
Skok na zielone pierwiastki. Czas wielkiego biznesu
Niedawno podczas audycji telewizyjnej Piotr Ikonowicz z determinacją w głosie przekonywał, że to nieprawda, że Chiny są jednym z największych trucicieli środowiska, stawiając coraz więcej elektrowni węglowych i emitując niemal bez żadnych ograniczeń dwutlenek węgla. Ponieważ, jak argumentował, rozwijają przemysł niezbędny do zielonej rewolucji i produkują najwięcej paneli słonecznych i turbin wiatrowych. Tak, w tym lewicowy aktywista ma rację, Pekin jest producentem największej liczby elementów niezbędnych do „ekologicznego” funkcjonowania gospodarki – ale z tym zastrzeżeniem, że niemal wszystko to produkuje dlatego, żeby następnie sprzedać sprzęt Europejczykom. Chiny po prostu zwietrzyły doskonały interes i inwestują w to, co ma przynieść nam najbliższa przyszłość, czyli nowy „zielony ład”. Trzeba to powiedzieć wprost: zdaniem rządzących nami elit przyszedł czas robienia wielkiego biznesu na ekologii i decyzji o tym, kto wśród światowych graczy w niego nie wejdzie, pozostanie outsiderem.