Dzisiaj w Korei Północnej odbędą się wybory generalne. Wyborcy będą mogli zagłosować tylko na jedynego kandydata Partii Pracy. Jest nim „wielki następca” Kim Dzong Un. Przy okazji północnokoreański rząd będzie mógł skontrolować, ilu obywateli uciekło z kraju.
Niedzielne głosowanie będzie farsą. Kim Dzong Un jako jedyny kandydat został zatwierdzony przez podporządkowaną mu Partię Pracy. „Wielki następca” dynastii Kimów startuje z okręgu wyborczego nr 333 w Mount Paektu, na granicy z Chinami. Według legendy tam miał się urodzić jego ojciec Kim Dzong Il. Ojciec młodego dyktatora, startując z tamtego okręgu w 2009 r., zyskał 100-proc. poparcie.
Można oczywiście zaryzykować i skreślić nazwisko kandydata, co jest równoznaczne z niezagłosowaniem na nie. Jednak buntownikowi może grozić pobyt w obozie pracy. Wybory to czas, gdy władze bacznie przyglądają się przejawom nieposłuszeństwa. – Wybory nie są czasem, kiedy w Korei Północnej wyraża się swoje poglądy – zauważa Jihoon Park, uciekinier polityczny z Korei Północnej.
– W szkole nie uczy się dzieci, na czym polega demokracja i dlaczego wybory są ważne – mówi inny północnokoreański uciekinier Mina Yoon. –
Ludzie nie wiedzą, czym jest prawo do wolnego głosowania – dodaje dysydent. Yoon stwierdza, że wybory są traktowane jako jeden z przejawów tzw. edukacji patriotycznej. Rządowe siły spędzają ludzi na wiec, na którym wszyscy zgodnie krzyczą antyamerykańskie hasła, jak np. „Wypędzić amerykańską armię z Korei Południowej”. W celach propagandowych przy wejściu do lokali wyborczych wywieszane są plakaty z wizerunkiem przedstawicieli dynastii Kimów i podpisem „Wszyscy głosują na kandydata”. Wchodząc do lokali, wyborcy mają przystanąć przed zdjęciem wodza i jego rodziny i się ukłonić.
Ostatecznie w niedzielę każdy obywatel Korei Północnej przyjdzie do lokalu wyborczego, by zagłosować. W tym celu wszyscy dorośli mający prawo do głosowania zostali zobowiązani do zarejestrowania się miesiąc wcześniej w miejscu zamieszkania. Każda nieobecność będzie odnotowana przez rząd i zbadana. Wybory są dodatkową okazją do sprawdzenia, jak wielu obywateli uciekło z kraju przez chińską granicę.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
as