10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Odcięli widzów Republiki od informacji w czasie powodzi. Sąd naprostował niechętną do pracy prokuraturę

Prokuratura nie jest od tego, by znajdować okoliczności, jak odmówić prowadzenia postępowania tylko ma prowadzić czynności celem znalezienia przestępcy i ukarania. Sąd nakazał prokuraturze prowadzenie postępowania - mówi nam mec. Andrzej Lew-Mirski, autor zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez tych, którzy systemowo odmawiali wpuszczenia Republiki na posiedzenia sztabów kryzysowych.

Telewizja Republika
Telewizja Republika
fot. - Michał Kowalczyk

W ostatnim roku Telewizja Republika zanotowała przyrost oglądalności liczony w tysiącach procent. Dla milionów Polaków to jedyne źródło informacji. Również tych z południa Polski, którzy przed tygodniami mierzyli się z wielką wodą. Redakcje Strefy Wolnego Słowa dostarczały najbardziej rzetelne i sprawdzone informacje, mogące pomóc osobom na terenach powodziowych. Nasi odbiorcy nie mogli jednak obserwować posiedzeń organizowanych wówczas sztabów kryzysowych.

Jedno z takich głośnych zajść miało miejsce 17 września. W godzinach porannych we Wrocławiu zebrał się powodziowy sztab kryzysowy z udziałem premiera Donalda Tuska. Na miejscu pojawił się reporter TV Republika Janusz Życzkowski, który chciał zadać w imieniu milionów widzów pytania dotyczące obecnej sytuacji powodziowej. Niestety, reporter po raz kolejny usłyszał, że "nie ma go na liście". 

W związku z systemowym niewpuszczaniem Republiki na wydarzenia z udziałem władz, adwokaci od lat reprezentujący media SWS złożyli zawiadomienie o o możliwości popełnienia przestępstwa.

Niedługo później Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odpowiedziała, że… nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego. Słowem - sprawę po prostu zignorowała.

Prokuratura ustawiona do pionu. Sąd nakazał prowadzenie śledztwa

Dziś Sąd rozstrzygał ws. zażalenia, jakie na postanowienie prokuratury złożyli pełnomocnicy Republiki. Zapadł jasny werdykt. Więcej o sprawie mówi nam mec. Andrzej Lew-Mirski.

- Swego czasu złożyliśmy doniesienia o przestępstwie, które dotyczyło czterech zarzutów, w tym między innymi tłumienie krytyki prasowej i narażanie na niebezpieczeństwo oraz utratę życia i zdrowia osób, które miały nieszczęście znaleźć się na terenach powodziowych

- tłumaczy.

Podkreśla, że „Telewizja Republika przez ostatni rok stała się istotnym graczem na rynku medialnym”. - Są miliony ludzi, którzy tylko tę telewizję oglądają. Czerpią z niej głównie informacje. Jeżeli się odcina od informacji połowę społeczeństwa, i to informacji, która może ratować życie i zdrowie, to de facto odcina się społeczeństwo od informacji strategicznych - dodaje.

 I dalej: „jak nie wpuszcza się takiej telewizji na sztab kryzysowy to można się liczyć z fatalnymi konsekwencjami”.

- Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście, której wręczyliśmy doniesienie o przestępstwie, zignorowała to. Nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego więc odmówiła wszczęcia postępowania - podkreśla adwokat.

- Na tą decyzję złożyliśmy zażalenie. Dziś sąd wysoce krytycznie odniósł się do postanowienia prokuratury. Wytknął, że w istocie prokuratura nie jest od tego, by znajdować okoliczności, jak odmówić prowadzenia postępowania tylko ma prowadzić czynności celem znalezienia przestępcy i ukarania. Sąd nakazał prokuraturze prowadzenie postępowania

- konkluduje mec. Lew-Mirski.

 



Źródło: niezalezna.pl

#TV Republika

am