Rząd Donalda Tuska wydał prawie 120 mln zł na bułgarskie rakiety sowieckiej konstrukcji z lat 50. - pisze „Gazeta Polska”. Sprzedawcą jest polsko-bułgarskie konsorcjum, którego członkiem jest Polit Elektronik – firma odpowiadająca za remont rządowego Tu-154.
Drugim członkiem zwycięskiego konsorcjum jest
bułgarska spółka Emko EOOD, której założycielem jest Emilian Gebrew. Według bułgarskiej prasy wcześniej pracował on w Kinteksie – koncernie zbrojeniowym kierowanym i kontrolowanym przez komunistyczne służby specjalne.
Radziecka konstrukcja z lat 50.
Zakupione za 114 mln zł rakiety to
konstrukcja sowiecka z... 1955 r. W sumie do Polski trafi do 2016 r. ponad 17 tys. wyprodukowanych w Bułgarii pocisków.
–
Przedmiotem dostawy jest pocisk rakietowy niekierowany z głowicą bojową kumulacyjno-odłamkową S-5KO kaliber 57 mm i zapalnik lotniczy uderzeniowy W-5K, jak również pocisk rakietowy niekierowany z głowicą bojową burząco-odłamkową S-5MO kaliber 57 mm i zapalnik lotniczy uderzeniowy W-5K. Pociski te są użytkowane w systemach uzbrojenia statków powietrznych będących na wyposażeniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej – mówi „GP” Jacek Sońta, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej. Chodzi głównie o Migi-29 i niektóre starsze śmigłowce.
Niekierowane pociski rakietowe S-5 kaliber 57 mm to archaiczna broń, pierwotnie przewidziana do użytku powietrze–powietrze.
Od lat 70. XX w., ze względu na ich dużą niedokładność, stosuje się je wyłącznie do atakowania z powietrza celów naziemnych.
Rok temu branżowa agencja Altair pisała, że tego typu rakiety poszukiwane są głównie w państwach afrykańskich i w Afganistanie.
„Większość S-5 z zapasów pochodzących z czasów zimnej wojny została już wyprzedana. Pomimo że pociski te znajdują się w ofercie kilku przedsiębiorstw, m.in. bułgarskiego WMZ, to jednak w praktyce nie są w ogóle produkowane” – można przeczytać na stronie internetowej agencji.
Pociski S-5 były m.in. wykorzystywane przez Rosjan w wojnie w Afganistanie, spisywały się tam jednak bardzo słabo. Szybko zastąpiono je rakietami S-8 o kalibrze 80 mm. Dziś na polu bitwy pociski S-5 wykorzystywane są przede wszystkim przez Palestyńczyków, bojowników w Libii oraz syryjskich rebeliantów.
Bułgarski łącznik
Konsorcjum, które wygrało przetarg na kilkuletnie dostawy pocisków wymyślonych w latach 50. w ZSRS, było jedynym uczestnikiem przetargu. Polski członek konsorcjum – Polit Elektronik – znany jest głównie jako przedstawiciel rosyjskiego Miga na terenie RP i jako firma odpowiedzialna za remont rządowego Tu-154, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się w Smoleńsku. Równie ciekawą spółką jest jednak jej bułgarski partner – koncern Emko EOOD z siedzibą w Sofii.
Założycielem Emko jest Emilian Gebrew, który według bułgarskich mediów pracował przed 1992 r. na kierowniczym stanowisku w Kinteksie. To państwowe przedsiębiorstwo było najbardziej znaną biznesową wypustką komunistycznego wywiadu Bułgarii.
– Kinteks i jego spółki-córki: Oltrejd, Sokotrejd i Inar realizowały m.in. sprzedaż kontrabandy – mówi „GP” Jerzy Targalski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. –
70 proc. pracowników central handlu zagranicznego, takich jak Kinteks, stanowili funkcjonariusze Komitetu Bezpieczeństwa Państwa (bułgarska komunistyczna policja polityczna) i wywiadu wojskowego RUMNO – dodaje. Kinteks handlował niemal wszystkim – od papierosów po ciężkie uzbrojenie – a kontrolujący go agenci współpracowali z terrorystami, m.in. tureckimi.
Sam Gebrew prowadził w latach 90. interesy m.in. w Egipcie, Erytrei, Etiopii i Pakistanie. Jego spółka Emko była zaś w tym czasie bohaterem kilku skandali. Pod koniec lat 90. sprzedawała ogromne ilości broni do Etiopii i Angoli, a w 2001 r. statek firmy został zatrzymany przez władze celne USA, gdyż na jego pokładzie znajdowało się 30 mln naboi do AK-47, czyli popularnych kałasznikowów. Okazało się, że miały one trafić do Nikaragui.
Więcej w tygodniku „Gazeta Polska”
Źródło: Gazeta Polska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wierzchołowski