GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Zapracowani, ale wciąż biedni

Opublikowane niezależnie od siebie w ciągu kilku ostatnich miesięcy raporty dużych instytucji finansowych i publicznych pokazują, że znaczna część Polaków, choć pracuje coraz ciężej, ma z tego

Opublikowane niezależnie od siebie w ciągu kilku ostatnich miesięcy raporty dużych instytucji finansowych i publicznych pokazują, że znaczna część Polaków, choć pracuje coraz ciężej, ma z tego niewiele.

Od kilku lat mamy do czynienia z coraz powolniejszym wzrostem płacy minimalnej. Obecnie wynosi ona 1750 zł brutto. Okazuje się jednak, że o ile w 2012 r. minimalne wynagrodzenie podniesiono o 114 zł, to już rok później tylko o 100 zł, w 2014 r. o 80 zł, a w 2015 r. o niecałe 70 zł. Co więcej, na przyszły rok organizacje pracodawców postulują podwyżkę o zaledwie 32 zł. Wszystko to w sytuacji, gdy polityczni decydenci i medialni funkcjonariusze co rusz chwalą polski wzrost gospodarczy. Najwyraźniej nie jest on dla wszystkich.

Kraj ludzi biednych

Nawet nasze lokalne „El Dorado”, czyli Warszawa, która przyciąga szczególnie młodych ludzi z całego kraju, zdecydowanie słabo wypada w skali globalnej. Uświadamia to raport „Global Cities”, opracowany przez analityków firmy Knight Frank. Eksperci międzynarodowej firmy doradczej przyjrzeli się sytuacji ekonomicznej ludzi urodzonych po 1982 r. i żyjących w dwudziestu największych aglomeracjach na świecie. Warszawa w tym rankingu zajęła przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie Hongkong.

Raport omawia negatywne czynniki, ukazujące trudną sytuację ekonomiczną młodych Polaków, którzy mieszkają w stolicy. Okazuje się, że nierzadko muszą korzystać z pomocy finansowej rodziców, aby „przetrwać” do końca miesiąca. Poza tym bardzo późno wyprowadzają się z rodzinnych domów, gdyż nie stać ich na samodzielne utrzymanie. A jeśli już decydują się na samodzielność, zmuszeni są zaciągać wysokie kredyty „na własny kąt”. To odróżnia ich choćby od Niemców czy Szwajcarów, gdyż w tamtych państwach bardzo dobrze rozwinięty jest rynek mieszkań na wynajem. Ponadto młodzi Niemcy, którzy są na samej górze rankingu „Global Cities”, mogą miesięcznie zaoszczędzić z pensji nawet 60 proc. dochodów. W polskich, stołecznych realiach tylko 18 proc. młodych mieszkańców Warszawy byłoby w stanie utrzymać się dzięki oszczędnościom przez kilka miesięcy w razie utraty pracy lub problemów zdrowotnych. Jeśli taka jest sytuacja w stolicy, co powiedzieć o wielu prowincjonalnych miejscowościach w całym kraju?

Ubóstwo i propaganda

To nie koniec złych wiadomości. W kwietniu „Tygodnik Solidarność” podał dane opracowane na podstawie Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności, dotyczące bezrobocia wśród młodych Polaków. Prawie co piąty z nich pozostaje bez pracy: stopa bezrobocia wśród osób do 25. roku życia wyniosła w IV kwartale 2014 r. aż 22 proc. Ponadto co czwarty bezrobotny z tej grupy wiekowej szuka pracy przez ponad rok, a połowa młodych bezrobotnych nigdy wcześniej nie pracowała. Słabo prezentują się także wskaźniki dla starszych grup wiekowych (i to w sytuacji, gdy niedawno podniesiono wiek emerytalny!). Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w grupie 55+ wskaźnik zatrudnienia dla Polski wynosi 41 proc., gdy średnia dla krajów zrzeszonych w OECD to 55 proc. Z kolei wśród osób w grupie wiekowej 65–69 lat aktywnych zawodowo jest tylko 9 proc., gdy średnia dla państw OECD wynosi 20 proc.

Trudną sytuację ekonomiczną znacznej części naszych rodaków ukazuje stosunkowo niedawny raport Głównego Urzędu Statystycznego zatytułowany „Dochody i warunki życia ludności Polski”. Wynika z niego, że 1,3 mln Polaków (13 proc. wszystkich zatrudnionych) zarabia wynagrodzenie minimalne lub niższe, a 1,4 mln osób pracuje tylko na umowach cywilnoprawnych, co często daje możliwość radykalnego obejścia „w dół” pensji minimalnej.

Wszystko to przekłada się na problemy z „biedą po polsku”. Nikt nie bije na alarm, choć ponad 17 proc. Polaków jest zagrożonych ubóstwem. Fatalnie wyglądają dane dla najmłodszego pokolenia. Okazuje się, że dla osób, które nie przekroczyły jeszcze siedemnastego roku życia, wskaźnik ubóstwa urósł już do 23,2 proc. To wszystko dzieje się, przypomnijmy, przy rosnącej „propagandzie sukcesu”, przy której blednie chyba nawet ta gierkowska.

Przytoczone wyżej liczby przekładają się na życiowe realia Polaków. Portal pisma „Nowy Obywatel” zbiera je w całość: „ponad połowa polskich gospodarstw domowych nie jest w stanie nagle wydać 1000 zł na niezaplanowany wydatek. Aż 2/3 rodzin ma trudności, aby aktualne dochody wystarczyły im »od pierwszego do pierwszego«. 58,9 proc. gospodarstw domowych nie może sobie pozwolić na tygodniowy odpoczynek całej rodziny raz w roku – wśród pracowników odsetek ten wynosi 53 proc.”.

Całość artykułu w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Wołodźko