Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

"Człowiek w furii". Katarzyna Gójska o wściekłości, w jaką Tusk wciąga swoich wyborców

Trudno oprzeć się wrażeniu, że furia wraz ze wszystkimi destrukcyjnymi dla demokracji konsekwencjami jest jedyną pewną obietnicą wyborczą przewodniczącego Platformy. Donald Tusk zapewne z dziką konsekwencją będzie starał się wcielić ją w życie, bo zdaje się, iż to właśnie w kompletnej demolce naszego kraju upatruje kolejną szansę, by stać się znowu dużym misiem - pisze Katarzyna Gójska w "Gazecie Polskiej".

Donald Tusk
Donald Tusk
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Powrót Tuska do polskiej polityki w 2021 roku postrzegany był przez polityków Platformy, a przynajmniej tej części, którą eksponowały media, jak przybycie zbawcy. Jak mantrę powtarzali wówczas, że nowy-stary lider na pewno zjednoczy całą opozycję, wyprowadzi ją na pozycję lidera w sondażach, a potem triumfalnie przejmie władzę po wyborach w 2023 roku. Sam Tusk składał wyborcom uroczyste przysięgi, że zrealizuje ten plan w 100 procentach. Wykrzykiwał, że jest nadzwyczajnie zdeterminowany, bo gdy przygląda się sytuacji w Polsce, to regularnie dostaje furii. Tak się składa, że ów Tuskowy i platformiany plan jak do tej pory okazał się szczytem nie do zdobycia. PO nie tylko nie stanęła na czele zjednoczonej pod swoim sztandarem opozycji, lecz także nawet nie zbliżyła się do pozycji mogącej dać jej szansę stać się liderem sondaży. Można śmiało powiedzieć, iż z zapowiedzi przewodniczącego Platformy została tylko furia, wzmocniona – jeśli polegać na opisach samego lidera PO – mdłościami. I dziś rzeczywiście to wskazane przez Tuska zaburzenie psychiczne polegające na braku kontroli swojego zachowania jest głównym przekazem największej partii opozycyjnej. Były premier wpada w furię na wiecach, na konferencjach prasowych. Ze świecą szukać jego publicznych występów, podczas których owe zaburzenie psychiczne nie daje o sobie znać. Właśnie furia jest dziś główną treścią kampanii wyborczej Platformy. Furii Tusk wymaga od swoich najbliższych współpracowników, bo widać gołym okiem, iż z najbliższego otoczenia wyeliminował tych bardziej stonowanych. W furię wciąga swoich wyborców, obiecując im powyborcze samosądy, napady na instytucje publiczne, a w razie porażki – korektę wyników wyborów poprzez zamieszki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie furia wraz ze wszystkimi destrukcyjnymi dla demokracji konsekwencjami jest jedyną pewną obietnicą wyborczą przewodniczącego Platformy. Donald Tusk zapewne z dziką konsekwencją będzie starał się wcielić ją w życie, bo zdaje się, iż to właśnie w kompletnej demolce naszego kraju upatruje kolejną szansę, by stać się znowu dużym misiem. Jego działania są bardzo czytelne. Tworzy grunt pod walkę o unieważnienie wyników wyborów. Już uroczyście zdelegalizował referendum. Równie uroczyście ogłosił, że Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie. Furiacko atakuje wraz z przybocznymi media publiczne, by potem biadolić w Berlinie i Brukseli, że to one zmanipulowały Polaków i przesądziły o jego porażce. Lży nowych sędziów, by odrzucić decyzję o ważności wyborów. Można zatem założyć, iż 15 października rozpocznie się nowy etap obrony demokracji w Polsce. Być może wymagający większego zaangażowania społecznego niż wszystkie dotychczasowe wyzwania.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska