Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

O co chodzi w wojnie czipowej?

Jest wysoce prawdopodobne, że oprócz wojny na Ukrainie oraz konfliktu bliskowschodniego dojdzie również do awantury o Tajwan. Dlaczego ta stosunkowo niewielka wyspa jest tak ważna dla Pekinu i Waszyngtonu? W tym wypadku nie tyle chodzi o jej strategiczne położenie, ile raczej o to, co produkuje.

Kiedy pod koniec lat 50. ub.w. amerykański inżynier Jack Kilby wynalazł układy scalone, były one w tamtym czasie przełomem. Jednak nikt chyba nie przypuszczał, że czipy zrewolucjonizują technologię wytwarzania urządzeń elektronicznych aż do tego stopnia.

Podstawa technologii wojskowych

Zaledwie 60 lat później niemal żadna dziedzina przemysłowa nie może bez nich się obejść. Są wszędzie: w pralkach, telefonach, telewizorach, samochodach, samolotach, oczywiście w komputerach, jak też w technice wojskowej. W tej ostatniej dziedzinie wynalezienie czipów można przyrównać do wynalezienia prochu. Bez nich zdecydowana większość wojskowego sprzętu byłaby bezużytecznym szmelcem. Wszystko to za sprawą komputeryzacji oraz rozwoju sztucznej inteligencji. Obecnie największe armie świata wyposażone są w najszybsze maszyny obliczeniowe, które opracowują symulacje i ewentualny rozwój wypadków na polu walki. Na pewno jest tak na najwyższym szczeblu decyzyjnym.

Wojna na Ukrainie pokazała jednak, że czipy niezastąpione są także na polu walki, choćby poprzez systemy łączności czy systemy kierowania dronami. Poza systemami kierowania rakietami to właśnie, według analiz ekspertów, sztuczna inteligencja wymaga najszybszych komputerów i jednocześnie najnowocześniejszych i najwydajniejszych czipów. Chodzi oczywiście o szybkość opracowywania danych. Co do decyzyjności, to nadal należy ona w dużym stopniu do człowieka, choć niedawno informowano, że zakres ten może się zmniejszać.

Tak więc czy mamy czas wojny, czy pokoju, wojskowe centra dowodzenia nie śpią, a wręcz przeciwnie, dokonują się w nich na różne sposoby „gry wojenne”. Trzeba to sobie otwarcie powiedzieć. Tak jak w biznesie nie ma już romantycznej epoki indywidualnych inwestorów, którzy mogą coś więcej ugrać na giełdach, bo ludzi zastąpiły algorytmy, o wiele potężniejsze niż ludzkie możliwości kalkulacyjne komputerów, tak samo, a może nawet o wiele bardziej, maszyny te wykorzystywane są w sektorze militarnym.

Na współczesnym polu walk o przebiegu danej bitwy czy wręcz całej kampanii decydują czasem sekundy. I nie chodzi tu tylko o tarczę antyrakietową czy kontruderzenia rakietowe. W wielu wypadkach wygrywa ten, kto ma szybszy dostęp do informacji, lepsze rozpoznanie pola walki czy lepsze podpowiedzi sztucznej inteligencji.

W tych okolicznościach nie dziwi chyba nikogo, że technologie wytwarzania najbardziej wydajnych czipów stają się najbardziej strzeżoną tajemnicą. Tak też jest obecnie w amerykańsko-chińskim konflikcie o czipy.

Amerykańsko-chińska wojna czipowa

Jak powszechnie wiadomo, oba mocarstwa znajdują się na kolizyjnym kursie, jeśli chodzi o Tajwan. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że państwo to, nieuznawane przez Pekin, jest producentem większości bardzo zaawansowanych technologicznie czipów. Obecna sytuacja wyspy jest zaogniona z powodu gniewnych deklaracji Pekinu dotyczących „odzyskania” Tajwanu drogą zbrojną. Pekin nigdy nie ukrywał swoich ambicji pozyskania Tajwanu siłą lub w inny, mniej brutalny sposób. Władze wyspy starają się obecnie utrzymać status quo – to znaczy nie podgrzewać już i tak gorącej atmosfery w związku z ambicjami Chin kontynentalnych.

Z kolei Stany Zjednoczone, które są w tej chwili jedynym gwarantem stosunkowo dużej niezależności Tajwanu, nie mogą sobie pozwolić na utratę wyspy. Dlatego jest niemal pewne, że ewentualny chiński atak na Tajwan doprowadzi do starcia obydwu mocarstw.

