- Start rządu Donalda Tuska będzie bardzo trudny, na co wskazuje najnowszy sondaż IBRIS - wskazuje w rozmowie z niezalezna.pl politolog, dr Andrzej Anusz. Większość respondentów nie wierzy w to, że lider KO jako premier zda egzamin.
- Opublikowane w piątek badanie opinii publicznej wskazuje, że ponad 60 proc. respondentów uważa, że Donald Tusk w roli premiera oraz, co za tym idzie, nowy skład rządu będzie przeciętny, zły lub fatalny. Mamy ponad 60 proc. osób, które negatywnie się do tego rządu ustawia już na starcie. W moim przekonaniu ewidentnie widać, że początek nowego gabinetu będzie jednym z najtrudniejszych po roku 1989 – stwierdził Andrzej Anusz.
Z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wynika, że 30,4 proc. twierdzi, iż Donald Tusk stanie się "fatalnym" szefem rządu. W przekonaniu 11,4 proc. uczestników sondażu, będzie złym premierem, a 22,1 proc. uważa, że co najwyżej przeciętnym. Tylko 10,1 proc. jest zdania, że Tusk będzie "znakomitym" szefem gabinetu, 21,1 proc. - iż dobrym. Negatywne odczucia respondentów wykraczają poza ponad 35 proc. poparcia dla PiS w ostatnich wyborach parlamentarnych. W sumie 41,8 proc. pytanych jest krytycznie nastawiona do objęcia funkcji przez Tuska, a wliczając respondentów z odpowiedziami "przeciętny" - 63,9 proc. nie należy do entuzjastów lidera KO z powrotem u władzy.
Jeśli chodzi o postulaty do realizacji "tu i teraz", Donald Tusk w piątek wskazał 800 plus, wdrożone przez Zjednoczoną Prawicę oraz podwyżki dla nauczycieli w wysokości 30 proc.
- Elementem istotnym i nowym, który się tutaj pojawił, jest 30 proc. podwyżka dla nauczycieli. Wydaje się, że to wybrzmiało bardzo mocno w kampanii wyborczej i Donald Tusk wielokrotnie powtarzał ten postulat. Po drugie, szef PO ma świadomość, jak środowisko nauczycieli jest bardzo dobrze zorganizowane i bardzo silne działają tam związki zawodowe, w tym m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). W sytuacji, gdyby ta deklaracja nie została spełniona przez przyszłą władzę, to tutaj moglibyśmy oczekiwać szybko zorganizowanych protestów i żądań, by KO spełniła obietnicę wyborczą. Z tego też względu ten postulat znalazł się wśród pierwszych deklaracji Tuska, które będzie realizował jego rząd - podkreśla ekspert.
Nie będzie za to podwyższenia kwoty wolnej od podatku do poziomu 60 tys. złotych "w pierwszych 100 dniach", co potwierdził szef KO na konferencji prasowej w piątek.
Personalia mogą zaskakiwać, wszak do władzy wracają znani wszystkim politycy: Radosław Sikorski, Bartłomiej Sienkiewicz czy Tomasz Siemoniak, nie ma natomiast nowego otwarcia wśród ministrów wskazanych przez Tuska.
- On ewidentnie postawił na sprawdzonych według siebie polityków, którzy moim zdaniem skupią się przede wszystkim na kwestii rozliczenia poprzedników. Można tych polityków określić mianem tzw. twardych "zawodników". Ewidentnie widać, że wizerunkowo i politycznie większość obywateli bardzo negatywnie do tych nazwisk podchodzi - ocenia Anusz.
- Masa wyborców oczekiwała, że ten układ polityczny po stronie PO, jako największej siły politycznej w rządzie, będzie odświeżony. Jak widzimy, tej świeżości ewidentnie brakuje
Ponadto, przyszła minister ds. równości Katarzyna Kotula oraz do minister spraw społeczeństwa obywatelskiego Agnieszka Buczyńska, będą działać jako pełnomocniczki rządu. - Odbieram te nominacje jako zaznaczenie pewnych haseł i problemów. W sensie systemowym, to, że ministerstwa nie będą stały za tymi członkami rządu, świadczy o tym, że w dużym stopniu te nominacje będą miały bardziej charakter medialny, propagandowy oraz deklaratywny - wskazuje Anusz.