Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Koalicja nieodpowiedzialności. Polityczne łupy ważniejsze od rozwoju

W czasie ogromnych geopolitycznych napięć, które dotykają Europę Środkowo-Wschodnią, politycy rządzącej koalicji zachowują się jak dzieci w piaskownicy. I to takie, które chciałyby zabrać innym wszystkie zabawki. Donald Tusk, który sam jest liderem internetowej polityki na pokaz, najwyraźniej nie panuje nad czeredą chłopców w krótkich spodniach, którzy nie zauważyli, że czasy postpolityki już się skończyły. I wszystko znów jest cholernie serio. To już nie zabawa – tu chodzi o życie.

Do rekonstrukcji rządu Tuska może dojść po wyborach prezydenckich
Do rekonstrukcji rządu Tuska może dojść po wyborach prezydenckich
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć – powiadał mistrz suspensu Alfred Hitchcock. Ta zasada spełnia się na naszych oczach – ale to nie jest kino. 

O tym, jak wygląda polityka międzynarodowa po spotkaniu prezydenta USA Donalda Trumpa z liderem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, nie trzeba się rozpisywać. Nie ma też sensu mnożyć w tej sprawie epitetów i interpretacji – dobrze poinformowanych ekspertów jest naprawdę niewielu, a część publicystów sprawia wrażenie, jakby tajemnice Waszyngtonu, Moskwy i Kijowa znali od podszewki. Tyle że na podstawie przemielonych już na każdy możliwy sposób newsów. Prawidłowość jest przy tym taka, że im bardziej antytrumpowi – tym wiedzą lepiej. 

Kreml de la Kreml, czyli ludzie Tuska znów nadają

Warto przyjrzeć się temu, co w ostatnim czasie wyprawiają niemiłościwie nami rządzący. Ludzie dobrze znani, crème de la crème, czy może raczej „Kreml de la Kreml” antypisowskich nagonek i kalumnii. Oto całkiem niedawno Borys Budka, dziś skromny europoseł, wcześniej minister aktywów państwowych, niegdyś nieudolny przewodniczący Koalicji Obywatelskiej, wcześniej minister sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz, zabawił na Facebooku publiczność żartobliwym wpisem, w którym rozszyfrował nazwisko prezydenta USA jako „tRUmp”. Wpis z 28 lutego wciąż wisi, a komentatorzy zwracają uwagę: „Jest Pan politykiem, a nie klaunem”. 

Mniej kreatywny, ale równie „bezkompromisowy” był Krzysztof Brejza, którego główna polityczna profesja to od dłuższego czasu rola ofiary PiS. On z kolei na X bombarduje regularnie antytrumpowymi komentarzami, jakby uważał, że to jest dziś najważniejsze zadanie polityka rządzącej koalicji. 

Jasne wyrażanie swoich opinii jest częścią politycznej roli. Płacimy politykom także za to, żeby mieli opinie, a niektórzy – jak Donald Tusk i Rafał Trzaskowski – chyba powinni dostawać dodatki za umiejętne formułowanie rozbieżnych opinii na krótkich dystansach. Smutne żarty na bok. Są niestety sytuacje, gdy jako komentarz pozostaje fraza Jacka Kaczmarskiego: „Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka/To wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse”. Z prostej przyczyny – w obecnej sytuacji rządzący powinni formułować jak najbardziej stonowany przekaz względem Waszyngtonu, nie patrząc na swoje sympatie i antypatie. I to właśnie w social mediach, bo Donald Trump niejednokrotnie już pokazał, że traktuje je bardzo serio jako potencjalne źródła istotnych decyzji. 

Oni zachowują się jednak tak, jakbyśmy byli w samym środku postpolitycznego balu, gdy każdy może pleść, co mu ślina na język przyniesie. A przecież to może być bal, ale na „Titanicu”. I nawet dla najmniej odpowiedzialnych polityków zawsze znajdzie się wówczas parę szalup ratunkowych. 

