PKW po licznych naciskach ze strony rządu, wysyłanych wyzwiskach ze strony światłych „Europejczyków polskiego pochodzenia” – jak sami o sobie wielokrotnie piszą w sieci – zdecydowała się obciąć PiS wielomilionową subwencję i ograniczyć mocno dotację podmiotową.
Łącznie PiS może stracić ok. 90 mln zł w tej kadencji Sejmu. Oczywiście Donaldowi Tuskowi nie zależy na wyjaśnieniu i ukaraniu jakichkolwiek nieprawidłowości – gdyby tak było, Campusu Polska Przyszłości nie finansowałyby samorządy czy jedna z niemieckich fundacji. Gdyby tak było, ministrowie nie jeździliby na spędy do Krakowa, by pomóc Aleksandrowi Miszalskiemu w wyborach samorządowych. Gdyby tak było, Rafał Trzaskowski doprowadziłby do poważnych konsekwencji filmikiem promującym kładkę na finiszu kampanii wyborczej wiosną. Wreszcie gdyby tak było, premier nie pozwoliłby Szymonowi Hołowni na tournée po liceach przed wyborami do samorządów i europarlamentu. Tu nie chodzi o żadną dziejową sprawiedliwość, ale „zagłodzenie” największej partii w Sejmie przed wyborami prezydenckimi i dalej, parlamentarnymi w 2027 r. PiS ma zniknąć nie tylko w ramach rewanżu za traktowanie Tuska i opozycji w poprzednich kadencjach, ale za wiele śledztw, zarzutów i aktów oskarżeń wobec jego ludzi – ze służb i polityki.