Dariusz Wąs*, nastolatek, uczeń jednego z wrocławskich techników, został zmuszony do przerwania nauki tylko dlatego, że protestował przeciwko wykładowi mjr. KBW Zygmunta Baumana. – Ta historia przypomina czasy PRL, gdy za poglądy uczniowie dostawali wilczy bilet, który utrudniał im dalszą edukację – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Sławomir Kłosowski, poseł PiS.
Dariusz Wąs był przeciętnym uczniem technikum nr 15 we Wrocławiu. Oceny pozwalały mu na bezproblemową promocję z klasy do klasy. W szkole znany był z bezkompromisowej obrony swoich poglądów.
– Dariusz mówi zawsze to, co myśli, i dlatego ma teraz problemy – mówi „Codziennej” jeden z jego kolegów. Nastolatek pasjonuje się historią. Po ukończeniu szkoły planuje zostać żołnierzem.
Dariusz nie jest kibicem ani członkiem żadnej organizacji narodowej. Możliwe, że dzisiaj służyłby w polskiej armii, gdyby nie problemy związane z wykładem mjr. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, po którym rozpoczęły się problemy ucznia z wymiarem sprawiedliwości.
Jego uczestnictwo w proteście spowodowało kłopoty w szkole.
Sprawą postanowił się zająć specjalnie zawołany szkolny zespół interwencyjny, na którego obradach zapadła decyzja o usunięciu Dariusza Wąsa ze szkoły. – Przed obradami zespołu widziałem kilkakrotnie policjanta obecnego na prawie wszystkich rozprawach na ławce oskarżycieli przed naszym szkolnym sekretariatem – mówi Dariusz Wąs. Formalnie powodem wyrzucenia nastolatka ze szkoły ma być zbyt duża liczba nieobecności. To dziwne, bo jego koledzy z klasy twierdzą, że mogliby wskazać co najmniej trzy inne osoby w klasie, które mają więcej nieobecności.
Dyrektor szkoły Barbara Galant-Rola zapytana o sprawę,
twierdzi, że Dariusz z własnej woli zrezygnował z dalszej nauki.
– Zmusili mnie do tego – odpowiada nastolatek. Przed posiedzeniem rady pedagogicznej, która miała podjąć ostateczną decyzję co do przyszłości Dariusza, zdecydował się on zabrać swoje dokumenty ze szkoły. Doradzili mu podjęcie tej decyzji zaprzyjaźnieni nauczyciele, sugerując, że w wypadku niekorzystnej decyzji będzie miał na stałe wpisaną do dokumentów decyzję rady. To uniemożliwiłoby mu podjęcie nauki w innej szkole.
*Na prośbę bohatera tekstu "Gazeta Polska Codziennie" zmieniła jego imię i nazwisko
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Piejko