Przy okazji ujawnienia przez byłego prominentnego polityk Platformy Obywatelskiej Pawła Piskorskiego informacjo o rzekomym finansowaniu przez niemiecką partię CDU powstania Kongresu Liberalno-Demokratycznego w mediach bardzo często pojawiało się nazwisko Jana Krzysztofa-Bieleckiego – współzałożyciela KLD. Okazuje się, że pełniący w 1991 roku funkcję premiera Bielecki był bohaterem afery związanej z pewną niemiecką firmą.
Cała sprawa dotyczy zamiłowania do piłki nożnej. Okazuje się, że
ówczesny premier polskiego rządu wraz ze swoją drużyną złożoną z ministrów wystąpił w koszulce reklamowej firmy „Müller-Milch”. Wywołało to falę krytycznych komentarzy i spotkało się ze stanowczą reakcją pozostałych partii.
List do premiera Bieleckiego napisali nawet prezesi PSL Romana Bartoszcze i Chrześcijańsko-Demokratycznego Stronnictwa Pracy Władysław Siła-Nowicki.
- W dniu 2 czerwca społeczeństwo polskie obejrzało Pana Premiera w Telewizji, a w dniu 3 czerwca br. w gazetach jako premiera-piłkarza, prowadzącego drużynę złożoną także z ministrów Pańskiego rządu. Ze zdumieniem stwierdziliśmy, że Premier Rządu Polskiego - Osoba publiczna i jednocześnie Przywódca swojej partii oraz Pańska drużyna miała na sobie koszulki reklamowe z napisem »Müller-Milch«, firmy sprowadzającej na polski rynek zagraniczne mleko i inne produkty spożywcze (...), reklamując zagraniczne produkty spożywcze wykazał Pan jednocześnie, że jako Przywódcy partii politycznej - Kongresu Liberalno-Demokratycznego, nie leży Panu na sercu dobro polskiego rolnictwa – czytamy w liście do Jana Krzysztofa Bieleckiego.
(fot. Witold Jabłonowski/CAF/PAP)
Sytuację próbował ratować
rzecznik rządu Andrzej Zarębski, który tłumaczył, że zgodnie z jego wiedzą, koszulki w których grała „drużyna premiera” były wypożyczone z klubu Legia Warszawa.
- Kiedy upadają polskie mleczarnie, rząd promuje niemiecką konkurencję – mówił wówczas oburzony poseł Władysław Siła-Nowicki.
Sam Jan Krzysztof Bielecki tłumaczył, że nie zauważył, w co się ubiera i nie zwracał uwagi na znajdujące się na koszulce napisy.
- A gdyby na koszulce widniał napis: „Jestem dupa”, to też niczego by nie zauważył? - pytał Roman Bartoszcze.
Źródło: niezalezna.pl,Wysokie Obcasy,warszawa.naszemiasto.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
rz