Jeszcze niedawno wcale na to nie wyglądało, ale dziś nie ma wątpliwości, że wybory prezydenckie obóz niepodległościowy może wygrać. I wskazują na to twarde liczby. Koalicja rządząca ma w sumie w sondażach 53 proc. poparcia, ale to PiS i Konfederacja są na lekkiej fali wznoszącej. Bardzo groźne dla rządzących są dane dotyczące nastrojów ich elektoratu. Tylko 25 proc. Polaków twierdzi, że za Tuska żyje im się lepiej, tylko 38 proc. ocenia pozytywnie jego rząd, tylko 36,9 proc. uważa, że wywiązuje się on z obietnic. Za każdym razem bardzo daleko do wspomnianych 53 proc. Do tego sytuacja życiowa Polaków będzie się pogarszać, a wyborcy według badań oczekują od rządu tego, czego nie zrobi, czyli naprawy służby zdrowia i obniżenia podatków. Rozliczanie PiS ważne jest już zaledwie dla 15,4 proc. Polaków.
Niepokój o wynik wyborów prezydenckich widać po obu stronach politycznego sporu. Jednak to po stronie rządowej przybrał on ostatnio na sile. „Tusk jest sceptyczny. Boi się o wybory prezydenckie” – napisał w „Newsweeku” Andrzej Stankiewicz. Adam Szostkiewicz w „Polityce” stwierdził w zasadzie to samo, choć starając się uniknąć pesymistycznego wydźwięku:
Jeszcze poważniejszymi syndromami tych obaw po przeciwnej stronie są zachowania samego Tuska, w tym szczególnie ryzykowna i wyłącznie propagandowa zmiana stanowiska w sprawie imigrantów. „Mamy tam do czynienia nie z uciekinierami czy uchodźcami, którzy spontanicznie czy przypadkowo tam się znaleźli, ale ze zorganizowaną, i to na wielką skalę, rosyjsko-białoruską akcją przewożenia tysięcy ludzi. W dodatku pochodzących przede wszystkim z krajów, z którymi Polska nie ma umowy o readmisji. To oznacza, że jeśli dostaną się na nasze terytorium, nie będziemy mieć żadnego sposobu, aby ich odesłać z powrotem” – ogłosił Tusk. Dodał, że najwięcej przybywa ludzi z Afganistanu, Iranu, Iraku, Somalii, ale także Syrii: „Te kraje odmawiają jakiejkolwiek współpracy z nami” – zaznaczył szef rządu. Podkreślił, że zawieszenie prawa do azylu byłoby czasowe.
Można powiedzieć, że to próba powtórzenia metody Tony’ego Blaira, który jako lider lewicowych laburzystów ogłosił się w kampanii wyborczej zwolennikiem… Margaret Thatcher, zrezygnował z lewicowej ideologii i dzięki temu doszedł do władzy. Tylko że Tusk, który wcześniej był już premierem i przewodniczącym Rady Europejskiej, wydaje się dużo bardziej od ówczesnego Blaira zużyty, próbując dokonać takiej wolty. Jego nerwowość widać nawet przy tak drobnych sprawach, jak krucjata przeciwko bobrom, którą odwołał po kilku dniach z obawy, że staje się synonimem obciachu.
Dziś mija pierwsza rocznica śmierci Wandy Półtawskiej – bliskiej współpracowniczki i przyjaciółki Jana Pawła II, więźniarki niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück.
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) October 24, 2024
W lutym 2023 roku została uhonorowana tytułem “Człowieka 30-lecia Gazety Polskiej”.
Wideo w komentarzu ⤵️ pic.twitter.com/r2kvQbc9dq
Skąd ta nerwowość? Socjolog Marcin Palade wyliczył na swoim kanale na YouTube średnią preferencji w sondażach wyborczych w połowie października 2024 roku. Okazało się, że jest remis – zarówno KO, jak i PiS mają wynik 34,0 proc. Trzecia jest Konfederacja z wynikiem 11,5 proc., potem Trzecia Droga – 10,5 proc. i Lewica – 8,5 proc. Koalicja 13 grudnia ma więc w sumie 53 proc. poparcia, choć jak wyliczył Palade, gdyby chodziło o wybory parlamentarne, miałaby w Sejmie znacznie mniej, prawdopodobnie 231 mandatów, czyli większość wiszącą na włosku.
Jak wyliczył Palade, KO była liderem sondaży od maja do września. Fala wznosząca dla PiS jest krótkotrwała, ale znacząca – w ciągu dosłownie kilku tygodni około 4 proc. Konfederacja w porównaniu do wyniku wyborów z ubiegłego roku zyskała 4,5 proc., głównie kosztem Trzeciej Drogi. Jak wszystko wskazuje, pozyskuje elektorat przeciwny dominacji podziału na PiS i PO, który według Palade może sięgać nawet kilkunastu procent. Stawiał on już m.in. na Palikota, Kukiza, Nowoczesną, Trzecią Drogę.
