W Polsce trwa właśnie burzliwa dyskusja nad przygotowaną przez rząd Tuska nowelizacją ustawy o prawie komunikacji elektronicznej, a uwagi do nowych przepisów, a także sposobu, w jaki mają być przechowywane informacje o użytkownikach, zgłosił już prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Jednocześnie potężny zamach na prywatność milionów mieszkańców UE szykuje Bruksela, która pod płaszczykiem walki z rozpowszechnianiem dziecięcej pornografii chce wprowadzić możliwość skanowania e-maili i rozmów prowadzonych przez szyfrowane komunikatory. – To jest gigantyczny zamach na naszą prywatność – mówi „GPC” Janusz Cieszyński, były minister cyfryzacji.
Na stronach sejmowych pojawił się projekt nowelizacji ustawy Prawo komunikacji elektronicznej (pierwotna ustawa pochodzi z 2004 r.), który zakłada, że zwiększona zostanie liczba służb mogących występować do firm telekomunikacyjnych z wnioskiem o udostępnienie im informacji na temat aktywności danego użytkownika numeru. Według nowych przepisów takie uprawnienia będą miały: policja, Biuro Nadzoru Wewnętrznego, Straż Graniczna, Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej, Służba Ochrony Państwa, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Żandarmeria Wojskowa, Centralne Biuro Antykorupcyjne i Krajowa Administracja Skarbowa. Jakie dane mogą być im przekazywane? Chodzi o informacje związane z komunikatami elektronicznymi, takie jak numer, treść SMS-ów (za zgodą sądu), adres korespondencyjny i lokalizacja.
Na wielu portalach informacyjnych pojawiły się artykuły, w których autorzy ostrzegali, że służby chcą prześwietlać nasze telefony, a pod nimi użytkownicy internetu zamieszczali nierzadko setki komentarzy, w których wyrażali swoje oburzenie. „Codzienna” skontaktowała się w tej sprawie z byłym ministrem cyfryzacji Januszem Cieszyńskim, który zapewnił nas, że nowelizacja nie wprowadza żadnych nowych uprawnień dla służb, a jedynie doprecyzowuje przepisy tworzone blisko dwie dekady temu.
– Te zapisy dotyczące kwestii kontroli operacyjnej są zapisami, które w zasadzie jeden do jednego odzwierciedlają obowiązujące przepisy prawa komunikacyjnego. Z perspektywy obywatela praktycznie nic się nie zmieni. Ta burza w sieci spowodowana jest tekstem, który ukazał się na jednym z branżowych portali telekomunikacyjnych
– powiedział nam Janusz Cieszyński.
Jednak to nie znaczy, że wątpliwości wokół nowelizacji znikają, gdyż poważne uwagi ma do niej Urząd Ochrony Danych Osobowych. Prezes UODO wydał komunikat, w którym zwraca uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza dotyczy trybu prac nad projektem, gdyż „projektodawca pominął w procesie tworzenia prawa przeprowadzenie testu prywatności”. Tymczasem zgodnie z przepisami RODO przy „przygotowaniu takich projektów konieczne jest zbadanie, jak nowe rozwiązania wpłyną na ochronę danych osobowych”. Z kolei druga uwaga dotyczy modelu retencji i udostępniania uprawnionym podmiotom danych o użytkownikach. „Projekt zakłada, że przedsiębiorcy telekomunikacyjni będą przez rok musieli przechowywać szczegółowe dane o połączeniach i udostępniać je sądom, prokuraturze, policji (...). Będą to dane pozwalające na identyfikację użytkowników, czasu, miejsca i rodzaju połączenia. Dokładny zakres przechowywanych danych określi rozporządzenie. Zdaniem prezesa UODO tak istotne szczegóły powinny być ustalone w ustawie” – czytamy na stronach urzędu. Ponadto UODO zwraca uwagę, że taki niezróżnicowany sposób gromadzenia danych o wszystkich użytkownikach jest niezgodny z Kartą praw podstawowych Unii Europejskiej.
To jednak nie koniec kontrowersji wokół tematu prywatności użytkowników urządzeń telekomunikacyjnych, gdyż prawdziwą rewolucję chce zgotować nam Bruksela. W zeszłym roku „Codzienna” jako jedno z nielicznych mediów w Polsce opisywała sprawę przepisów CSAM, które w teorii miały walczyć z procederem rozpowszechniania pornografii dziecięcej, a w praktyce pozwalały na inwigilowanie mieszkańców UE na gigantyczną, nieznaną dotychczas skalę. Po protestach części środowisk i przy rosnącym zainteresowaniu mediów zagranicznych tą sprawą eurokraci postanowili zdjąć ją z agendy. Teraz jednak wraca. 28 maja br. prezydencja belgijska przesłała do Komitetu Stałych Przedstawicieli Rządów Państw Członkowskich przy UE (ambasadorów przy UE) projekt rozporządzenia, który zakłada zbudowanie systemu opartego na sztucznej inteligencji, mającego na celu skanowanie treści rozmów prowadzonych przez e-maile i wszelkiego rodzaju komunikatory w celu poszukiwania ewentualnych śladów dziecięcej pornografii. 14 czerwca unijni urzędnicy zaprezentowali doprecyzowany projekt, który zakłada, że skanowane będą głównie treści wizualne, w tym wideo, zdjęcia, gify, naklejki itp. Jeżeli użytkownik nie wyrazi zgody na tego typu prześwietlanie, wówczas zablokowany zostanie mu dostęp do wysyłania tego typu treści. Komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson już zapowiedziała, że wierzy, że prace nad nowymi przepisami będą przebiegały szybko, a negocjacje międzyinstytucjonalne rozpoczną się jeszcze przed jesienią br.
Zachęcamy do pozyskiwania wiedzy wraz z środowym wydaniem dziennika #GazetaPolskaCodziennie. W tym numerze informujemy o tym jak UE chce inwigilować nasze telefony. W dalszej części polecamy #wywiad numeru z europosłanką PiS @j_wisniewska.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) June 18, 2024
Więcej na » https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/GOrHeCBYww