PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

​Resortowa Pierwsza Dama. Chwaliła Jana Pawła II i w 90 proc. zgadzała się z… Palikotem

To ona, córka małżeństwa funkcjonariuszy stalinowskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, wprowadzała męża na wojskowe salony, co zapoczątkowało jego wielką karierę.

GP
GP
To ona, córka małżeństwa funkcjonariuszy stalinowskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, wprowadzała męża na wojskowe salony, co zapoczątkowało jego wielką karierę. Ale próby wykreowania jej samej na uwielbianą Pierwszą Damę zakończyły się totalną klapą – piszą w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska” Dorota Kania i Piotr Lisiewicz.

11 listopada 1989 r. Na uroczystościach związanych z obchodami odzyskania niepodległości są m.in. przedstawiciele wojska i politycy, którzy do niedawna działali w antykomunistycznej opozycji. Wśród nich Bronisław Komorowski z żoną Anną. Oficerowie, którzy całe życie zawodowe spędzili w Ludowym Wojsku Polskim (a niektórzy z nich byli w KBW oraz Informacji Wojskowej), kłaniają się w pas Annie Komorowskiej, która kolejno przedstawia im swojego męża. Dwa lata później Bronisław Komorowski jest już wiceministrem obrony narodowej – zwierzchnikiem tych, których poznał dzięki swojej żonie. Dziękuje za służbę i żegna z honorami przywódcę komunistycznej junty wojskowej, gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Ta sytuacja jaskrawo pokazuje, komu w III RP tak naprawdę był posłuszny Bronisław Komorowski i w jakie kręgi wprowadziła go jego żona.

Cały artykuł o Annie Komorowskiej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”. Do nabycia już od środy.


 

 



Źródło: Gazeta Polska

Dorota Kania,Piotr Lisiewicz