Z prostej przyczyny – z miejsca na jaw by wyszła mizeria aktualnej polskiej polityki w amerykańskich sprawach. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było straszne. Tym straszniejsze, że doskonale widać, jaka jest mentalność zaplecza politycznego Donalda Tuska. I to nie dołów partyjnych, które nic nie mogą i o niczym nie decydują, których od biedy da się potraktować jako „nołnejmów”, gdy wypisują farmazony w mediach społecznościowych. To są ludzie rozpoznawalni, opiniotwórczy i w jakimś stopniu decyzyjni – na ile pozwoli im kieszonkowy autokrata z Sopotu. Jeśli uważają, że to najlepszy moment, by próbować coś ugrać na geopolitycznych napięciach, które mogą mocno uderzyć w Polskę, to znaczy, że jesienią 2023 r. część wyborców popełniła nie karygodny, a być może śmiertelny błąd. 

Stołek dla PO w Instytucie Lotnictwa

Słowa mają znaczenie w polityce, ale ich sprawczość bywa różna. Tymczasem obecna koalicja traktuje Polskę – wbrew solennym obietnicom sprzed dwóch lat – jak własny folwark. Czy może lepiej – piaskownicę, w której usiłuje zawłaszczyć i rozdać swoim totumfackim wszystkie zabawki. 

Kilka dni temu wybuchł skandal, gdy okazało się, że dyrektorem Instytutu Lotnictwa został Tomasz Szymczak z Platformy Obywatelskiej. Człowiek Donalda Tuska zastąpił Pawła Stężyckiego, wybitnego eksperta, cieszącego się szacunkiem i zaufaniem ważnych międzynarodowych instytucji. Sytuacja doskonale oddawała realia w państwie rządzonym coraz bardziej pasożytniczo przez tuskowych „ekspertów”: dziesięciu członków Rady Instytutu Lotnictwa zagłosowało przeciwko kandydaturze nowego dyrektora, dwóch się wstrzymało, nikt nie był za. A jednak stołek przypadł Tomaszowi Szymczakowi. 

W skład Rady Instytutu Lotnictwa wchodzą m.in. szefowie na Polskę gigantów tej rangi, co Lockheed Martin, GE Aerospace, Thales czy Northrop Grumman. A także przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej i Urzędu Lotnictwa Cywilnego. 

Skok na kolejną instytucję tym razem spotkał się z mocną reakcją międzynarodowych środowisk: wyszedł przekaz do innych rządów sojuszniczych, że „Polska w zakresie prac nad rozwojem lotnictwa wojskowego stała się niewiarygodnym partnerem”. I prawdopodobnie właśnie to zdecydowało, że w platformerskim grajdole ktoś, przynajmniej chwilowo, otrzeźwiał. 

W czwartek nadrzędne wobec Instytutu Lotnictwa Centrum Łukasiewicza poinformowało, że Szymczak złożył rezygnację z szefowania bardzo ważną organizacją. Dowiadujemy się, że decyzja o przyjęciu rezygnacji Szymczaka „została podjęta w trosce o dobro Instytutu oraz jego dalszy rozwój”. „Centrum Łukasiewicz podejmie wszelkie niezbędne działania w celu zapewnienia ciągłości funkcjonowania Instytutu oraz realizacji jego strategicznych celów” – przekonują ludzie, którzy jeszcze niedawno byli pewni, że Szymczak to właściwy człowiek na odpowiednim miejscu. 

Tym razem powstrzymano podział politycznych łupów. Nie zdecydowała o tym dobra wola rządzącej kamaryli, lecz – najpewniej – nacisk zniesmaczonych sytuacją zachodnich partnerów.

W takiej sytuacji jest Polska – nawet Tusk otwartym tekstem przyznaje, że znaleźliśmy się w strefie turbulencji. Nasz kraj potrzebuje dziś wiarygodności jako partner i dla USA, i dla tych krajów Europy – myślę choćby o państwach skandynawskich i bałtyckich – które muszą widzieć w nas rzetelnego partnera na najbliższą przyszłość. Koalicja Obywatelska i cała rządząca ekipa wciąż najwyraźniej nie rozumieją, że skończył się czas chłopców w krótkich spodniach, niczym Borys Budka udzielający wywiadu w TVN24 przed laty. 

Chłopcy, albo się ogarniecie, albo znajdźcie sobie piaskownicę na miarę swoich możliwości. Dla was to zabawa, nam chodzi o życie.


 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Donald Tusk

Krzysztof Wołodźko