Zgodnie z podstawą programową edukacji zdrowotnej już czwartoklasiści będą przekonywani w szkołach, że masturbacja jest normą w okresie dojrzewania na równi z miesiączkowaniem. Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, żeby uczniowie szkół podstawowych uczyli się m.in. o homoseksualizmie, biseksualizmie czy transpłciowości. – To wszystko zwiększy zyski koncernów od pornograficznych po farmaceutyczne. Najwyraźniej obecny rząd będzie im bardzo użyteczny. Politycy rządzącej koalicji są zapatrzeni w te ideologie, tym samym popierając bogacenie się gigantycznego biznesu. Nie temu powinna służyć szkoła, nie na tym polega wychowanie – mówi "Gazecie Polskiej" prof. Ryszard Legutko.
Projekty MEN zakładają wprowadzenie obowiązkowych lekcji edukacji zdrowotnej od roku szkolnego 2025/2026, co już teraz budzi ogromne kontrowersje. Konferencja Episkopatu Polski wypowiedziała się jednoznacznie, stwierdzając, że plany resortu naruszają konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. W odpowiedzi na te zmiany kilkadziesiąt organizacji zrzeszających rodziców, nauczycieli i pedagogów planuje protest w Warszawie – manifestacja odbędzie się 1 grudnia o godz. 12 na placu Zamkowym.
W podstawie programowej dla klas IV–VI wskazano m.in., że dzieci mają uczyć się „jak akceptować przemiany okresu dojrzewania oraz jak radzić sobie z jego wyzwaniami”. W szczegółowych wymaganiach zapisano, że uczniowie powinni identyfikować „zmiany dotyczące dojrzewania należące do normy medycznej”. Wśród nich wymieniono „zachowania autoseksualne”, które zestawiono z miesiączkowaniem, mutacją głosu i wzrostem piersi. Z kolei uczniowie starszych klas będą omawiać kwestie orientacji psychoseksualnej, transpłciowości, metody antykoncepcji, a w liceach także tematy takie jak „zagadnienie przyjemności seksualnej” czy „kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grupy osób LGBTQ+”.
Tygodnik przypomina też kontrowersje związane z fundacją Sexed.pl Anji Rubik, która domagała się wprowadzenia edukacji seksualnej w szkołach. Choć MEN oficjalnie odcięło się od tej organizacji, w procesie tworzenia podstawy programowej uczestniczyła Antonina Kopyt – aktywistka wspierająca m.in. akcje proaborcyjne i promująca ideę wielości płci.
Proponowany przez rząd program edukacji zdrowotnej bardzo negatywnie ocenia w rozmowie z „Gazetą Polską” prof. Ryszard Legutko. "To pokazuje niezwykle agresywny radykalizm tej grupy, która przejęła władzę w Polsce, oraz całego ruchu ideologicznego, który ma istotne wpływy. Widzimy próbę przekonania młodych, że nie istnieje podział na kobiety i mężczyzn. To próba obalenia podstaw, na których zbudowana została cywilizacja” – mówi profesor.
Legutko ostrzega również przed seksualizacją dzieci i młodzieży, która „zabija ciekawość świata, skupia uwagę człowieka na swoich instynktach, niszczy wrażliwość i subtelniejsze odruchy”. Jego zdaniem, za zmianami stoją gigantyczne interesy biznesowe, bo „seks dobrze się sprzedaje”, a „politycy rządzącej koalicji są zapatrzeni w te ideologie, tym samym popierając bogacenie się gigantycznego biznesu”. Profesor podkreśla:
„Nie temu powinna służyć szkoła, nie na tym polega wychowanie”.
#GazetaPoslka | Oni obawiają się @NawrockiKn. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) November 28, 2024
Czytaj 👇🏻https://t.co/HCntyaLzp5#Nawrocki2025 #NawrockiPrezydent2025