Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Śmierć liberalnej demokracji. Tomasz Sakiewicz o ideologach nowej rewolucji

System liberalnej demokracji miał na celu wzmocnić ochronę praw człowieka, szczególnie uniemożliwić wykorzystywanie demokratycznego głosowania do gwałcenia praw osób, które znalazły się w mniejszości - pisze Tomasz Sakiewicz w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".

Unia Europejska
Unia Europejska
Pixabay - Pixabay

Sama demokracja pozbawiona oprzyrządowania przez zasady ją ograniczające może okazać się dla człowieka równie niebezpieczna jak ustrój totalitarny.

Najbardziej znanym przykładem są tu oczywiście hitlerowskie Niemcy. Hitler przejął władzę w demokratycznych wyborach i natychmiast zaczął ograniczać prawa obywateli innych ras i przeciwników politycznych, wprowadził terror i cenzurę. Na koniec zlikwidował demokrację jako taką. Podobną drogą szła rewolucja francuska. Zaczęło się od zwołania stanów generalnych, czyli parlamentu, a skończyło na wielkim terrorze wobec przeciwników. Na koniec władzę przejął monarcha, który omal nie ustanowił nowej dynastii. Trzeba jednak przyznać, że Napoleon złagodził terror, a niektórym narodom niósł wolność. 

Pomysłem na ograniczenie wypaczeń demokracji było powstanie ruchu chrześcijańsko-demokratycznego. Pojawiły się limity wynikające z podstawowych praw naturalnych, a wyborcy i politycy otrzymali wskazania, czym należy kierować się w polityce, by demokracja nie stała się karykaturą samej siebie. W latach 90. ubiegłego wieku ruch chadecki wszedł jednak w głęboki kryzys. Ograniczenia wynikające z praw naturalnych i tradycji chrześcijańskiej Europy zaczęły być powoli zastępowane lewicowo-liberalną rewolucją. Do kanonu zachowań polityków weszły polityczna poprawność i wreszcie szeroko pojęta koncepcja gender. Zasady demokracji ograniczali ideolodzy nowej rewolucji, którzy powoli wprowadzali cenzurę na uczelniach, w kulturze i mediach. Idealnymi organami do egzekwowania nowych zasad stały się instytucje Unii Europejskiej. Mają one słaby mandat demokratyczny, ale za to zyskują coraz większą przewagę nad państwami członkowskimi. W imię zasad „unijnych”  – liberalnej demokracji – narzucają swoje reguły, nierzadko wbrew demokratycznej woli poszczególnych narodów. Zasłonę liberalnej demokracji wykorzystują najsilniejsi gracze, którzy cynicznie realizują swoje interesy.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że decyzje instytucji unijnych często są efektem gry wywiadów i lobbystów państw całkowicie niedemokratycznych albo wręcz totalitarnych. Dotyczy to bardzo różnych dziedzin życia, z ulubionym tematem lewicy, czyli ekologią, włącznie. W rezultacie produkcja z „ekologicznej” Europy zaczęła przenosić się do krajów, które tę sprawę mają w nosie. 

Dzisiaj widać, że Europę, a także USA, zalewa bunt ludzi, którzy z różnych powodów mają dosyć liberalno-lewicowej rewolucji i chcą, by demokrację oprzeć przynajmniej na zdrowym rozsądku. Ale to nie ten bunt ostatecznie wykończy lewicowy nurt liberalnej demokracji. Wykończą ją sami jej obrońcy. W imię obrony tego systemu zaczynają oni prześladować swoich przeciwników, wprowadzać coraz bardziej brutalną cenzurę, a wreszcie zupełnie bezczelnie próbować wpływać na wynik wyborów. Bez względu na to, kto wygra tę bitwę, to jej zwycięzca liberalnym demokratą już nie będzie. Najbardziej ośmiesza zasady tego systemu  obecna sytuacja w Polsce, kiedy to do obrony liberalizmu werbuje się sędziów, prokuratorów, a nawet oficerów wywodzących się z komunistycznego totalitaryzmu. To raczej już koniec złudzeń. Z liberalnej demokracji zostaje wyłącznie obrona interesów tych, którzy mianowali się jej prorokami. Nic nowego w historii rewolucji. Do zobaczenia, panowie, w innych epokach, gdy ludzie trochę zapomną. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Sakiewicz