Wrócił Tusk, wróciło dziennikarstwo na najwyższym poziomie. Wróciło zresztą nie teraz nawet, ale już wtedy, gdy dawny lider Platformy ogłosił, że ponownie przejmuje stery swojej partii. Nim serca dziennikarek, a nawet dziennikarzy skradł Szymon Hołownia, zachwycali się oni i one Donaldem Tuskiem, mającym "Ciało 35-latka" (Tomasz Lis) i wyglądającym "jak milion dolarów" (Eliza Michalik). W pakiecie była też wieczna promocja córki premiera, lansowanej na ikonę stylu i wdzięku. Kasia Tusk wychodzi po chleb i nawet wtedy wygląda jak paryżanka (portal Plotek). Podziwiaj, dziewczyno, wzdychaj, chłopaku. I głosuj na tatę, który ma tak wspaniałe osiągnięcie. Tylko Michała Tuska nie udało się tak wylansować, w naszej politycznej popkulturze zapisał ten młody człowiek trochę inaczej.
Przed laty "Super Express" pokazał, jak podczas zabawy biedny spaniel dostał od premiera z całej siły piłką. Były to inne czasy, Tusk w kraju zaczynał już być spalony, wizerunkowo wszystko zaczynało się sypać, a czujny naczelny wiedział, jakie są nastroje czytelników. Czasy się jednak zmieniły, świat zatoczył koło, Tusk zachwycał tym, że przyniósł choinkę i dostał kartkę od wnuczka, którą powiesił w gabinecie. Infantylna postpolityka, tani infotainment (branżowe określenie informacji, mającej stanowić rozrywkę dla odbiorcy) świetnie zasłania dramatyczne dla przyszłości Polski decyzje i nadużycie prawa w kolejnych instytucjach. Ten sam SE donosi więc, że premier zaniósł ciężkiego psa do auta i tylko złośliwi przypominają, że... To ten sam pies. Jednak pełny wymiar tej medialnej operacji widzimy, gdy zderzyć dwie konferencje z jednego dnia. Tę Tuskową dziennikarze TVN zmieniają w konkurs, kto lepiej poda piłkę, by premier strzelił na bramkę PiS. Gdy dziennikarz Republiki zadaje w końcu pytanie merytoryczne i trudne, dostaje burę. Konferencja prezesa PiS to znów show TVN, tym razem jednak media pokazują kły, grają na wyprowadzenie polityka z równowagi, znów na rzecz nieobecnego Tuska.
Tę nierównowagę widzą nawet obserwatorzy, dalecy od PiS, wystarczy nie być zaślepionym. W końcu Jarosław Kaczyński mówi im kilka słów prawdy, więc ogłaszają, że doszło do ataku na dziennikarzy i przekaz ten idzie w świat. Wobec prawdziwych ataków na dziennikarzy milczą, a nawet mu kibicują - i tak wygląda nasz krajobraz medialny 2024. Z przejętą wrogo TVP, która szybko porzuciła i tak nieudane udawanie poszukiwania bardziej zrównoważonego przekazu, bez dawnego TVP Info, uciekającym w apolityczność i (wciąż na szczęście sensowne) komentarze o sprawach międzynarodowych i gospodarczych Polskie Radio 24, wreszcie - z próbami nacisków na reklamodawców Telewizji Republika.