W Sejmie odbywa się blok głosowań ostatniego dnia posiedzenia. Po wystąpieniu minister zdrowia Izabeli Leszczyny o stanie służby zdrowia posłowie zaczęli skandować "Do dymisji!". Prowadzący obrady marszałek Szymon Hołownia zagroził karami regulaminowymi dla tych, którzy "będą krzyczeć najgłośniej".
Pomiędzy głosowaniami posłowie występowali z wnioskami formalnymi. Wśród wypowiedzi padł temat problemów służby zdrowia.
Głos zabrała także minister zdrowia Izabela Leszczyna. Po zakończeniu jej wypowiedzi część parlamentarzystów zaczęła skandować "Do dymisji!". W odpowiedzi na tę reakcję, marszałek Sejmu Szymon Hołowni, który prowadził obrady, zagroził posłom karami regulaminowymi. Poinformował, że karani będą posłowie, którzy "będą krzyczeć najgłośniej".
Po tym stwierdzeniu poprosił o podanie mu kartki z listą kar regulaminowych.
Ostatecznie w trakcie dyskusji zwrócił się do będącej na sali poseł PiS Iwony Arent, że nie są na "ty".
Parlamentarzystce odczytał paragraf regulaminu, zgodnie z którym "swoim zachowaniem na sali posiedzeń naruszyła powagę Sejmu" i co za tym idzie nałożył na nią karę.
Posłanka wyjaśniła, że zwróciła uwagę, by "nie pajacować".
Naruszeniem powagi Sejmu jest pajacowanie, a nie zwrócenie uwagi, by tego nie robić…i właśnie za zwrócenie uwagi Pan Marszałek nałożył na mnie regulaminową karę …tak właśnie knebluje usta uśmiechnięta Polska ..
— Iwona Arent (@IwonaArent) October 11, 2024