Grodzki szykuje kolejne orędzie. Zapowiada, że skrytykuje rząd, ale... "nie będzie agitacji"
W czwartek lub piątek marszałek Senatu Tomasz Grodzki ma wygłosić orędzie, kolejne w tej kampanii wyborczej. Jego tematem będzie dymisja dwóch generałów w polskiej armii.
W poniedziałek Szef Sztabu Generalnego gen. Rajmund Andrzejczak oraz Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski złożyli wypowiedzenia stosunku służbowego. Dzień później szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wplótł sprawę w kampanię wyborczą i wygłosił oświadczenie, w którym przekazał, iż wie o dymisjach kolejnych 10 wysokich rangą oficerów Dowództwa Generalnego.
Tego samego dnia informacje zostały zdementowane przesz ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, a prezydent Andrzej Duda błyskawicznie powołał następców zdymisjonowanych. Platforma Obywatelska nie ma jednak zamiaru odstąpić od wykorzystania tematu do wpłynięcia na zdanie Polaków w nadchodzących wyborach, co wynika z dzisiejszej wypowiedzi marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.
W studiu Radia Zet ocenił, że dymisja dwóch generałów to "kryzys państwa" i "raczej" sparaliżuje polską armię. Polityk zapowiedział, że w czwartek lub piątek wygłosi orędzie w tej sprawie. - Sytuacja jest bardzo poważna, bo jeżeli dwóch najważniejszych dowódców polskiej armii składa dymisję, mając dość upolityczniania armii, wbrew zapisom konstytucji, (...) uznałem, że zwłaszcza widzom TVP należy się parę słów wyjaśnienia - powiedział Grodzki.
Jednocześnie przekazał, że drugim z tematów jego wystąpienia będzie "zachęcanie do wzięcia udziału w wyborach" i zapewnił, że... "nie będzie to agitacja, bo w orędziu nie wolno prowadzić agitacji wyborczej".
Orędzie Grodzkiego
15 września Grodzki użył orędzia tylko po to, aby zaatakować partię rządzącą w kontekście domniemanej afery wizowej. W wystąpieniu emitowanym przez TVP i Polskie Radio, powołując się na doniesienia medialne, opowiadał o "setkach tysięcy migrantów" wpływających do kraju. To wszystko miało miejsce już po zdementowaniu tych informacji przez premiera Mateusza Morawieckiego i prokuraturę.
Ponadto marszałek zarzucił wówczas, że do rozdmuchanego procederu doprowadziła "korupcja na najwyższych szczeblach władzy", choć sam od ponad 930 dni chowa się za immunitetem przed postawieniem przez prokuraturę zarzutów korupcyjnych w związku z aferą w Szczecinie.
Źródło: niezalezna.pl