Na razie w związku z napięciem pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem doszło do ekonomicznego konfliktu. Pentagon utrzymuje, że Pekin od dłuższego czasu przygotowuje się do agresji na Tajwan i dlatego, by powstrzymać rozwój chińskiej potęgi militarnej, wstrzymał sprzedaż zaawansowanych technologicznie czipów do Chin oraz eksport urządzeń do ich produkcji. Światowe media mówią wprost o amerykańsko-chińskiej wojnie czipowej.

Swoje niezadowolenie z powodu ostatniej fali amerykańskich restrykcji wyraził niedawno po raz kolejny Pekin. Tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że ograniczenia „naruszają zasady gospodarki rynkowej i uczciwej konkurencji”. Amerykanie twierdzą, że środki te mają na celu uniemożliwienie Chinom otrzymania najnowocześniejszych technologii, które mogłyby wykorzystać do wzmocnienia swojej armii, zwłaszcza w dziedzinie sztucznej inteligencji (AI).

Dwa miesiące temu Chiny w odwecie za wprowadzenie sankcji ograniczyły eksport dwóch materiałów: galu i germanu, które są kluczowe dla przemysłu półprzewodników. Szacuje się, że Chiny są zdecydowanie największym graczem w globalnym łańcuchu dostaw galu i germanu. Produkują one 80 proc. światowego galu i 60 proc. germanu. Tymczasem oprócz Stanów Zjednoczonych także Japonia i Holandia – która jest siedzibą kluczowego producenta sprzętu czipowego ASML – również nałożyły ograniczenia na eksport technologii czipowych do Chin.

Zadyszka Pekinu

Zdaniem światowych mediów nieustanna wymiana ciosów między dwiema największymi gospodarkami świata wzbudziła obawy o wzrost tzw. nacjonalizmu surowcowego, kiedy to poszczególne rządy gromadzą krytyczne materiały, aby wywierać wpływ na inne kraje. Chociaż istnieją alternatywy dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, budowa niezależnego łańcucha dostaw do przetwarzania galu i germanu może wymagać oszałamiającej inwestycji w wysokości ponad 20 mld dolarów, a jego rozwój może potrwać lata. Jednak w związku z rozwojem sytuacji międzynarodowej może nie być innej możliwości, jak tylko to zrobić.

Tymczasem zdaniem wielu analityków chińska gospodarka zmaga się obecnie z wieloma problemami. Wśród nich m.in. ze słabym popytem krajowym oraz ostrym kryzysem mieszkaniowym. Szacuje się, że w ubiegłym miesiącu eksport kraju odnotował największy spadek od ponad trzech lat. Zwraca się uwagę, że ograniczenie eksportu jest środkiem obosiecznym, który nie tylko może zaszkodzić chińskiej gospodarce, ale jeszcze przesunąć dotychczasowe łańcuchy dostaw do innych krajów.

Uwagę światowych mediów zwróciło jednak to, że chiński Huawei wprowadził kilka tygodni temu na rynek smartfon Mate 60 Pro. Model ten jest zasilany zaawansowanym czipem, który powstał w Chinach mimo amerykańskich sankcji mających na celu odcięcie tego technologicznego giganta od podobnej technologii.
W wyniku zaostrzenia konfliktu ekonomicznego między dwoma największymi gospodarkami świata sytuacja na rynkach międzynarodowych może się jeszcze bardziej skomplikować. Już od czasów pandemii najwięksi światowi gracze postanowili zdywersyfikować swoje łańcuchy dostaw, nie ze wszystkim jednak się udało. Chiny nadal są bardzo poważnym rynkiem, wciąż niezastąpionym w wielu sektorach. Ponadto między Stanami Zjednoczonymi a np. Niemcami istnieją spore rozbieżności co do zaostrzania kursu wobec Pekinu.

Jednak wielu analityków światowej sceny politycznej wskazuje na wiszącą w powietrzu  chińską inwazję na Tajwan. Ich zdaniem wojna ta jest przesądzona i nie należy stawiać pytania „czy”, lecz „kiedy”. Przejęcie Tajwanu przez Chiny jest jednak nie do przyjęcia dla Waszyngtonu, poza wszystkim innym także z tego powodu, że jest on w tej chwili głównym producentem czipów.

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Jacek Szpakowski