Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Zagadkowa śmierć w policyjnym radiowozie. „Jedno z najbardziej dziwacznych zdarzeń w historii kryminalistyki”

Jeżeli on użył kajdanek i to na tyle skutecznie, że rozerwał sobie tętnicę, to będzie w historii kryminalistyki jedno z najbardziej dziwacznych zdarzeń. Wręcz niezwykły ewenement – powiedział w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ekspert ds. bezpieczeństwa komisarz Jacek Wrona, komentując śmierć konwojowanego przez policję mężczyzny.

Policja
Policja
fot. archiwalne - pixabay.com (wolna domena)

Sytuacja bez precedensu

Wczoraj poinformowano o tragicznym w skutkach zdarzeniu, do którego doszło podczas konwojowania 42-letniego mężczyzny - według Onetu zatrzymanego prawdopodobnie w sprawie związanej z Collegium Humanum (Prokuratura Krajowa dementuje te doniesienia). Jak relacjonuje portal, 42-latek, który miał zapięte z przodu kajdanki, podciął sobie gardło i mimo natychmiastowego wezwania na miejsce zdarzenia pomocy medycznej nie udało się go uratować.

Bardzo dziwne okazały się wyjaśnienia funkcjonariuszy policji złożone podczas zeznań w tej sprawie, albowiem konwojowany mężczyzna miał według nich być wcześniej przeszukany i nie miał przy sobie żadnych ostrych narzędzi. -  Wszystko wskazuje na to, że to właśnie kajdanki posłużyły mu do samookaleczenia się – przekazano.

Zdaniem emerytowanego oficera Centralnego Biura Śledczego Policji, komisarza Jacka Wrony zdarzenie, do którego wczoraj doszło jest „bardzo dziwne”. - Jeżeli przyjąć, że nie przemycił czy nie znajdowały się wewnątrz samochodu jakieś ostre narzędzia, to zostają kajdanki. Ale żeby w ten sposób rozerwać sobie tętnicę, to musiałby być akt skrajnej desperacji – ocenił.

- Jaki byśmy wzięli pod uwagę kajdanki, czy te klasyczne metalowe, czy też te plastikowe (chociaż w ty wypadku wątpię), to one z przyczyn oczywistych nie mają żadnych ostrych krawędzi. Wszystkie powierzchnie mają wygładzone, żeby właśnie nie dochodziło do przypadków zranienia. Jeżeli on użył kajdanek i to na tyle skutecznie, że rozerwał sobie tętnicę, to będzie w historii kryminalistyki jedno z najbardziej dziwacznych zdarzeń. Wręcz niezwykły ewenement

- tłumaczył Jacek Wrona.

Sprawę trzeba gruntownie zbadać

Zaznaczył jednocześnie, że ta tragiczna w skutkach sytuacja pokazuje, że „jeżeli ktoś chce się pozbawić życia, to jest w stanie zrobić wszystko”. - To jest rzecz, która wymaga bardzo szczegółowego zbadania, co się do tego przyczyniło i jak do tego doszło, ponieważ konwojowanie, to jest taki stały, powtarzający się tysiące razy rocznie element działań policji. Algorytmy w tym względzie są dość przejrzyste, jasne i skuteczne, więc jeżeli one są przestrzegane, to prawdopodobieństwo ataku na funkcjonariuszy, ucieczki, albo samookaleczenia jest minimalne – zapewnił.

- Coś musiało nie zadziałać, albo szereg rzeczy nie zadziałało lub też zdarzył się przypadek tak nadzwyczajny, że nieprawdopodobny. A jeżeli ktoś raz to już przetestował, to może być to realne zagrożenie

- wyjaśnił.

Według Wrony, równie istotne jak zachowanie procedur bezpieczeństwa jest też to, „co to była za osoba, jaki zarzut na niej ciążył oraz czy nie było presji lub jakiejś słabości psychicznej u tej osoby. Jest wiele znaków zapytania, a odpowiedzi na razie nie mamy – zauważył.

- Tu możemy mieć też do czynienia z rutyną, albo z zaniedbaniem, albo jakimś nieprawdopodobnym przypadkiem. Obowiązkiem dowódcy konwoju jest zarządzenie sprawdzenia takiej osoby czy nie ma przedmiotów, które mogą stanowić zagrożenie dla konwojowanego, dla osób konwojujących i dla osób trzecich i jego stanu zdrowia, bo na tej podstawie w ogóle można rozpocząć konwój

- podkreślił komisarz Wrona, wskazując jednocześnie na konieczność „zapobieżenia podobnym sytuacjom w przyszłości”.

 



Źródło: niezalezna.pl, onet.pl

#kajdanki #policja #śmierć

po