. Ta głęboka dekonstrukcja nie jest tylko językową grą mającą podkreślić dystans Platformy i jej środowiska do sprawującej władzę od ośmiu lat większości. To jest także wyrazem bardzo silnej niechęci, wręcz pogardy, do Polski w ogóle oraz gruntem pod faktyczną dekonstrukcję naszego państwa - pisze Katarzyna Gójska w "Gazecie Polskiej".
W przekazie totalnej opozycji i wspierających ją gorliwie mediów państwo polskie już nie istnieje. Zostało rozebrane na części, które Platforma z Tuskiem na czele przypisuje samozwańczej władzy poszczególnych ludzi. I tak mamy Trybunał Konstytucyjny Przyłębskiej, prokuraturę Ziobry, prywatną armię Macierewicza (czyli WOT), płot Błaszczaka (to jest infrastrukturę chroniącą naszą granicę z Białorusią), szkołę Czarnka, bank Glapińskiego i nawet defiladę w święto Wojska Polskiego, która nie jest już polska, lecz Błaszczaka. Rzeczpospolitą zastąpiło – w opowieści totalnych – jakieś państwo PiS lub „ten kraj”. Ta głęboka dekonstrukcja nie jest tylko językową grą mającą podkreślić dystans Platformy i jej środowiska do sprawującej władzę od ośmiu lat większości. Jest także wyrazem bardzo silnej niechęci, wręcz pogardy do Polski w ogóle oraz gruntem pod faktyczną – nie werbalną – dekonstrukcję naszego państwa. To alibi dla działań mających na celu przekazanie kompetencji kreujących suwerenność RP Brukseli.
Platforma z pełną zajadłością atakuje Rzeczpospolitą na forum Unii Europejskiej, tłumacząc, iż walczy nie z Polską, ale właśnie z jakimś uzurpatorskim państwem PiS. Tak usprawiedliwia swoją nielojalność wobec ojczyzny, a jednocześnie pokazuje rzeszom swoich zwolenników, iż nie mają żadnych obowiązków względem swojego kraju. Jego przecież już nie ma – ukradł i zniszczył go Kaczyński. Ten absurdalny przekaz jest wzmacniany potężną propagandą realizowaną przez większość mediów w Polsce. Jakże łatwo w takich warunkach będzie wykrajać z polskiej suwerenności bardziej łakome kąski i oddawać je innym – tym bardziej oświeconym – by dokonali ich upraworządnienia.
Bo taki jest przecież cel tej gry. Gołym okiem widać, że jeśli Tusk przejmie władzę w Polsce, w pierwszej kolejności pozbawi nas wpływu na wymiar sprawiedliwości i prokuraturę. Będzie przywracał niezależność, podłączając sądy pod TSUE. Nienawiść i pogarda wobec Trybunału Konstytucyjnego nie ma przecież nic wspólnego z prezesurą pani sędzi Julii Przyłębskiej. Celem jest faktyczna likwidacja tej instytucji, stojącej na drodze do nieograniczonego władztwa unijnego sądu. Tusk zapowiada rekrutację kogoś w rodzaju tituszek, jakimi posługiwał się Janukowycz, do siłowego pozbawienia władzy prezesa NBP. Celem nie jest jednak sam profesor Adam Glapiński – chodzi o uderzenie w autorytet narodowego banku i w polską walutę, by w ten sposób stworzyć grunt pod przyjęcie euro. To już trafiło do debaty publicznej: czymże innym były wystąpienia totalnych o tym, że gdybyśmy mieli euro, to nie byłoby inflacji, że strefa wspólnej waluty broni się świetnie, a NBP Glapińskiego działał niesprawnie, generując wzrost cen, itd. Słowne niszczenie polskiego państwa nie jest zatem tylko gadaniną służącą podkręcaniu emocji. Jest świadomie wprowadzonym do polskiego życia przekazem, którego cel jest skrajnie antypolski – ma budować atmosferę sprzyjającą tzw. pogłębianiu integracji, a faktycznie odebraniu naszemu państwu suwerenności i realnemu podporządkowaniu naszych losów interesowi naszych zachodnich sąsiadów.
Rzetelność, Analizy, Wartości - SUBSKRYBUJ media Strefy Wolnego Słowa na https://t.co/4iBN2D7fFX ❗️
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) August 25, 2023
Teraz od 1pln miesięcznie. pic.twitter.com/F4FZc4D0zW