- Myślę, że nigdy w historii Krajowej Rady Sądownictwa takiego wichrzycielstwa i obstrukcji nie było - skomentował w rozmowie z portalem Niezalezna.pl pierwsze trzy dni posiedzenia KRS - od czasu wybrania nowych członków z Sejmu - poseł PiS, Marek Ast. Jego zdaniem, napięcie będzie jedynie eskalować. Ostatecznie zachowane polityków w KRS i towarzyszące temu zapowiedzi sejmowej większości dotyczące unieważniania wyborów sędziów mogą przynieść tragiczny rezultat - zapaść funkcjonowania organu
14 listopada do składu Rady dołączyli Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), Robert Kropiwnicki (KO), Tomasz Zimoch (Polska 2050) i Anna Maria Żukowska (Lewica). Już pierwszego dnia posiedzenia pierwsza z wymienionych zakłóciła pracę organu.
Gasiuk-Pihowicz zajęła fizycznie miejsce Anny Dalkowskiej, przez co ta nie mogła zalogować się do systemu KRS. Na nic zdały się prośby, by polityk się przesiadła. Ostatecznie interweniowali informatycy. - Takie zachowanie jest na poziomie przedszkola. Akurat przy każdym stanowisku jest komputer, który przynależy do konkretnego członka KRS. To zamieszanie pani Kamila Gasiuk-Pihowicz powtórzyła później, kolejnego dnia, wzywając policję przeciwko sędziemu Maciejowi Nawackiemu. Ja powiedziałem od razu, zaraz po wyborze, że przynajmniej niektórzy z wybranych posłów do KRS idą tam tylko po to, aby wszczynać awantury - skomentował zachowanie polityków poseł Ast.
Jego zdaniem, nie ma co liczyć na zmianę zachowania polityków w KRS. - Raczej będzie eskalowanie napięcia. Tym bardziej że mamy zapowiedziane jakieś działania ze strony większości sejmowej w stosunku do części sędziowskiej KRS. Zapowiedzi podejmowania uchwał unieważniających wybór sędziów - powiedział nam polityk. Zaznaczył, że zapowiadane uchwały nie mają żadnych podstawa prawnych, więc nie wywołają zamierzonych skutków. - Raczej doprowadzi to do jakiejś zapaści, jeśli chodzi o funkcjonowanie KRS, w sytuacji takiej, gdy te zachowania części parlamentarnej członków się nie zmienią - dodał.
Ast odniósł się także do dzisiejszego posiedzenia Rady. Podczas przesłuchania kandydatów na stanowisko sędziego NSA, kandydat Szymon Blok usłyszał skrajnie polityczne pytania. Chodzi między innymi o te od Tomasza Zimocha (Polska 2050), który uznał za istotne poznanie opinii sędziego na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2018 roku. Z kolei Kamila Gasiuk-Pihowicz wezwała kandydata do... wycofania kandydatury, co nazwała staniem "na straży wymiaru sprawiedliwości". Więcej w tekście poniżej.
- Pytanie, które dotyczy ostatecznego orzeczenia TK, jest absurdalne. W Polsce orzeczeń TK ani parlament nie ma możliwości oceny, ani inny organ w państwie. Ten wyrok trzeba wykonać. I został wykonany przez Sejm w ten sposób, że została uchwalona nowa ustawa o KRS. Natomiast, jak tak pani poseł ma stać na straży prawa, jak to robi w tej chwili, czy jak to robiła przez minione dwie kadencje w Sejmie, to myślę, że wyborcy to ocenią - stwierdził.
"To sianie zamętu prawnego, a nie stanie na straży prawa"