- Realny jest scenariusz, w którym komisja ds. wpływów rosyjskich przestaje działać. Pytanie, dlaczego Donald Tusk nie chce wyjaśnić zarzutów, które mu publicznie stawiano. Mógłby, gdyby one były nieprawdziwe, bez problemu oczyścić się z nich przed komisją - ocenił Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".
Dzisiaj wieczorem Sejm ma głosować nad odwołaniem członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Zgodnie z ustawą powołującą komisję, jej członków powołuje i odwołuje Sejm.
Wśród opozycji jest jednak różnica zdań, co robić dalej z komisją. Kilka dni temu Borys Budka (KO) przekonywał, że musi ona zostać zlikwidowana. Dzisiaj, Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy zapowiedział, że będzie dalej pracowała, choć nowych członków wybierze się w bliżej niezdefiniowanej przyszłości.
Dziś w TVP Info sprawę komentował Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie". Przyznał, że realny jest scenariusz, w którym komisja przestaje działań.
- Pytanie, dlaczego Donald Tusk nie chce wyjaśnić zarzutów, które mu publicznie stawiano. Mógłby, gdyby one były nieprawdziwe, bez problemu oczyścić się z nich przed komisją
Przyznał, że to sam Tusk był pomysłodawcą utworzenia takiej komisji, a propozycja padła na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
- Nie da się mówić uczciwie o całości rządów Tuska, nie zauważając, że to była gra z Putinem, gra na Rosję - ocenił.
- Jeśli Tusk nie ma dla komisji odpowiedzi, to nic dziwnego, że zamiast kwestią podwyżek cen chce się zająć najpierw likwidacją komisji - dodał.