Medialne doniesienia mówią o podziale miejsc w prezydium Sejmu, który ma wykluczyć reprezentanta Konfederacji, a największemu - przy większości KO-Trzecia Droga-Lewica - opozycyjnemu klubowi PiS, zostawić jedno stanowisko. To niestosowana od wielu kadencji w Sejmie praktyka, w której opozycja otrzyma tylko jednego reprezentanta w Prezydium. - „Antydemokratyczny” PiS dawał „prześladowanej” opozycji 3 razy więcej miejsc w prezydium, niż zamierza to zrobić nowa „demokratyczna” większość - ocenia Piotr Trudnowski, były prezes Klubu Jagiellońskiego.
Prezydium Sejmu pozostaje przedmiotem w istocie zastanawiających działań ze strony szykującej się do przejęcie władzy opozycji.
Pierwszym przedsięwzięciem jest rotacyjne stanowisko marszałka Sejmu, będącego de iure drugą osobą w państwie. Jest to konstrukcja dotychczas niestosowana w polskim parlamencie, a przedstawiciele opozycji twierdzą, że wywodzi się ona z Parlamentu Europejskiego, gdzie przewodniczący wybierany jest na jedną połowę pięcioletniej kadencji z możliwością przedłużenia na drugą. W opozycyjnej konfiguracji mieliby to być liderzy Lewicy i Polski 2050 - Włodzimierz Czarzasty i Szymon Hołownia.
Nawet wśród samej opozycji pomysł wprowadzenia "rotacyjnego marszałka" spotyka się z głosami krytyki, szczególnie ze strony posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby stanowisko marszałka Sejmu było rotacyjne; ta funkcja powinna być stabilna, przypisana od samego początku - mówił poseł PSL Dariusz Klimczak.
- Jeżeli rotacyjny marszałek, to zaraz pojawi się kolejny pomysł, rotacyjni ministrowie, rotacyjny rząd i rotacyjny premier - oceniała Urszula Pasławska (PSL)
Innego zdania był Andrzej Halicki, europoseł KO, który stwierdził, że "skorzystanie z takiego wzorca oznacza, że będziemy współpracować zgodnie".
Drugie zastanawiające rozwiązanie przedstawiono w środę w Polsat News, dotyczące podziału miejsc w Prezydium Sejmu. Według informacji stacji, jedno stanowisko wicemarszałka przypadnie Prawu i Sprawiedliwości, dwa Koalicji Obywatelskiej. Po jednym otrzymają także Trzecia Droga i Nowa Lewica. Stacja podkreśla, że wbrew wcześniejszym informacjom nieoficjalnym, Konfederacja ma zostać pozbawiona tego przywileju.
Bronisław Foltyn, nowo wybrany poseł Konfederacji, zauważył, że w kształtującym się Sejmie, zgodnie z zapowiedziami, opozycja otrzyma tylko jednego wicemarszałka (PiS), choć w dotychczasowych kadencjach były to trzy stanowiska wicemarszałkowskie.
- To się nazywa prawdziwe święto demokracji w wykonaniu Tęczowej Koalicji - ocenił poseł.
Ilu przedstawicieli w Prezydium Sejmu miała opozycja w ostatnich 5 kadencjach ?
— Bronislaw Foltyn (@bronislawfoltyn) November 9, 2023
2005-07 / 3
2007-11 / 3
2011-15 / 3
2015-19 / 3
2019-23 / 3
Od 2023 / tylko 1 jedno miejsce dla opozycji w Prezydium
To się nazywa prawdziwe święto demokracji w wykonaniu Tęczowej Koalicji
Piotr Trudnowski, były prezes Klubu Jagiellońskiego, zwrócił uwagę, że w ostatnich kadencjach Sejmu większość parlamentarna odpowiadała procentowo mniej więcej reprezentacji w prezydium Sejmu. W przypadku nowej kadencji, te proporcje zostały by znacznie zachwiane.
