Noworoczne orędzie prezydenta Andrzeja Dudy, który wezwał do poszanowania porządku prawnego i konstytucji, stanowczo tłumacząc, że siłowe przejęcie mediów publicznych nie ma nic wspólnego z praworządnością, mocno przebiło się do opinii publicznej.
Z pewnością było to jedno z najmocniejszych wystąpień politycznych w ostatnich miesiącach. Świadczy też o tym, jak będzie wyglądać kohabitacja – ewentualna współpraca między rządem a prezydentem będzie praktycznie zamrożona. Donald Tusk próbuje „obchodzić” Andrzeja Dudę uchwałami, zamiast starać się reformować media publiczne we współpracy z głową państwa – skoro tak mu zależało na szybkich zmianach, mógł zaprosić prezydenta do rozmów. Tak się nie stało. Było też oczywiste, że prezydent zawetuje 3 mld zł na media publiczne w ustawie okołobudżetowej.
I wbrew głosom dobiegającym z liberalnych mediów, nie widzę żadnego politycznego sukcesu w tym, że minister Bartłomiej Sienkiewicz stawia media publiczne w stan likwidacji. To raczej pokaz bezsilności i braku racjonalnego planu. Orędzie prezydenta i napastliwa reakcja na nie polityków nowej większości sejmowej zapowiadają napięte miesiące w polskiej polityce.