązujących choćby do skandynawskiej praktyki społeczno-gospodarczej.

Młoda lewica ma dość politycznego status quo, narzucanego przez dobrych dwadzieścia pięć lat przez starych wyjadaczy w rodzaju Leszka Millera. Trudno w tej chwili mówić, czy Razem (choćby w koalicji z Zielonymi) poważnie zagrozi parlamentarnej pozycji SLD, ale do myślenia daje fakt, że młodzi lewicowcy nie chcą szukać dla siebie politycznych ścieżek w obrębie formacji niemal do cna skompromitowanych swoim koniunkturalizmem albo podnoszących wyłącznie kwestie obyczajowe.

Wiele z wyżej wymienionych czynników pokazuje, że stosunkowo nielicznej, ale aktywnej części młodszych pokoleń Polaków zdecydowanie nie odpowiada III Rzeczpospolita w jej obecnym kształcie. To niezadowolenie przybiera różne formy i różnie jest artykułowane. Przekaz, jaki płynie od młodych do starszych, jest jasny: nie odpowiada nam kraj, jaki nam urządziliście; nie chcemy zgadzać się na wasze reguły gry, tym bardziej, że ustaliliście je z korzyścią dla siebie. Być może to właśnie młodzi buntownicy, zamiast emigrować, zdecydują się zostać w Polsce, by próbować ją zmieniać. Z pewnością nie są buntownikami bez powodu.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Wołodźko