Sejmy VII i VIII kadencji
— Piotr Trudnowski (@pio_tru) November 8, 2023
Większość posłów: ~51%
Reprezentacja większości w prezydium: 50%
Sejm IX kadencji
Większość posłów: ~50%
Reprezentacja większości w prezydium: 50%
Nowy Sejm wg doniesień Interii:
Większość posłów: ~54%
Reprezentacja większości w prezydium: ~83%
- Co będzie oznaczać pozbawienie Konfederacji wicemarszałka przy jednym wicemarszałku dla PiS? - Że „antydemokratyczny” PiS dawał „prześladowanej” opozycji 3 razy więcej miejsc w prezydium, niż zamierza to zrobić nowa „demokratyczna” większość - napisał Trudnowski.
Co z Konfederacją?
Konfederacja stworzy prawdopodobnie klub poselski w nowym Sejmie, ale według "rozdziału", który ujawnił Polsat News, miejsca w prezydium Sejmu nie dostanie. Pojawiły się głosy, że posiadają oni zbyt małą reprezentację w parlamencie, a także takie - że to efekt "kordonu sanitarnego" wobec ugrupowania. W takim tonie wyraził się na Twitterze Tomasz Trela z Nowej Lewicy.
Nikt z brunatnych koleżanek i kolegów @SlawomirMentzen nie powinen być w prezydium Sejmu. Koniec i kropka.
— Tomasz Trela (@poselTTrela) November 8, 2023
Co do tego nie ma jednak zgody w całej Lewicy. Odmienne stanowisko prezentuje Paulina Matysiak, reprezentująca Partię Razem.
Wszystkie siły polityczne, które wprowadziły swoich przedstawicieli do Sejmu i mogą utworzyć klub, powinny mieć swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu.
— Paulina Matysiak 🇵🇱🇺🇦 (@PolaMatysiak) November 8, 2023
Tak byłoby uczciwie. Po prostu.
Demokracja idzie w odstawkę, gdy pojawiają się ograniczenia lokalowe? Tak przedstawił to Kamil Dziubka z portalu onet.pl.
Jak słyszę, gdyby Konfederacja miała mieć wicemarszałka Sejmu, KO musiałaby mieć tylko jednego członka prezydium Sejmu. Bo poszerzenie prezydium do 7 osób ze względów lokalowych, technicznych, itp. jest bardzo trudne. KO uważa, że powinna mieć 2 wicemarszałków.
— Kamil Dziubka 🇵🇱🇺🇦 (@KamilDziubka) November 8, 2023
- Moim zdaniem, jeśli dzisiaj mamy sześć klubów, to powinien być marszałek i pięciu wicemarszałków. (...) Każdy powinien mieć po jednym
– powiedział marszałek senior Sejmu Marek Sawicki w rozmowie z radiową Trójką.
Warto tu zwrócić uwagę, że proponowany podział w Sejmie nowej kadencji nieco przypomina rozstrzygnięcie, które pojawiło się w Senacie na początku X kadencji. Po jednym wicemarszałku otrzymały ugrupowania reprezentowane w wyżej izbie parlamentu nawet przez dwoje (Lewica) lub troje (Koalicja Polska-PSL) senatorów, które weszły w skład tzw. paktu senackiego, czyli tyle samo, ile miejsc w prezydium otrzymał posiadający niemal połowę senatorów - 48 - klub Prawa i Sprawiedliwości. Koalicja Obywatelska objęła dwa stanowiska - marszałka i wicemarszałka Senatu, posiadając w Senacie reprezentację 43 senatorów.
Doniesienia medialne sprzed kilku dni wskazywały, że opozycyjna większość w Sejmie nowej kadencji może w ogóle nie przewidzieć stanowiska wicemarszałka dla najliczniejszego klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jak podawało RMF FM, formacji z największym wynikiem w wyborach parlamentarnych postawiony miał zostać warunek - "wskazana osoba ma być poza podejrzeniem, że może być postawiona w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu lub wezwana przed planowane komisje śledcze".
- Jeżeli rzeczywiście są takie pomysły, to już na początku kadencji pokazują, że chcą łamać prawo i regulamin - powiedział w rozmowie z niezalezna.pl poseł PiS, Marek Ast. Zaznaczył, że klub PiS do prezydium Sejmu wyznaczy kandydaturę ustępującej marszałek Sejmu, Elżbiety Witek.