Nauczyciele są wściekli, bo zamiast obiecanych w kampanii wyborczej podwyżek dla wszystkich nauczycieli w wysokości minimum 1500 zł brutto wzrost płac obejmie średnie wynagrodzenie. A to już coś zupełnie innego.
Okaże się, że według wyliczeń ZNP ani nauczyciel początkujący, ani mianowany, ani dyplomowany nie dostanie zapowiedzianej wypłaty zgodnie z obietnicą Koalicji Obywatelskiej i rządu Donalda Tuska. Zdziwieni? Kto pamięta lata 2007–2015, ten nie może się dziwić. A obecny gabinet to rekonstrukcja z tamtych czasów. Wtedy niespełnianie obietnic było na porządku dziennym.
Dziś, poza ustawą o in vitro, trudno dostrzec w pełni spełnioną deklarację ze 100 konkretów KO na 100 dni. Owszem, władza ma jeszcze czas – ok. dwóch miesięcy. Ale nie wydaje się, by zdążyła i była w ogóle gotowa z projektem dotyczącym kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tys. zł, trzymiesięcznych wakacji od ZUS czy powrotu rozliczania składki zdrowotnej na zasadach sprzed Polskiego Ładu. Zamiast zrealizowanych obietnic dostaniemy szał rozliczeń w wykonaniu śledczego Romana Giertycha w pakiecie z posłanką Aleksandrą Wiśniewską. Idzie nowe, jak nic.