Bardzo niepokojące są dla obozu władzy szczegółowe wyniki kilku sondaży, z których wynika, że od połowy do jednej trzeciej z 53 proc. osób deklarujących poparcie dla partii rządzących jest zniechęcona, a więc skłonna do demobilizacji. Według sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” tylko 25 proc. Polaków deklaruje, że za obecnej władzy żyje się im lepiej, 44 proc. że bez zmian, a 27 proc. że gorzej. Według sondażu United Surveys rząd Tuska zbiera 38 proc. ocen pozytywnych, 28 proc. neutralnych i 32 proc. negatywnych. Według tej samej pracowni 36,9 proc. Polaków uważa, że rząd wywiązuje się z obietnic, przeciwnego zdania jest 51,4 proc. badanych, a 11,7 proc. nie ma w tej sprawie zdania. Z kolei 57 proc. nie jest zadowolonych z tempa realizacji obietnic wyborczych, a zadowolonych jest 41 proc.
W sondażu United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” padło też pytanie, która z obietnic wyborczych rządu Donalda Tuska powinna być zrealizowana jak najszybciej. Ankietowani mieli możliwość zaznaczenia do trzech odpowiedzi. Najwięcej z nich postawiło na konieczność poprawy ochrony zdrowia. Tę odpowiedź wskazało 55,6 proc. pytanych. 40,5 proc. ankietowanych chciałoby jak najszybszego obniżenia podatków, a 37,8 proc. – reformy wymiaru sprawiedliwości. Szybkiej modernizacji polskiej armii chciałoby 25,9 proc. 17 proc. wskazało na transformację energetyczną. 16,8 proc. stwierdziło, że powinno nastąpić przyspieszenie realizacji obietnicy likwidacji Funduszu Kościelnego, 16 proc. chciało odpolitycznienia spółek skarbu państwa, a zaledwie 15,4 proc. – rozliczenia poprzedniej władzy. 15,2 proc. chciało jak najszybszego ułatwienia dostępu do prawa aborcyjnego, a 11,1 proc. – wprowadzenia związków partnerskich. Sprawa zniesienia zakazu handlu w niedzielę okazała się pilna dla 6,4 proc. ankietowanych.
Jakie wnioski wynikają z tych liczb? PiS potrzebuje energetycznego, charyzmatycznego kandydata, by dzięki swojej osobowości potrafił podwyższyć wynik wyborczy o kilka procent, tak jak potrafił to dwukrotnie Andrzej Duda. Musiałby on umieć płynąć na wspomnianej fali wznoszącej, a właściwie ją dodatkowo rozbujać. Notabene orędzie prezydenta w Sejmie ważne było nie tylko dzięki treści, lecz także dlatego, że wygłoszone zostało w odpowiednim momencie, gdy może wesprzeć ową wznoszącą falę. Tuska zdenerwowało ono nie bez powodu.
Jeśli kandydatem będzie Tusk, któremu prezydentura gwarantowałaby bezkarność, wskazane, by kandydat PiS był młodszy od 68-letniego, coraz bardziej dziadziejącego, zapętlonego w swoich nienawiściach Tuska, tak jak Duda wygrywał dynamiką z przysypiającym Komorowskim.
W najbliższych miesiącach w sezonie grzewczym Polacy mocno odczują skutki podwyżki cen energii, a kolejne podwyżki przyjdą po 1 stycznia 2025 roku. Kandydat PiS powinien więc umieć rozmawiać ze zwykłymi, wkurzonymi wyborcami. Musi to być też kandydat, który będzie przed drugą turą mógł przyciągnąć zdecydowaną większość wyborców Konfederacji i jej kandydata Sławomira Mentzena, a także znaczącą część elektoratu PSL.
Wydaje się, że z punktu widzenia KO im później wystawi ona kandydata, tym będzie mu trudniej, bo będzie obciążać go złość Polaków na podwyżki.
Kandydatowi PiS sprzyjać może fakt, że w pierwszej turze głosy zwolenników koalicji 13 grudnia mogą być bardziej rozbite niż opozycji. Jak prognozuje cytowany już Andrzej Stankiewicz w „Newsweeku”: „Nie będzie jednego kandydata koalicji na prezydenta. A zatem kandydatka Lewicy wkrótce skoczy do gardła reprezentantowi Trzeciej Drogi, który będzie się odcinał od faworyta z Platformy”. To daje kandydatowi PiS szanse na wygranie pierwszej tury, co może mieć spore znaczenie psychologiczne.
Z kolei Dominika Wielowieyska w „Gazecie Wyborczej” zwróciła uwagę na jeszcze jeden czynnik, czyli nieprzewidywalność zachowania się wyborców, którzy byli ofiarami powodzi. Według ogólnopolskich sondaży rząd dzięki sprzyjającym mediom zdołał przekonać sporą część Polaków, że w czasie powodzi był skuteczny, choć nie na tyle, by zwiększyć swoje poparcie – nie było tzw. efektu flagi, czyli gromadzenia się wokół władzy z powodu zagrożenia.
Zupełnie inaczej może być jednak z ludźmi, którzy nieudolność władzy poczuli na własnej skórze i nie da się im wmówić, że było inaczej. A powódź dotknęła głównie terenów, na których dominuje KO. Wielowieyska pisała o tym:
Warto podkreślić, że zwycięstwo kandydata opozycji po zaledwie kilkunastu miesiącach rządów koalicji 13 grudnia miałoby prawdopodobnie przełomowe znaczenie dla rozwoju sytuacji politycznej, w tym możliwego rozpadu obozu władzy. Ale nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu…
🔴 Michał Rachoń, dyrektor programowy Republiki
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) October 24, 2024
wpłaci kaucję za urzędniczki więzione razem z ks. Michałem Olszewskim przez reżim Tuska#włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/jzl0DG5tA3