Szach mat premierze Morawiecki - pisze na Twitterze europoseł Lewicy Robert Biedroń. Polityk opublikował oficjalne pismo od Komisji Europejskiej, które ma rozbijać "sens referendum Kaczyńskiego". Dokument dotyczy kwestii relokacji migrantów, która była punktem wyjściowym do przeprowadzenia głosowania. Rzuca on faktycznie nowe światło na sprawę, ale niekoniecznie po myśli europosła.
15 października - w dniu wyborów - w Polsce ma odbyć się referendum. Przedstawiono już trzy pytania, na które odpowiedzą Polacy: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?" oraz "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".
Tematem wyjściowym do organizacji referendum był właśnie tzw. pakt migracyjny, czyli przymusowa relokacja migrantów/uchodźców w krajach Unii Europejskiej. Po ogłoszeniu przyjęcia go przez eurokratów polski rząd postanowił zapytać o tę kwestię Polaków, aby mieć solidny argument do rozmów w Brukseli. Opozycja przekonuje, że Polska zostanie zwolniona z umowy, a europoseł Lewicy Robert Biedroń pochwalił się w niedzielę oficjalnym pismem od unijnej komisarz.
- Szach mat Premierze Morawiecki! Sens referendum Kaczyńskiego prysł! Właśnie dostałem oficjalną odpowiedź od Komisji Europejskiej - Polska ma prawo być zwolnioną z przymusowej relokacji - pisze na Twitterze polityk Lewicy. Dodał, że polski rząd powinien wejść w dialog z UE i "dopiąć szczegóły". - Panie Mateuszu Morawiecki - czas na dojrzałą decyzję - przekonuje Biedroń.
Szach mat Premierze Morawiecki!
— Robert Biedroń (@RobertBiedron) August 13, 2023
Sens referendum Kaczyńskiego prysł!
Właśnie dostałem oficjalną odpowiedź od Komisji Europejskiej - Polska ma prawo być zwolnioną z przymusowej relokacji.
Wejdźmy w dialog z UE i dopnijmy szczegóły.
Panie @MorawieckiM - czas na dojrzałą decyzję. pic.twitter.com/NSzNyIjJnD
W datowanym na 10 sierpnia piśmie już na wstępie czytamy, że unijna umowa "przewiduje obowiązkowy, ale elastyczny mechanizm solidarnościowy". - Wszystkie państwa członkowskie są zobowiązane do wnoszenia wkładów solidarnościowych zgodnie z ich obowiązkowym godziwym udziałem, ale każde państwo członkowskie ma pełną swobodę wyboru między różnymi formami solidarności, a mianowicie relokacją, wkładami finansowymi i środkami alternatywnymi (wsparcie rzeczowe lub wsparcie personelu) - czytamy w dokumencie. Zapewniono jednocześnie, że "istnieje obowiązkowa solidarność, ale nie ma obowiązkowej relokacji".
Potwierdza to zatem wcześniejsze ogłoszenia, że państwa, które nie zgodzą się na przyjęcie migrantów, będą zobowiązane do rekompensaty swojej decyzji. Komisja przekonuje, że "żaden państwo członkowskie nie jest zobowiązane do wniesienia wkładu przekraczającego jego sprawiedliwy udział" - jednak oczywistym jest, że o "sprawiedliwości" w tej sprawie zadecydują unijni eurokraci.
Jak zapewniono, każde państwo może zostać w pełni, lub częściowo zwolnione ze "zobowiązań solidarnościowych", a wpływ na ostateczną ocenę mają mieć m.in. "liczba osób korzystających z ochrony tymczasowej w danym państwie" oraz "liczba prób przekroczenia granic państwa członkowskiego". Później już czytamy konkretnie o podejściu do Polski.
- Gdyby ocena nakreślona w podejściu ogólnym Rady miała zostać przeprowadzona dzisiaj biorąc pod uwagę, że w Polsce przebywa około 1 miliona osób, które uciekły z Ukrainy, jest wysoce prawdopodobne, że Polska [...] kwalifikowałaby się do solidarności lub pełnej redukcji swoich składek solidarnościowych - podano w piśmie.
"Wysokie prawdopodobieństwo", o którym zadecydują komisarze, nie zmienia niczego. Jest to dokładne powielenie wcześniejszych wypowiedzi Ylvy Johansson - która zresztą napisała wspomniane pismo. Co więcej, dokument nieco zaprzecza jej zapewnieniom na antenie TVN 24.
Przypomnijmy, że pod koniec czerwca Johansson przekazała, że "nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów. Wniosek i ogólne podejście Rady jest takie, że solidarność wobec krajów, które mierzą się z presją migracyjną, powinna być obowiązkowa. Ale to kraje członkowskie mogą wybrać, w jaki sposób chcą je wspierać". Zaznaczyła jednak, że Polska, która przyjęła uchodźców z Ukrainy, "jest państwem, które nie będzie zmuszane do jakichkolwiek ruchów solidarnościowych względem innych państw członkowskich, dopóki sama mierzy się z tą presją".
Komisarz przekonywała też wówczas, że w kwestii relokacji migrantów pojawił się nowy paragraf, który mówił o tym, że kraje, które przyjmują największą liczbę uchodźców np. z Ukrainy "nie będą zobowiązane do mechanizmu solidarnościowego względem innych". Wówczas w Brukseli "sprawdzam" powiedział Mateusz Morawiecki. – Przez dłuższy czas, wczoraj, prosiłem o to, aby do konkluzji wpisać, że ten proces jest dobrowolny ale usłyszałem, że nie można tego wpisać. Jeżeli nie można tego wpisać to znaczy, że część Rady Europejskiej chciałaby odejść od swoich własnych zapisów z roku 2018 - powiedział szef polskiego rządu po rozmowach.
Tak więc, nie dość, że paragraf w tej kwestii nie został wpisany, to zwolnienie ze zobowiązań do mechanizmu solidarnościowego nie jest już pewne, a "wysoce prawdopodobne".