Od wyborów minął niecały miesiąc, a marszałek Adam Struzik już pokazuje, że nie ma zamiaru rezygnować z bizantyjskiego sznytu swojej władzy. Właśnie zamówił do urzędu sześć limuzyn w kolorze czarnym i srebrnym, ze skórzanymi kierownicami i rozmaitymi bajerami. W tym samym czasie dochodzą niepokojące sygnały ze Szpitala Dziecięcego w Dziekanowie Leśnym, w którym pogłębia się kryzys.
Przetarg na samochody rozpisany 5 grudnia br. ma zostać rozstrzygnięty za kilka dni. Wymogi, jakie postawiono przed kontrahentami, są jednak bardzo surowe. Urząd marszałkowski chce kupić dwa typy aut, przy tym mają one różnić się jedynie kolorem i wielkością bagażnika. Cztery pierwsze muszą być w kolorze czarnym, a ich bagażnik ma mieć minimum 500 l. Dwa kolejne auta mogą być czarne lub srebrne, a ich bagażnik ma mieć minimum 580 l. Wszystkie zaś winny być wyposażone w skórzaną kierownicę regulowaną w dwóch płaszczyznach, klimatyzację, alufelgi, cztery poduszki powietrzne, kurtyny i trzypunktowe pasy bezpieczeństwa. Urzędnikom niezbędne jest również wbudowane radio na płyty CD i mp3. Niewiele marek spełnia warunki wymienione w ofercie przetargowej. Eksperci, którym pokazaliśmy specyfikację, wskazują na Škodę, modele: Rapid, Octavię Lub Superb. Auta te dotychczas były preferowane przez urzędników.
Pomysł kupowania nowych samochodów nie podoba się opozycji. –
Marszałek Adam Struzik czuje się władcą Mazowsza i chce nam pokazać, że będzie robił, co mu się podoba. Urząd ma do dyspozycji obecnie 36 samochodów i nie sądzę, aby kolejne sześć było im potrzebne. Są inne wydatki – mówi nam Maciej Wąsik, warszawski radny PiS-u.
Tymczasem niepokojące informacje napływają ze Szpitala Dziecięcego w Dziekanowie Leśnym. –
Niestety sprawdza się to, o czym była mowa przed wyborami. Szpital wstrzymuje i odwołuje już zaplanowane przyjęcia dzieci na oddział pediatrii, podczas gdy jednocześnie słyszymy, że setki tysięcy złotych zostaną wydane na służbowe auta, których i tak przecież nie brakuje w urzędzie marszałkowskim – mówi nam Karol Mielcarek, przewodniczący Komitetu Obrony Szpitala. –
Personel, pacjenci oraz rodzice oczekują inwestycji w szpital w Dziekanowie Leśnym i powołania nowej dyrekcji, która zna się na zarządzaniu w służbie zdrowia. Zamiast samochodów dla urzędników domagamy się leczenia naszych dzieci – podkreśla Mielcarek. Wskazuje również na realne potrzeby szpitala. Chociażby tomograf komputerowy.
Ciągle nie wiadomo, jaki będzie los placówki.
Tuż po wyborach był problem ze sprzątaniem oddziałów, bo szpital nie zapłacił wynajętej w tym celu firmie. –
Sprzątają zatrudnieni przez szpital pracownicy – dowiedzieliśmy się od dyrekcji. Tyle tylko, że kilka miesięcy wcześniej zwolniono personel sprzątający, by zatrudnić firmę. Miało to być tańsze rozwiązanie. Dyrekcja zaprzecza również informacjom o tym, że wstrzymano planowe przyjęcia.
Urząd marszałkowski zastrzega, że nie ma zamiaru likwidować jednostki. –
W szpitalu kontynuowany jest proces restrukturyzacji. Nie podjęto ostatecznej decyzji co do ewentualnego połączenia placówek – mówi nam Marta Milewska, rzecznik Mazowsza. Szpital w Dziekanowie ma być połączony z jednostką przy ul. Niekłańskiej w Warszawie, przeciwko czemu od wielu miesięcy protestują rodzice małych pacjentów i personel dziekanowskiej placówki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz