Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Samospełniające się proroctwo? Karnkowski: Sondaż z intencją, ale przełomowy

Sondaż zrealizowany przez Kantar na zlecenie „Gazety Wyborczej” zrobił w piątek niemałe zamieszanie. Trudno się dziwić – jego wyniki są zarówno sensacyjne, jak i atrakcyjne dla obu głównych sił politycznych w naszym kraju. Jednak ten ostatni czynnik sprawił, że, całkiem zresztą słusznie, wielu komentujących od razu zaczęło doszukiwać się w tej informacji drugiego dna. Hipotezy te w części wydają się sensowne, kilka spraw jednak komentatorom umyka. Jeżeli jednak wyniki Kantaru pokazują pewien trend, to finalnie, niezależnie od intencji, możemy mieć do czynienia z czymś w rodzaju samospełniającego się proroctwa - pisze dla "Gazety Polskiej Codziennie" Krzysztof Karnkowski.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Fot. Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Zacznijmy od liczb, od których przez weekend, z piątkiem włącznie, uciec można było, chyba tylko całkowicie odcinając się od mediów. Wyniki pojawiły się w sieci w dwóch wersjach. Pierwsza, pokazująca preferencje wszystkich wyborców, dla opozycji jest alarmująca. Druga, uwzględniająca tylko przekonanych – miażdżąca. 

Polaryzacja, czyli wniosek główny

Zacznijmy od wszystkich ugrupowań, by stopniować napięcie. PiS – 38 proc., KO – 30 proc., Lewica – 8 proc. Konfederacja i Trzecia Droga po 6 proc. PiS zyskuje 5 proc. i ma większość, sojusz Kosiniaka-Kamysza i Hołowni nie ma natomiast niczego. 

Gdy pod uwagę wziąć samych zdecydowanych wyborców, PiS zdobyłoby 43,4 proc. głosów, Koalicja Obywatelska – 34,1, Lewica – 9,1, a Konfederacja – 6,8 proc. głosów, co przełożyłoby się na 240 mandatów dla PiS, 208 dla Koalicji Obywatelskiej i Lewicy liczonych łącznie oraz 12 dla Konfederacji. Trzecia Droga w takim Sejmie nie znalazłaby się więc w ogóle, PiS miałoby stabilną większość, Platforma nawet z Lewicą szans na większość nie miałaby w ogóle, a Konfederacja właściwie zachowałaby stan posiadania z poprzednich wyborów – i niewiele więcej. 

Co oznaczają te wyniki? W wielkim skrócie widać w nich powrót do polaryzacji na scenie politycznej, i to w dość zaskakującym wariancie, w którym najbliżej zostania trzecią siłą nie jest ani Konfederacja, którą jeszcze niedawno wszyscy w tej roli widzieli, ani Trzecia Droga, która zgodnie z nazwą sama bardzo chciała się na tym miejscu widzieć, lecz Lewica. Co więcej, już po ukazaniu się sondażu Kantaru doszło do jeszcze jednego wydarzenia, które również koalicji lewicowej może się politycznie przysłużyć, lecz o tym, zgodnie z chronologią, później. 

Ukryta funkcja 

W tym miejscu przejdźmy do tego, jaki skutek miałaby odnieść ta publikacja. Marcin Palade pisze o „funkcji straszącej”. Wielu komentatorów w wynikach widzi próbę ostatecznego zniechęcenia wyborców Trzeciej Drogi do głosowania na macierzystą formację. Obawa przed utratą głosu ma dokończyć dzieła, które zaczęło się od przyjęcia w szeregi KO lansowanego na nowego chłopskiego lidera, a podobno nawet na przyszłego ministra rolnictwa Michała Kołodziejczaka. Sondaż miałby więc groźbą wysokiej wygranej PiS mobilizować sympatyków opozycji, równocześnie naganiając ich tylko Platformie, jako jedynej sile, która miałaby (i tak słabe) szanse nawiązania z Prawem i Sprawiedliwością trochę bardziej wyrównanego pojedynku.

Jednak część zwolenników PiS również dostrzega ukrytą funkcję sondażu, mającego według nich demobilizować wyborców tej partii. Według mnie jednak takie ryzyko jest niewielkie, ponieważ obawy takie pasowałyby bardziej do roku, powiedzmy, 2019 niż teraźniejszości. W przypadku rządu, który po ośmiu latach w sposób naturalny zużywa się nawet bez kryzysów, z którymi musiał radzić sobie gabinet Zjednoczonej Prawicy, wysokie notowania rządzących przekonują raczej zniechęconego wyborcę do przedłużenia mandatu władzy, ponieważ zaczyna się on czuć w swoim zawiedzeniu osamotniony. Widząc, że wielu innych chce dać jego dotychczasowej partii kolejny kredyt zaufania, sam zaczyna się do tego skłaniać. 

PiS odzyskuje impet, Trzecia Droga niknie

Co więcej, wiele wskazuje na to, że kilka miesięcy temu w PiS nie było zbyt dużej wiary w zwycięstwo, a politycy średniego szczebla chcieli raczej ratować, co się da (czyli miejsca biorące w kolejnych wyborach), choćby kosztem zerwania koalicji z Suwerenną Polską. Dziś PiS odzyskało impet, Zjednoczona Prawica nie tylko zachowuje wszystkie dotychczasowe składowe, lecz otwiera się na ludzi Pawła Kukiza, a działacze zaczynają ostrą walkę o głosy w terenie i dominację przekazu w social mediach. 

Tak dobry, choćby nawet celowo i w złych intencjach przegrzany, sondaż tym razem nie usypia, lecz wzmacnia wiarę i płynącą z niej aktywność polityków. Wpływa też na wyborców niezdecydowanych, w tym tych, którzy w wyborach do europarlamentu, a potem do Sejmu w 2019 roku widzieli w tej partii gwarancję spokoju społecznego (w tym braku radykalnych przemian obyczajowych). Tu pomagają też Prawu i Sprawiedliwości pytania referendalne i tocząca się wokół nich dyskusja. Wszystko to sprawia, że sondaż może wzmocnić (lub wykreować) tendencje, które według ostrożnych wobec niego komentatorów miał osłabić.

Przynajmniej po stronie PiS, ponieważ inną kwestią jest zachowanie elektoratu Trzeciej Drogi. Złym prognostykiem może być wycofanie z list kilku doświadczonych posłów ludowców. Czy ich wyborcy zostaną przy swojej partii? Kilka dni temu, jeszcze przed ogłoszeniem wyników tego sondażu, Jacek Żakowski pisał, że cała opozycja powinna zaangażować się w ratowanie Trzeciej Drogi, ponieważ bez niej opozycja nie ma szans na większość. „Dla KO 2 czy 3 punkty sondażowe nie mają wielkiego znaczenia. Lewicy też 1 czy 2 punkty poparcia nie zbawią. A 2 punkty w tę lub drugą stronę to sprawa życia lub śmierci dla TD, czyli teraz także dla polskiej demokracji” – pisał Żakowski w „Wyborczej”. „Wszystkie ręce na pokład Trzeciej Drogi! Cokolwiek do niej czujemy i o niej myślimy” – apelował. 

Kantar potwierdza to dość brutalnie, wydaje mi się jednak, że nie po to Platforma brała na listy Kołodziejczaka, by teraz ratować Trzecią Drogę. 

Lewicowy akcent

W lepszej sytuacji jest Nowa Lewica, która wreszcie wykazać może się pewną autonomią myślenia i odróżnić się od PO w ważnej dla swojego elektoratu kwestii aborcji. Gdy Lewica wzięła na swoje listy chcącą pełnego i nieograniczonego dostępu do aborcji Janę Szostak, za to właśnie pogonioną z list PO, Tusk wystawił Giertycha. Na tego ostatniego głosować chcą, deklarując podróże wyborcze do Kielc, zastępy jego twitterowych bojowników, jednak wahający się wyborcy lewicowi dostali mocny argument przeciw postawieniu na liberałów.

Dominika Wielowieyska uważa, że duża część niezdecydowanych to wyborcy opozycji, którzy nie wiedzą jeszcze, którą z partii poprzeć, jednak wydaje mi się to szukaniem pocieszenia na siłę. Ta grupa jest jeszcze do zdobycia. Do tej pory najwięcej zyskiwała tu Konfederacja, która zaliczyła jednak, nie tylko w tym badaniu, spory spadek. Myślę, że nie bez udziału własnych deklaracji o możliwej współpracy z Platformą przeciw PiS. Takie wypowiedzi, jak choćby Przemysława Wiplera, mogą odrzucać od konfederatów tę grupę, która poszła bardziej w prawo rozczarowana brakiem spektakularnych działań i sukcesów PiS w relacjach z Unią czy w reformie wymiaru sprawiedliwości. To segment elektoratu, który szuka raczej PiS z 2015 roku niż anty-PiS, Konfederacja przestała być więc dla niego ofertą. Dochodzą do tego oczywiście pewne kontrowersyjne wypowiedzi, a czasem i postawienie na osoby nieakceptowalne w oczach najbardziej radykalnych wyborców (oczywiście tu najczęściej chodzi o kwestię pandemii). 

Konfederacja zdaje się mieć sondażowe szczyty popularności za sobą. Platforma zaliczyła kilka mocnych wpadek i być może nagła nominacja dla Giertycha okaże się kolejną z nich. Trzecia Droga jest dziś mocno niepewna, natomiast PiS nie ma jeszcze podstaw do świętowania – może jednak zyskać trochę entuzjazmu, a w efekcie szans na kolejną wygraną.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Karnkowski