Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Powódź utopi Owsiaka? Dawid Wildstein: Główny dyrygent WOŚP i wielka ściema

Wszystko wskazuje na to, że w sprawie Owsiaka i jego „pomocy” powodzianom mamy do czynienia nie tylko z hucpą, której głównym celem było jeszcze mocniejsze wylansowanie pupilka PO, lecz także z potężną aferą. Pierwszymi ofiarami „profesjonalizmu” Owsiaka okazali się bowiem sami powodzianie, pozbawieni – w tak trudnym dla nich momencie, jakim jest zima – podstawowej pomocy. Uśmiechnięta władza i jej ulubieńcy postarają się więc ukryć ten blamaż w jedyny sposób, w jaki potrafią. Cyrkiem, szantażem i moralnym terrorem wymierzonym w każdego, kto odsłania ich podłość i nieudolność - pisze Dawid Wildstein w "Gazecie Polskiej".

Jerzy Owsiak
Jerzy Owsiak
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Już od początku wspólna inicjatywa Owsiaka i premiera Tuska wyglądała fatalnie. Na jakiej podstawie formalnej zdecydowano się wyznaczyć akurat tę prywatną fundację jako głównego „koordynatora” pomocy dla powodzian? Dlaczego to organizacji Owsiaka przekazane zostały państwowe środki oraz zapewnione gigantyczne wsparcie państwowych instytucji, które zaczęły wykorzystywać swoje zasoby do reklamowania WOŚP? Oczywiście uśmiechnięta władza nie odpowiedziała na tego typu pytania inaczej niż: „bo Owsiak jest wspaniały”. 

Powodzianie ponownie skrzywdzeni

Cała ta sytuacja wyglądała więc od razu na ustawkę WOŚP ze swoimi politycznymi patronami, rodzaj „podziękowania” od władzy za to, co zrobił Owsiak w czasie kampanii wyborczej. Z czasem prawda okazała się jednak jeszcze gorsza. Po pierwsze, wiemy już, że Owsiak i premier kłamali co do zakresu przeznaczonej dla powodzian pomocy. Przypomnijmy. Podczas wspólnej konferencji premiera i Owsiaka ten drugi stwierdził, że WOŚP odda pokrzywdzonym ze swoich funduszy 40 mln, poza pieniędzmi, które dostanie ze zbiórek. Dziś Owsiak wprost twierdzi, w odpowiedzi na pytania dziennikarzy, że do tej sytuacji nie dojdzie. Innymi słowy tak on, jak i jego polityczny patron Tusk wymyślili te 40 mln tylko dla „wrażenia”. Tego typu kłamstwa są z zasady obrzydliwe, tutaj jednak, poza lansem na cierpieniu ludzi, mamy do czynienia z oszustwem WOŚP, które zostało wsparte autorytetem państwa polskiego. Co więcej, wiemy dziś, że fundacja Owsiaka nie radzi sobie z właściwym rozdysponowaniem pomocy tym, którzy jej najbardziej potrzebują. Pieniądze zalegają na kontach, a ludzie pozbawieni są elementarnych, potrzebnych teraz artykułów. Tym samym należy stwierdzić, że oparcie pomocy państwa na Owsiaku, jego pośrednicząca rola spowodowała opóźnienia, chaos i niewłaściwe rozdysponowanie funduszy. Okazuje się więc, że lans premiera i Owsiaka miał konkretny, negatywny i namacalny wpływ, doprowadził tylko do pogłębienia tej tragedii. 

Tego typu błędy, których pierwszymi ofiarami są najbardziej poszkodowani – powodzianie – to najcięższa z możliwych forma odpowiedzialności politycznej.  

Bezczelność szefa WOŚP

Co robi szef WOŚP w obliczu takiej kompromitacji? Dalej gra swoją rolę agresywnego bufona. Do tego stopnia, że po prostu odmawia odpowiedzi na pytania dziennikarzy dotyczące tego, na co poszły pieniądze ze zbiórek i ile ich jeszcze zostało. Pokazuje to prawdziwą twarz Owsiaka. Uważa się za zarządcę prywatnego folwarku, który może robić, co chce, nie musząc się z tego w żaden sposób spowiadać. Jak widać, jego optyki nie zmienia fakt, że zdobył on te pieniądze tylko dzięki temu, że stanęła za nim cała machina państwa. Aż taka bezczelność zdaje się świadczyć także o tym, że Owsiak wie, w jakie kłopoty wpadł (pokazuje to też jego mowa ciała, szef WOŚP uciekając przed pytaniami dziennikarzy, wyglądał wręcz na przerażonego, co jest sytuacją jak na niego wyjątkową). Woli więc potencjalne straty wizerunkowe wynikające z ukrywania danych o „pomocy”, niż blamaż, czarno na białym, w sytuacji ich przedstawienia opinii publicznej. To mówi wszystko o tym, jak zła musi być obecnie sytuacja w jego fundacji.

Tak więc w takich okolicznościach pytanie, jakie się nasuwa, brzmi: Czemu Tusk zdecydował się na tak ryzykowny ruch z Owsiakiem, zakończony, jak widzimy, klęską? Po pierwsze, premier liczył na to, że zneutralizuje krytykę działań rządu, zasłaniając się inicjatywą i postacią, o której nie wolno przecież powiedzieć złego słowa. Drugi powód wydaje się być jeszcze ważniejszy. Uśmiechnięty premier i jego partia nienawidzą państwa. W końcu mogą je stracić, jeśli wybory pójdą nie tak. Dlatego usiłują, pasożytując na niesłychanej tragedii powodzian, wyprowadzić jak najwięcej państwowych środków do kontrolowanego przez nich podmiotu, który jest tak naprawdę de facto częścią PO – bo tym jest WOŚP – budując przy okazji markę tej firmie. 

Herold populizmu 

Tusk i Owsiak legitymizowali tę hucpę ściemą, że Polska bez WOŚP po prostu sobie nie poradzi. Jest to kontynuacja gigantycznego kłamstwa, które, niestety, udało się skutecznie w społeczeństwie zaszczepić. Chodzi o przedstawianie WOŚP jako inicjatywy, która jest niezbędna, bez której państwo nie da rady. Jako swoistego ratunku z zewnątrz, ofiarowywanego nam przez wspaniałego i dobrego Owsiaka. Jest to twierdzenie, co pokazują wszystkie statystyki, skrajnie fałszywe, niemniej bardzo dla WOŚP i partii Tuska istotne, będące elementem ich krucjaty przeciwko państwu. Owsiak okazuje się swoistym heroldem bardzo groźnego populizmu, wynaturzającego zdrową relację obywatel–państwo, oczekiwania, jakie członek społeczeństwa może mieć wobec instytucji publicznych. Uczy go braku zaufania do nich, dystansu i nieufności. Wzbudza w nim przekonanie o ich słabości, o tym, że w sytuacjach krytycznych musi szukać ratunku poza nimi. W konsekwencji obywatel staje się lojalny wobec zewnętrznych względem państwa struktur, które, dokładnie jak WOŚP, zarządzane są w sposób nietransparentny, niczym prywatny folwark, przez ludzi o podejrzanych, wielopoziomowych układach ze środowiskami biznesowo-politycznymi.

Dochodzi w końcu do absurdu, gdy istotniejsze jest to, czy dana instytucja państwowa złożyła właściwy hołd WOŚP, niż to, jakie ma wyniki. Przykładem jest niedawne oświadczenie posła Brejzy, w którym stwierdził on, że Orlen wrócił w końcu na właściwe tory i zmienił się na lepsze, bo na stacjach benzynowych tego koncernu pojawiły się... kubki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Twierdzenie wydawałoby się absurdalne, zważywszy na publicznie dostępne dane o gigantycznych stratach tej spółki skarbu państwa, niemniej biorąc pod uwagę opisaną powyżej chorą logikę, jak najbardziej zrozumiałe w ustach przedstawiciela uśmiechniętej władzy.

Początek końca?

Jednak to nawet nie opisana powyżej patologia wydaje się najbardziej obrzydliwą spuścizną Owsiaka. Ten człowiek i jego inicjatywa zniszczyły coś absolutnie fundamentalnego, wynaturzając to na modlę uśmiechniętej Polski – samą ideę pomocy i charytatywności. Z emocji, które powinny jednoczyć Polaków, spajać ich, zrobił maszynę hejtu. Nie tylko politycznie sprzedał tę inicjatywę, lecz także tak głęboko ją wypaczył, że coś, co powinno być wyrazem wspólnoty (świadomości, że nie żyjemy osobno, że każdemu z nas może „powinąć się noga”, więc winniśmy sobie pomagać), stało się objawem pogardy. Naklejanie serduszka stało się wyrazem poczucia wyższości, oddzielenia się od tych, których się nienawidzi, bycia tym „lepszym Polakiem”, niemającym nic wspólnego z tym strasznym plebsem, o prawicowych poglądach (stąd też pojawiające się co roku, jakże tolerancyjne i uśmiechnięte wezwania, by nie leczyć „pisiorów” sprzętem WOŚP).

W tym kontekście sposób, w jaki Owsiak zaangażował się w „pomoc” powodzianom, to po prostu ukoronowanie jego trwającego dekady modus operandi. Swoista wisienka na torcie degeneracji państwa i społeczeństwa, do której się przyczynił. Jedyny plus w tym koszmarze jest taki, że w wypadku powodzi Owsiak się odsłonił. Oczywiście tak on, jak i jego mocodawcy polityczni zrobią wszystko, żeby zakrzyczeć ten temat, sterroryzować skrzywdzonych, jednak patrząc na skalę zaniechań i chaosu, jedynych naprawdę widocznych skutków działalności powodziowej WOŚP, na to, ile osób zostało oszukanych i pozostawionych samych sobie – nie uda się uciszyć wszystkich. Ta hucpa stanie się więc chyba pierwszą prawdziwą rysą na wizerunku Owsiaka, którą można przedstawić opinii publicznej i przy okazji opowiedzieć o prawdziwej roli tej postaci w niszczeniu Polski. Warto, żeby propaństwowa i demokratyczna opozycja oraz niezależne media skorzystały z tej możliwości. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Dawid Wildstein